Zamknij

Dzieci poszły śladami rodziców. Sportowa historia rodziny Gruszczyńskich

14:11, 31.12.2018
Skomentuj

Rodzina Gruszczyńskich to przykład tego, jak zamiłowanie do sportu i jego uprawiania może kształtować dzieci poprzez sposób życia rodziców. Przychodzi to łatwiej, gdy poparte jest odziedziczonym talentem.

„WW”: Wiadomo, że przykład idzie z samej góry. Wy, rodzice, sami czynnie uprawialiście sport. Jaka to jest historia?

DOROTA GRUSZCZYŃSKA: – U mnie zaczęło się tak, że w siódmej klasie szkoły podstawowej na lekcję wychowania fizycznego przyszedł pan Stefan Tomczak i stwierdził: ty, ty i ty jesteście w miarę wysokie, idźcie do „mleczarni” (nieistniejący już Zespół Szkół Mleczarskich – przyp. red.) do trenera Włodzimierza Sulla, bo robi nabór do koszykówki. Poszłam i zostałam. Do trzeciej klasy liceum reprezentowałam MKS Września. Potem grupa się rozwiązała i na ostatnim roku nauki w liceum przeszłam do Orkana Września. Na koniec przez dwa lata grałam jeszcze w koszykówkę w Zespole Szkół Geodezyjnych i Drogowych w Poznaniu. Po powrocie do Wrześni przez rok pracowałam jako nauczyciel WF-u, a potem trafiłam do pracy do UMiG we Wrześni. Tam z powodu rozgrywek samorządowych przekwalifikowałam się na siatkówkę. Wraz z reprezentacją urzędu jeździliśmy na Mistrzostwa Polski Pracowników Samorządowych w Piłce Siatkowej. Największy sukces sportowy – mistrzostwo Polski – osiągnęłam z samorządowcami z Milicza. W ramach wypożyczenia wraz z Agnieszką Matuszak zasiliłyśmy tamtejszą drużynę.

BOGDAN GRUSZCZYŃSKI: – Ja swoje sportowe życie rozpoczynałem w Sokołowie, w tamtejszym Orkanie. Zacząłem trenować piłkę nożną w drużynie młodzieżowej. W wieku 16 lat stałem się zawodnikiem pierwszej drużyny seniorów. Na tamte czasy zespół zasilony zaciągiem z Poznania grał na poziomie dzisiejszej czwartej ligi. W Sokołowie grałem do momentu pójścia do wojska i jeszcze rok po powrocie. Potem otrzymałem propozycję gry w Warcie Poznań. W trzecioligowej Warcie grałem przez sześć sezonów, do 1990 r. Przez kilka lat miałem zaszczyt dzierżyć opaskę kapitana drużyny. W okresie przemian ustrojowych Warta straciła głównego sponsora w postaci Zakładu Przemysłu Metalowego Hipolita Cegielskiego w Poznaniu. W klubie wszystko się posypało, a ja wróciłem do Wrześni. Kilka lat grałem w Victorii, mieliśmy tu przez jakiś czas trzecią ligę. To były dobre czasy dla wrzesińskiej piłki. W międzyczasie poznałem swoją przyszłą żonę. Po Victorii otrzymałem jeszcze propozycję gry w Warcie Śrem. W trakcie sezonu, w którym tam grałem, wywalczyliśmy awans do trzeciej ligi. Potem przez jakiś czas byłem grającym trenerem, potem tylko trenerem. Prowadziłem Victorię, Błękitnych Psary Polskie i Płomień Nekla. Na koniec kariery zawodniczej miałem jeszcze przygodę futsalową, jeden sezon grałem w drugoligowym Techpaku Września. Na koniec rozpocząłem pracę trenerską w Victorii, zaczynając od najmłodszej grupy młodzieżowej. Trafiłem naprawdę na fajną grupę, w której wiodący byli zawodnicy z rocznika 1994. W okręgu konińskim wygrywaliśmy wszystko. Dodatkowo wygraliśmy m.in. międzynarodowy turniej we Włoszech. Zawodniczo grę w piłkę na dużym boisku skończyłem w wieku 40 lat, w futsal grałem, jak miałem 42 lata. Ostatnie kilka lat spędziłem w Niemczech, gdzie rekreacyjnie grałem w piłkę nożną.

