Wygrany pojedynek Krishome Września z Olimpią Sulęcin miał dość niespotykany przebieg. W trakcie meczu oba zespoły potrafiły seriami zdobywać punkty, ale też seriami je tracić. Końcówka meczu pokazała natomiast, że dopóki jakiś zespół nie zdobędzie ostatniego punktu zamykającego seta, to wszystko jest możliwe.

W każdym z rozegranych setów gracze Krishome nie radzili sobie w jego początkowej fazie. W pierwszej partii goście prowadzili od samego początku do końca. Po wygraniu pierwszej akcji i dwóch udanych blokach siatkarze Olimpii wyszli na prowadzenie 3:0 i uzyskaną w tym momencie przewagę już tylko powiększali. Set ostatecznie zakończył się ich wygraną 25:19. Biorąc pod uwagę statystyki meczowe przyjezdni popełnili aż 11 błędów własnych w stosunku do 5 Krishome. Jeszcze bardziej zdecydowana różnica była jednak w skuteczności ataku, gdzie przyjezdni mieli przewagę 16:6. Właśnie ten element gry wrześnian budził największy niepokój przed następnymi partiami.

Drugiego seta Krishome rozpoczął ponownie słabo. Goście wyszli na prowadzenie 5:2. Wrześnianie zaczęli jednak grać skutecznie blokiem, wygrali kilka kontr i doprowadzili do remisu 7:7. W pewnym momencie podopieczni Mariana Kardasa zdobyli aż 5 punktów z rzędu obejmując prowadzenie 14:10. Moment słabości graczy Krishome i zryw przyjezdnych spowodował, że zdołali on odrobić straty na 17:18. W tym momencie jednak sytuacja się odwróciła. Kilka punktów z rzędu zdobyli wrześnianie, którzy po zagrywce asowej Michała Torzewskiego i bloku Macieja Jakubowskiego odskoczyli na 22:18. To nie był jeszcze koniec seta. Goście doszli wrześnian na 21:22. Ostatecznie po ataku Michała Malczewskiego Krishom zamknął partię 25:23.

Trzeciego seta wrześnianie ponownie rozpoczęli od straty punktowej. W pewnym momencie było 4:7. Potem doprowadzili do wyrównania na 10:10, a po czterech kolejnych punktach z rzędu prowadzili 14:10. Niestety już po chwili było 14:14. Wyrównany bój toczył się do stanu 22:22. Potem gracze Krishome prowadzili 24:22. To jednak ponownie nie był koniec seta. Goście odrobili straty doprowadzając do remisu 24:24. Punkty zdobyte po skutecznym ataku Aleksandra Rybaka, a potem jego asowej zagrywce pozwoliły gospodarzom wygrać partię 26:24.

Tradycyjnie już czwartego seta Krishome rozpoczął fatalnie. Goście objęli prowadzenie 7:0. Wrześnianie nieco ochłonęli i zniwelowali straty na 9:12. Przyjezdni potrafili jednak odeprzeć ich atak i po chwili prowadzili 18:12. W tym momencie większość obecnych na hali kibiców przekonana była, że o losach spotkania rozstrzygnie tajbrek. Nic bardziej mylnego. Przy świetnej zagrywce Malczewskiego wrześnianie odrobili straty na 17:18 i mieli nawet piłkę po swojej stronie na remis. Niestety chwilę później goście ponownie odskoczyli na 23:19. Wrześnianie nie poddali się jednak. Gracze Olimpii prowadzili 24:22, ale nie potrafili doprowadzić do końca seta. Niesieni niesamowitym dopingiem gospodarze dokonali w tym momencie niemożliwego. Wygrali cztery piłki z rzędu, kończąc seta 26:24 i cały mecz wygraną 3:1.
Statuetkę MVP meczu przyznano graczowi Krishome – Aleksandrowi Rybakowi.

Krishome września zagrał w składzie: Torzewski, Banaś, Rybak, Malczewski, Jakubowski, Adamski, Ligocki (l), Kosmowski (l) oraz Sajnóg, Gieszcz, Banaszak
II liga – gr. 1, Krishome Września – Olimpia Sulęcin 3:1 (19:25, 25:23, 26:24, 26:24)
0 0
I co tam hejterzy? Wygrali to cisza? No dalej dawać nieudaczniki. Z anonima to potraficie pisać a dlaczego nie napiszecie na fb na oficjalnym koncie Krishome? Cieniasy
0 1
chłopie zobacz Z kim grali gdzie grali A jeszcze niedawno W nagłówku mieli profesjonalny klub Sportowy
0 1
nie przesadzajmy z tym zachwytem. W Sulęcinie siatkówka jak widać upadła równie nisko i jest to jeden z rywali z którym krishome powalczy o utrzymanie zapewne
0 0
Zobaczymy następny mecz 😅