Zamknij

Weekend jakich mało. Komplet zwycięstw wrześnian

19:53, 08.04.2024 . Aktualizacja: 19:54, 08.04.2024
Skomentuj

Sześć meczów, sześć zwycięstw. Najstarsi górale nie pamiętają, by wrzesińskie zespoły piłkarskie zagrały w jednej kolejce tak skutecznie.

O meczu Victorii pisaliśmy wcześniej. Poniżej krótkie relacje z pojedynków w niższych ligach.

Zjednoczeni jechali do Puszczykowa na mecz z grupy „o sześć punktów”. Miejscowy Las ustępował wrześnianom w tabeli tylko o punkt, a oba zespoły i liderujaca Pompa Jarosławiec walczą o dwa pierwsze miejsca premiowane awansem do klasy okręgowej.
Pojedynek był trudny, ale tylko w pierwszej połowie. Nasi piłkarze pierwsi stracili bramkę, ale szybko odpowiedzieli trafieniem Patryka Buczkowskiego. Po zmianie stron nastąpił prawdziwy festiwal goli. Między 51. a 57. min Zjednoczeni trzykrotnie znajdowali drogę do bramki gospodarzy. Gole zdobywali: Maciej Lisiecki, Kamil Buczek i Ernest Hampel. Piątą i  szóstą bramkę zdobyli Mikołaj Plichta i Buczek, a Las odpowiedział jedynie na 2:6. W końcówce doszło do pogrążenia rywala. Klasycznym hat-trickiem popisał się Plichta.
Zwycięstwo w tym meczu spowodowało, że Las, aby wyprzedzić wrześnian, musi już nadrobić do końca rozgrywek aż pięć punktów. Przy obecnej formie naszego zespołu wydaje się to mało prawdopodobne. Przecież w trzech meczach wiosny Zjednoczeni zdobyli aż 23 gole.
Klasa A, Las Puszczykowo – Zjednoczeni Września 2:9 (1:1)

Bezkompromisowy Kosynier podejmował w sobotę na swoim boisku w Sokołowie Koziołka Poznań. Bezkompromisowy, bo w dotychczasowych 15 meczach nie zanotował choćby jednego remisu. Nie było go i tym razem. Podopieczni trenera Damiana Wyrzykiewicza już w pierwszej połowie zamknęli mecz. Nie minęło pół minuty spotkania, a nasi piłkarze po uderzeniu Adriana Matysiaka prowadzili 1:0. Na 2:0 podwyższył Patryk Markiewicz, a trzeciego gola zdobył ponownie Matysiak.
W drugiej połowie nie brakowało okazji do podwyższenie wyniku, ale za to brakowało zimnej krwi w polu karnym. Goście też potrafili się odgryzać, uderzając choćby pięknie z 25 metrów w poprzeczkę. Pojedynek sam na sam z napastnikiem z Poznania wygrał strzegący naszej bramki od drugiej połowy Michał Woziński.
Kosy umocniły się w górnej części ligowej tabeli, jednak miejsca premiowane awansem wydają się w tym sezonie poza ich zasięgiem.
Klasa A, Kosynier Sokołowo – Koziołek Poznań 3:0 (3:0)

Podbudowani ostatnim zwycięskim meczem z liderem miłosławianie jechali do Poznania po komplet punktów. W niedzielę wieczorem Orlik pewnie ograł rezerwy Przemysława, rozstrzygając pojedynek praktycznie w pierwszej połowie.
Podopieczni Pawła Skrzypczaka na prowadzenie wyszli już w 13. min za sprawą Radosława Szefera. Wszystko co najlepsze zadziało się za ledwie w 120 sekund. W 31. i 33. min dwukrotnie do siatki gospodarzy trafił Mateusz Szuba. To wystarczyło, by resztę meczu kontrolować już wydarzenia na boisku. Trzy punkty pozwoliły znacznie oddalić się podopiecznym trenera Pawła Skrzypczaka od strefy spadkowej.
Klasa A, Przemysław II Poznań – Orlik Miłosław 0:3 (0:3)

Warta mierzyła się z przedostatnim zespołem tabeli swojej grupy. Ewentualne zwycięstwo nad Nałęczem Babiak pozwoliłoby wyraźnie odskoczyć od strefy spadkowej. Pyzdrscy kibice liczyli na to, ale nie mogli spodziewać się aż takiego festiwalu bramek, jakiego stali się świadkami.
Kanonadę rozpoczął w 8. min Kamil Szczublewski, by chwilę później podwyższyć na 2:0. W końcówce pierwszej połowy trzeciego gola zdobył Dominik Szymański, a Szczublewski zdobywając swoją trzecią bramkę praktycznie zabił mecz.
Pogodzeni z losem goście nie stawiali większego oporu w drugiej odsłonie. Fani Warty świetnie się bawili, świętując gole Ivana Hohola, Bartłomieja Sodkiewicza, Szymańskiego i trzech (hat-trick w kwadrans!) Piotra Mrowińskiego.
Dwucyfrówka cieszy, ale jeszcze bardziej fakt, że nasi piłkarze wracają na dobre tory. Plan jaki został postawiony przed sezonem, czyli uniknięcie spadku, praktycznie jest już zrealizowany! Nałęcz musiałby odrobić do Warty aż 10 punktów, by zepchnąć ją na przedostatnie miejsce w tabeli.
Klasa A, Warta Pyzdry – Nałęcz Babiak 10:0 (4:0)



Wicelider z Psar Polskich podchodził do pojedynku z rezerwami Zjednoczonych Trzemeszno jako zdecydowany faworyt. Błękitny przyszło się potykać z jednym z najsłabszych zespołów Klasy B. Zamiast miażdżenia rywala nasi piłkarze drżeli o wynik do ostatniej sekundy meczu.
Nie takiej inauguracji piłkarskiej wiosny spodziewano się w Psarach Polskich. Błękitni mieli przewagę w meczu, widać było różnicę w potencjale obu ekip, ale nie do końca zgadzało się to z wynikiem. Gospodarze wyszli na prowadzenie za sprawą Marcina Piechockiego, ale rywale po chwili doprowadzili do remisu. Niegroźny strzał z rzutu wolnego zlekceważył strzegący bramki Jakub Piechnik i musiał wyciągać piłkę z siatki. Trudno, wypadek przy pracy! Błękitni szybko sobie to odbili tę stratę zdobywając gola, którego autorem został Mateusz Nowak. Trzecią bramkę dla naszych barw zdobył Krystian Kwiatkowski, ale że goście na początku drugiej odsłony zaliczyli trafienie kontaktowe, emocji nie brakowało w końcówce. Ostatecznie trzy punkty, jakże ważne w kontekście walki o awans, zostały w Psarach Polskich. Uff!
Klasa B, Błękitni Psary Polskie – Zjednoczeni II Trzemeszno 3:2 (3:1)

(.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%