D.G.: Już jako para małżeńska zdobyliśmy dwa mistrzostwa Polski pracowników samorządowych w siatkówce plażowej. Pierwsze w zespole trzyosobowym, drugie już w mikście. Jako ciekawostkę mogę podać, że wygraliśmy wtedy z zajmującymi się siatkówką rodzicami Jana Bednarka (piłkarz, reprezentant Polski, obecnie zawodnik FC Southampton – przyp. red.), z którymi znamy się od bardzo dawna.

Od czego zaczęła się przygoda waszych starszych dzieci ze sportem? Przerzucaliście na nich swoje marzenia, namawialiście?

B.G.: Na pewno nie była to próba realizowania naszych niespełnionych marzeń. Wszystko wydarzyło się jakoś naturalnie. My się bawiliśmy w sport, a z racji tego, że nie było babci, dzieci wszędzie były przez nas zabierane. Tam, gdzie my, tam były i one. Praktycznie wychowywały się na boisku. Nigdy nie wywieraliśmy nacisku. Patrzyliśmy, kontrolowaliśmy, a kiedy okazywało się, że chcą – popieraliśmy. Głównie wszystkim zajmowała się Dorota, która cały czas była przy nich, pomagała podejmować decyzje. Nie mieliśmy jakichś wygórowanych oczekiwań wobec naszych dzieci, ambicji, które sprawiałyby, że je męczymy. Sport dał im dużo. Dzięki temu, że trenowały, grały, realizowały swoje pasje, nie mieliśmy z nimi nigdy żadnych kłopotów wychowawczych.

Jaka była droga sportowa Jagody i Jędrzeja?

B.G.: Jagoda od początku miała wielkie zacięcie do wszelkiego ruchu. Skakała ze schodów, odbijała w ogrodzie piłkę z Dorotą. Ciągle nas do czegoś ciągnęła, zawsze było: gramy, gramy, gramy! Jagoda i Jędrzej do pewnego momentu nie byli sprecyzowani na coś konkretnego. Jagoda zaczęła od minisiatkówki u Iwony Czerniak w SSP nr 2 we Wrześni, równocześnie trenując lekką atletykę – bieg przez płotki w Orkanie Września u trenera Adama Kaczora. Uprawianie lekkoatletyki dało jej zresztą wspaniałe podstawy do dalszego rozwoju. Kiedy miała 12 lat, wspólnie postanowiliśmy, że dalszą przygodę z siatkówką będzie kontynuować w Chrobrym Poznań. Po roku przeszła pod opiekę trenera Marka Tuszyńskiego w UKS SMS Poznań i była tam aż do końca gimnazjum. Z Chrobrym zdobyła swój pierwszy medal mistrzostw Wielkopolski młodziczek na hali. W UKS SMS Poznań, oprócz mistrzostwa Wielkopolski na hali, największym osiągnięciem było zajęcie czwartego miejsca w mistrzostwach Polski kadetek. Po jednym z turniejów siatkówki plażowej „Puchar Bałtyku” Jagodę wypatrzyła ówczesna trenerka kadry Polski Magda Michoń-Szczytowicz. Za jej namową Jagoda przeszła do UKS SMS Łódź, gdzie rozpoczęła naukę w liceum. W Łodzi została i jest tam aż do dzisiaj.

D.G.: Jędrzej grał we wszystko, co było akurat we Wrześni dostępne. Zaczynał od piłki nożnej w Victorii pod okiem ojca. Potem, będąc uczniem SSP nr 2, gdy miał 11 lat, dołączał do treningów dwa lata starszej od siebie klasy sportowej koszykarzy, prowadzonych przez Zbigniewa Rakowskiego w Gimnazjum nr 2. Po roku okazało się, że nie ma już możliwości zsynchronizowania zajęć z grupą koszykarską i musiał przerwać treningi. Został wtedy namówiony przez Zdzisława Kurka, aby dołączył do starszych od siebie o dwa lata chłopców trenujących siatkówkę. Okazało się, że ma smykałkę do tej dyscypliny, po roku dostał powołanie na testy do kadry Wielkopolski i się do niej dostał. Równocześnie we Wrześni Jarosław Grępka w Progressie zaczął tworzyć grupę młodzików i Jędrzej wreszcie mógł zacząć grać z równolatkami. Z tym rocznikiem dotrwał w Progressie do końca wieku młodzieżowego. Wolał nawet zostać we Wrześni, rezygnując z propozycji z Jastrzębia-Zdroju. Z Progressem zdobył halowe mistrzostwo Wielkopolski i był w finałach mistrzostw Polski. Na okres liceum Jędrzej przeszedł do SMS PZPS Spała. Nie przeszkadzało mu to w reprezentowaniu Progressu, bo w Spale występował w drużynach seniorów. Wszyscy zawodnicy SMS PZPS Spała na mecze w grupach młodzieżowych wracali do własnych klubów. Równocześnie reprezentując Wrześnię, Jędrzej parał się także siatkówką plażową. Po Spale jako libero trafił na dwa lata do drużyny Plus Ligi – Onico Warszawa. Obecnie reprezentuje również plusligowe Cuprum Lubin.

