W sobotnie popołudnie futsalowcy KP Dexon sprawili wrzesińskim kibicom bardzo miłą niespodziankę. Po serii słabszych występów pokonali na własnym parkiecie liderującą II lidze TAF Toruń.
Jeszcze kibice nie zdołali dobrze zająć miejsc, a wrześnianie prowadzili już dwoma bramkami. Takiego wejścia w mecz życzą sobie fani każdego zespołu. Najpierw golkipera gości pokonał Dominik Grzelewski, a po chwili do siatki rywali trafił Filip Janiszewski. Nie minęły nawet dwie minuty meczu. Kolejne były równie dobre. Na 3:0 podwyższył Kamil Klechammer, czwartą bramkę zdobył Mikołaj Plichta, a piątą, i swoją drugą, Klechammer. Gości byli w ciężkim szoku i choć udało im się przed przerwą raz pokonać Marcina Siepielskiego, to tą jedną bramką nie mogli mącić naszych świetnych nastrojów.
W szatni torunian w przerwie musiało być ostro, a co gorsza ich szkoleniowcowi udało się wstrząsnąć zespołem. Drugą odsłonę rozpoczęli tak, jak my pierwszą. Dwa szybkie gole wprowadziły na naszej ławce sporo nerwowości. Gdy goście zdobyli kolejną bramkę i zmniejszyli straty do jednego trafienia, nerwowo zrobiło się i na trybunach. Sprawy w swoje ręce wziął jednak Klechammer zaliczając hat-trick. Drugiego swojego gola dołożył Janiszewski i kamień spadł z serca wrzesińskim fanom futsalu. Gości, choć wycofali bramkarza, stać było jedynie na zdobycie dwóch bramek. W dodatku nadziali się na gola autorstwa Siepielskiego (na zdjęciu). Lider został pokonany, a fatalna seria wrześnian przerwana w najlepszy z możliwych sposobów.
II liga, KP Dexon Września – TAF Toruń 8:6 (5:1)
fot. fb KP Dexon
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz