Historia ma to do siebie, że potrafi pukać do drzwi w najmniej spodziewanym momencie. W postaci pożółkłej fotografii, rodzinnej opowieści, dokumentu, który ktoś odłożył na dno szuflady. A czasem jako drzewo genealogiczne wiszące na ścianie. Dla Mikołaja Matuszewskiego z Węgierek to właśnie ten obraz sprzed lat stał się początkiem niezwykłej pasji, która dziś prowadzi go przez cmentarne alejki, archiwalne zbiory i zapomniane historie lokalnych bohaterów.