Jagoda wybyła z domu, gdy miała 12 lat, Jędrzej w wieku 15 lat. Nie żal wam kontaktu z dziećmi, tego, że tak szybko ruszyły w świat?

B.G.: Ciężko mówić, że nie było kontaktu. Na pewno z racji tego, że pracowałem w Niemczech, nie było mnie na miejscu, mam z nimi trochę inne relacje. Dorota natomiast ma z dziećmi niesamowity kontakt. Były ciągłe rozmowy telefoniczne, narady, kiedy były na wyjeździe. W domu natomiast nie zdarza nam się nie usiąść i nie porozmawiać. Był czas, że Dorota musiała wszystko dograć logistycznie. Sprawować opiekę, zawozić dzieci na treningi i przywozić. W późniejszym okresie zdążyć zrobić pranie w momentach, kiedy między jednym a drugim wyjazdem dzieci na chwilę pojawiały się w domu. Fajne jest to, że zarówno Jagoda, jak i Jędrzej, jeżeli jest taka możliwość, przyjeżdżają do domu nawet na jedno popołudnie. Więź rodzinna między nami jest cały czas, nic jej nie osłabiło. W naszym odczuciu wszystko jest tak, jak trzeba. Jesteśmy zadowoleni z tego, co się wydarzyło, z tego, że nasze dzieci mają osiągnięcia w sporcie i czują się spełnione.

Jak Jagoda i Jędrzej radzą sobie poza sportem?

D.G.: Budujące jest to, że nie zaniedbują nauki, kontynuują swoje wykształcenie. Jędrzej, jak był w Spale, to miał stypendium ministra za wyniki w szkole. Jagoda zresztą też miała stypendium za naukę. Oboje ukończyli szkoły maturalne. Jagoda ma już licencjat, oboje studiują teraz na tej samej uczelni w Opolu. Jędrzej jest na drugim roku, a Jagoda na pierwszym studiów magisterskich. Jak tylko nasze dzieci rozpoczęły naukę, zawsze trafiały na fantastycznych nauczycieli. Od początku, od SSP nr 2 we Wrześni, aż po licea trafiały na takich nauczycieli, którzy rozumieli sport, wiedzieli, z czym wiążą się treningi i wyjazdy. Wspierali ich niesamowicie.

Gdzie oni teraz mieszkają?

D.G.: Jagoda większość czasu zimą spędza w Spale. Tam generalnie trenuje. Jest tam obiekt zamknięty, ładna, nowo wybudowana hala. Już w połowie stycznia wylatuje do USA na pierwszy obóz. Można uznać, że aż do października będzie w rozjeździe. Poza tym zdarza się jej bywać w Kędzierzynie-Koźlu, gdzie mieszka Aleksander Śliwka, jej chłopak. Jędrzej natomiast mieszka w Lubinie, gdzie z tamtejszym Cuprum ma podpisany dwuletni kontrakt. Zdarza się, że wszystkim udaje się w tym samym terminie przyjechać do Wrześni. Tak było w pierwszy weekend grudnia. Przyjechał Jędrzej, Jagoda i Olek Śliwka. Każdy z innej części Polski.

Macie też 8-letnią Matyldę, która już teraz pokazuje, że jest niesamowicie predysponowana do sportu.

B.G.: Matylda swoje życie sportowe rozpoczynała w Niemczech. Tam, gdzie mieszkaliśmy, jedyną możliwością uprawiania jakiegokolwiek sportu było pójście do klubu piłkarskiego. Treningi rozpoczęła, mając cztery lata. W tej chwili chodzi na zajęcia do Szkółki Piłkarskiej Fox, a także na treningi siatkówki prowadzone przez Katarzynę Wyrozumialską. W ubiegłym roku wraz z koleżankami z Foxa zdobyła mistrzostwo Wielkopolski w turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”. Indywidualnie została królem strzelców turnieju finałowego.

