„WW”: Kiedy w klubie pojawiły się pierwsze symptomy kryzysu?
ROBERT WARDAK: – Budowanie zespołu w trudnym czasie i zapowiedzi kryzysu gospodarczego nie pozwoliły nam na zwiększenie budżetu wynagrodzeń zawodników, co spowodowało wymuszenie dość odważnych decyzji, aby oprzeć zespół na młodych i mniej doświadczonych zawodnikach. Wysokość budżetu była ograniczona ze względu na zaistniałą sytuację gospodarczą. Trudno było prowadzić rozmowy ze sponsorami, którzy nie wiedzieli, co ich czeka. Zapowiedzi na początku nowego sezonu były bardzo nieciekawe.
Jakie działania naprawcze podjął zarząd klubu?
– Początek sezonu był bardzo trudny. Młodzi zawodnicy z małym doświadczeniem na boiskach pierwszoligowych nie radzili sobie z nowymi wyzwaniami i z presją, do której musieli z czasem dorosnąć. Ponadto nie wszyscy zawodnicy rozpoczęli okres przygotowawczy w zaplanowanym terminie. Miały na to wpływ Mistrzostwa Europy U20 rozgrywane w wrześniu, w których uczestniczyło dwóch naszych zawodników – Jakub Olszewski i Kacper Ratajewski. Ich absencja spowodowała także przełożenie dwóch pierwszych spotkań i utrudniła trenerowi przygotowania drużyny do sezonu. Minęło sporo czasu i uciekło kilka cennych punktów w ligowej tabeli, zanim zespół stworzył całość. Na koniec pierwszej rundy drużyna odniosła zwycięstwo z Astrą Nowa Sól, a potem, na początku roku, z Norwidem Częstochowa – i wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze. W trakcie sezonu okazało się, że nie wszystkie transfery były trafione. