W środowy wieczór w hali przy Słowackiego Krispol stanął nad przepaścią. W jej czeluście wrzesińskich siatkarzy pociągnąć chcieli spadający rywale z Jaworzna. Wygrywając z outsiderem, pomarańczowi chwycili się krawędzi. Bohaterów było dwóch.
Krispol przystąpił do mecz z dwoma nabytkami. W ostatniej chwili do zespołu dołączyli świetnie znany pomarańczowym kibicom wrześnianin Marcin Iglewski i rozgrywający Grzegorz Jacznik, dotąd siatkarz drugoligowej Bielawianki Bielawa.
Mało kto przypuszczał, że Igła, po dwuletnim rozbracie z ligową siatkówkę, jest wstanie wydatnie pomagać na boisku. Tymczasem 40-latek zanotował imponujący come back. Grając niespełna trzy sety zdobył 14 punktów, trzecią partię rozegrał wręcz koncertowo, za co w prezencie otrzymał szansę zakończenie spotkania i tytuł MVP.
Był też drugi bohater i też rodowity wrześnianin. Robert Brzóstowicz także wzbogacił dorobek zespołu o 14 punktów, bezapelacyjnie rządził na środku siatki i zanotował 5 bloków. Środek był tego dnia naszą mocną stroną, bo i Tomasz Narowski, którego zresztą można już uważać za wrześnianina pełną gębą, powinien być zadowolony ze swojego występu.
Mecz rozpoczął się dla pomarańczowych w wymarzony sposób. Szybko objęli prowadzenie 6:1, a potem już tylko je powiększali. Godnym odnotowania faktem w tym secie było wejście z ławki, choć tylko na jedną piłkę, Marcina Iglewskiego.
Drugą partię od mocnego uderzenia rozpoczęli goście (12:7). Męczył się w ataku Mateusz Linda, ale i lewe skrzydło pozostawiało wiele do życzenia. Po wejściu Igły Krispol nadgonił, prowadził nawet 20:18, ale końcówkę w swoim stylu przegrał.
W trzeciej odsłonie wahadło ponownie się wychyliło. Tym razem pomarańczowi rozdawali karty, a Iglewski rozdawał... razy. Przypomniał się siatkarz sprzed kilku lat.
Czwarty set był najbardziej dramatyczny. Wrześnianie nie mogli pozwolić sobie na stratę choćby jednego punktu meczowego, a tu w końcówce przegrywali 20:21. Na szczęście przechodzącą zabił Brzóstowicz, Marcin Krawiecki założył blok, a Igła atakiem w szóstą strefę dopełnił dzieła.
Pomarańczowi pomogli sobie przerywając passę ośmiu kolejnych porażek. Trudno jednak ocenić ich formę na tle najsłabszego zespołu ligi. Wrześnianom pomógł też inny czterdziestolatek, który podobnie jak Igła - rozstając się kiedyś z Krispolem - mógł mieć pretensje. Witold Chwastyniak poprowadził trenowaną przez siebie Avię Świdnik do zwycięstwa w Sulęcinie. Strata punktów przez Olimpię jest bardzo na rękę walczącym o utrzymanie pomarańczowym. Obecnie mają pięć oczek straty do Olimpii i jeden mecz rozegrany mniej. W dodatku z rywalami zagramy we własnej hali. Kilka ważnych kroków jest jeszcze do zrobienia.
Igła zagrał lepiej niż ktokolwiek mógł się spodziewać, ale przy takich powrotach najtrudniejszy jest drugi mecz. A ten Krispol rozegra już w sobotę z Mickiewiczem w Kluczborku. Będzie gorąco i oby radośnie.
Krispol Września – MCKiS Jaworzno 3:1 (13, -22, 19, 22)
I set: 4:0, 8:3, 12:5, 16:6, 20:9, 25:13
II set: 1:4, 4:8, 7:12, 15:16, 20:18, 22:25
III set: 4:0, 8:6, 12:11, 16:14, 20:16, 25:19
IV set: 4:3, 8:7, 10:12, 14:16, 19:20, 25:22
Krispol: Krawiecki (1 pkt), Linda (5), Brzóstowicz (14), Narowski (7), Pizuński (9), Kalinowski (12) i Dzierżyński (libero) oraz Iglewski (14), Jacznik (1), Rakowski, Czyżowski
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu wrzesnia.info.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz