Zdziesiątkowany MKS grał w parzyste i się doigrał

W czwartej kolejce III ligi piłki koszykowej MKS Września wysoko przegrał z Eneą Basket Junior Poznań. Nasi zawodnicy dobrze zaprezentowali się jedynie w drugiej i czwartej kwarcie. O nieparzystych chcieliby szybko zapomnieć.

Do Wrześni przyjechał zdecydowany lider rozgrywek i choćby z tego tytułu był faworytem pojedynku. Drużynę gości prowadził Cezary Kurzawski, wychowanek MKS-u, który już od lat z powodzeniem szkoli w Poznaniu.

Niestety, wrześnianie przystąpili do spotkania po raz kolejny poważnie osłabieni, a w trakcie meczu nie obeszło się bez kolejnych kontuzji. Doszło do tego, że już pod koniec pierwszej połowy, gdy boisko musiał opuścić Tomasz Makowski, graliśmy jedynie szóstką zawodników.

Poznaniacy postawili wysoki pressing i na efekty nie trzeba było długo czekać. Wiele naszych strat i skuteczność rywali przełożyła się na wynik. Pierwszą kwartę MKS przegrał 22 punktami.

Druga miała już akceptowalny przebieg. Goście nie mogli trafić żadnego z 10 rzutów „za trzy”, nam ta sztuka udała się dwa razy przy mniejszej liczbie prób. Ostatecznie tę odsłonę przegraliśmy tyko czterema punktami.

Niestety, trzecia kwarta była klonem pierwszej. Rywale rządzili pod obiema tablicami i chociaż nadal nie trafiali z dystansu, to bardzo szybko powiększali przewagę,

Wydawało się, że grając tylko z jedną zmianą wrześnianie opadną z sił w ostatniej fazie meczu. O dziwo, nic takiego nie nastąpiło. MKS wygrał czwartą kwartę, a w pewnym momencie prowadził nawet 20:4. I był to ten moment, który ożywił liczną tego dnia publikę.

Nie tak miał wyglądać mecz lidera z wiceliderem. Trochę bolało, że największą krzywdę wyrządził nam ledwie 16-letni Iwo Baganc, zdobywca 22 punktów.

III liga, MKS Września – Enea Basket Junior Poznań 53:102 (8:30, 18:22, 5:29, 22:21)

MKS: Kosmala (6 pkt), Makowski (6), Czernielewski (8), Prętkowski (5), Baranowski (5), Nowak (10), Kaczmarzewski (13)