W sobotni wieczór KP Dexon rozegrał mecz szóstej kolejki futsalowej II ligi. Lider rozgrywek nie sprostał rywalowi z Mosiny. Stracił pięć bramek, a nie zdobył żadnej.
Po remisie w Toruniu nasi futsaliści byli pełni optymizmu. Do końca pierwszej rundy pozostały im dwa mecze. Pierwszy u siebie z Orlikiem, zespołem raczej dolnych rejonów tabeli i ostatni w Bydgoszczy z jeszcze niżej notowanym Zawiszą. Planowane wygrane szeroko otwierały drzwi do I ligi. Miało być pięknie. Nie było.
Tydzień wcześniej w Toruniu nasz zespół nie tylko stracił dwa pierwsze punkty w rozgrywkach, ale także bardzo ważnego zawodnika. Filip Janiszewski doznał odprysku kości palca stopy i nie prędko zobaczymy go na parkiecie. Jego brak w meczu z Orlikiem był aż nadto widoczny.
Goście do sobotniego meczu przystąpili składem z pięcioma piłkarzami zza wschodniej granicy. Ale nie ci zawodnicy odegrali najważniejszą rolę. Początek meczu był wyrównany i nie obfitował w wiele sytuacji pachnących golem. Już wówczas więcej pracy miał strzegący naszej bramki Marcin Siepielski (na zdjęciu). Obie ekipy myślały głównie o uważnej grze w obronie i liczyły na wykorzystanie jednej z nielicznych kontr.
Pierwszym w 14. min udało się to gościom. Do naszej siatki trafił wyróżniający się piłkarz pojedynku Piotr Jabłecki. Gol otworzył mecz, zmusił wrześnian do podjęcia większego ryzyka i ostatecznie zadecydował o przykrej porażce. Tuż przed gwizdkiem na przerwę mosinianie podwyższyli na 2:0, co jeszcze bardziej skomplikowało zadanie piłkarzom trenera Bartłomieja Figasa.
Wrześnianie nie poradzili sobie z mocno skoncentrowanym przeciwnikiem. Orlik wyprowadzał kontry, które były zabójcze dla KP Dexon. W połowie drugiej odsłony i w odstępie kilkudziesięciu sekund straciliśmy dwie bramki, co przesądziło o porażce. Jabłecki zaczął, Jabłecki skończył. Zawodnik Orlika zamknął wynik w 34. min spotkania. Trzy punkty meczowe zasłużenie pojechały do Mosiny.
II liga, KP Dexon Września – Orlik Mosina 0:5 (0:2)
W niedzielę 8 grudnia wrześnianie zakończą rundę w Bydgoszczy meczem z miejscowym Zawiszą. Gospodarze tego pojedynku na sześć wcześniejszych meczów wygrali tylko jeden i uzbierali raptem cztery punkty. Nawet w osłabionym składzie, gdy tylko myśli się o awansie, wygrana jest obowiązkiem. I tego życzymy naszym piłkarzom.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz