W sobotnie popołudnie siatkarze Krishome w meczu 21. kolejki II ligi pokonali Stoczniowca Politechnikę Gdańską. Było to ostatnie spotkanie we Wrześni w kończącym się sezonie.
Nasi zawodnicy byli faworytem pojedynku. Przed meczem mieli na koncie 18 punktów więcej, a rywal zajmował ledwie przedostatnie miejsce w ligowej tabeli. Nikt już nie chciał pamiętać o sensacyjnej porażce pomarańczowych w Gdańsku w grudniu ubiegłego roku.
Mecz nie niósł z sobą żadnego ciężaru gatunkowego dla wrześnian. Krishome już w poprzedniej kolejce stracił matematyczne szanse dostania się do rundy play-off. Goście mogli jeszcze zachować szansę na utrzymanie II ligi, ale warunkiem było pokonanie rywali i to najlepiej za trzy punkty. Chyba jednak w to nie wierzyli, bo dotarli do sali gry w… dziewiątkę. Profesjonalne to nie było.
Każdy z trzech pierwszych setów rozpoczynał się identycznie – od dwupunktowego prowadzenia rywali. W dwóch pierwszych pomarańczowi nie mieli najmniejszych kłopotów z szybki ustanowieniem hierarchii. Odjeżdżali gdańszczanom w ekspresowym tempie. Nie było co zbierać.
Historię miała tylko trzecia odsłona. Gdy Krishom prowadził 6:4 wydawało się, że scenariusz i tej partii będzie identyczny. Goście jednak utrzymywali remis do 14:14. Potem co prawda stracili dwa kolejne punkty, ale zaraz potem zaczęli wrześnian sprowadzać na ziemię. Pomarańczowi mylili się i w zagrywce, i w ataku. Nieoczekiwanie to Stoczniowiec przechodząc do końcówki miał dwa oczka przewagi (20:18). Wykorzystał też pierwszy setbol.
Trener Marian Kardas nie miał wyjścia. Musiał powrócić do Marcina Iglewskiego z wyjściowego składu, bo w oczy zaczęła zaglądać nieoczekiwana strata punku meczowego. W czwartym secie od pierwszej piłki pomarańczowi narzucili swoje warunki, a Igła mógł powrócić na ławkę przy wyniku 18:10.
Krishome wygrał, ale pożegnanie z wrzesińskimi kibicami okazale nie wypadło. Zabrakło i większej liczby kibiców, i przekonującej gry. Ot, ligowa szarzyzna. I tylko konferansjerka wraz z pokazem cheerleaderek świadczyły, że ambicje były na ten sezon większe.
II liga, Krishome Września – Stoczniowiec Politechnika Gdańska 3:1 (13, 14, -22, 12)
Krishome: Iglewski, Szarek, Andruszkiewicz, Laskowski, Subocz, Szymański, Ligocki (L) oraz Stach, Rząca, Rakowski, Ziółkowski, Jakubowski
Tytuł MVP przypadł Oskarowi Laskowskiemu.
Abraham21:37, 16.03.2024
Rzuciłem okiem na transmisję. Tak mało ludków na trybunach jeszcze nie widziałem. 21:37, 16.03.2024
trucha11:25, 17.03.2024
Zastanawia mnie fakt, że mimo gry o przysłowiową pietruszkę iglewski grał w pierwszym składzie. Czy może w przyszłym sezonie będzie od początku pierwszym atakującym? Czy wiadomo już czy trener zostaje? Czy znowu będzie wietrzenie szatni i większość zawodników odejdzie? 11:25, 17.03.2024
subiekt17:21, 17.03.2024
Nawet nie winię Wardaka, bo trzyma się bidula fotela jak tylko może i pewnie wielu by tak robiło. Winię Krysińskiego że widzi a nie grzmi. Chyba że kupuje wszystko co mu prezes sprzeda 17:21, 17.03.2024
kps07:58, 18.03.2024
pan Krysinski i wszyscy doskonale wiedzą ile kosztuje siatkówka niestety skończyło sie zamiłowanie i tyle ciekaw jestem jak to będzie z tym sportem gdy w ratuszu zmieni sie gospodarz , psia kupa na karzdym osiedlu bedzie najważniejsza? 07:58, 18.03.2024
avocado12:36, 20.03.2024
Kurna, ktoś w tym klubie ma kojones? 12:36, 20.03.2024
fan712:37, 17.03.2024
4 1
O niczym innym nie marzę tylko o wietrzeniu i to nie tylko szatni 12:37, 17.03.2024
Ariano09:30, 18.03.2024
1 1
Kardas zostaje, prezes też 09:30, 18.03.2024