Jak będziecie w tym roku spędzać święta Bożego Narodzenia?

D.G.: Staramy się spędzać święta w domu. Wigilia zawsze jest u nas w domu. W tym roku całe święta spędzimy razem, dojedzie także Olek Śliwka. Święta spędzamy tradycyjnie. Mamy choinkę, prezenty. Ze względu na Matyldę tajemnica związana z prezentami utrzymywana jest do ostatniej chwili. Jest dzwonek do drzwi, przychodzi św. Mikołaj. Od lat, jak się tylko Matylda urodziła, dzieci robią sobie tradycyjnie zdjęcie przy choince. Zawsze jest w tej samej pozycji. Jagoda stoi, na niej wisi Jędrzej i do nich uczepiona jest Matylda.

Na koniec może opowiecie jakieś anegdoty o waszych dzieciach?

D.G.: Jędrzej zna się z Janem Bednarkiem. W pewnym wieku grali przeciwko sobie w piłkę, kiedy Jędrek był zawodnikiem Victorii, a Bednarek Sokoła Kleczew. Jędrzej po wyjeździe ojca, który był jego trenerem, zrezygnował z piłki nożnej na rzecz koszykówki. Sam wymyślił anegdotę, nawiązując do kariery Jana Bednarka, że gdyby ojciec nie wyjechał do Niemiec, to zastępowałby teraz Andresa Iniestę w Barcelonie, a nie Marcina Krysia w Cuprum.

B.G.: Jagoda z każdego wyjazdu, a jest ich w roku bardzo dużo, zawsze przywozi coś Matyldzie. Matylda generalnie ma najbardziej buntowniczy charakter z całej trójki. Chcąc ją zdyscyplinować trochę przed świętami, a miała wtedy 4 lata, mówię do niej, że Święty Mikołaj patrzy i coś kiepsko będzie z tymi prezentami, jak nie zmieni swojego zachowania. Ona mi na to z taką lekceważącą miną: „A po co mi Mikołaj, ja mam Jago!” Tak mówi na Jagodę (śmiech).

Osiągnięcia Jagody Gruszczyńskiej

- Mistrzostwo Europy U 18 – Czechy 2012 (Brno)

- Mistrzostwo Europy U 20 – Austria 2012 (Hartberg)

- Mistrzostwo Świata U 21 – Chorwacja 2013 (Umag)

- Wicemistrzostwo Europy U 20 – Litwa 2013 (Wilno)

- Mistrzostwo Europy U 22 – Turcja 2014 (Fethiye)

- Brąz Mistrzostw Europy U 20 – Włochy 2014 (Cesenatico)

- Wicemistrzostwo Polski Seniorek 2012, 2013, 2014

- Mistrzostwo Polski Kadetek 2011, 2012

- Mistrzostwo Polski Juniorek 2013, 2014

- Brązowy medal Mistrzostw Polski Seniorek 2015, 2016, 2018

- Mistrzostwo Polski Seniorek 2017 i tytuł MVP

- IV miejsce w Mistrzostwach Europy Seniorek – 2017 (Łotwa)

Osiągnięcia Jędrzeja Gruszczyńskiego

Siatkówka plażowa

- Wicemistrzostwo Polski Młodzików 2012

- Wicemistrzostwo Polski Kadetów 2013

- Mistrzostwo Polski Juniorów 2016

Siatkówka halowa

Osiągnięcia klubowe

- Mistrzostwo Wielkopolski Kadetów 2014

- Mistrzostwo I Ligi Seniorów 2016

Osiągnięcia reprezentacyjne:

- Mistrzostwo na Międzynarodowym Turnieju EEVZA

- Mistrzostwo Europy Kadetów – Turcja 2015 (Ankara)

- Mistrzostwo Świata Kadetów – Argentyna 2015 (Resistencia/Corrientes)

- Mistrzostwo Świata Juniorów – Czechy 2017 (Brno/Czeskie Budziejowice)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(2)

miłekmiłek

0 0

Oni są wszyscy tacy śliczni ale redaktory i tak ich potraktowały fotoszopem :D

15:25, 02.01.2019
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Adam123321Adam123321

0 0

xDDDDDDD

19:06, 04.01.2019
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%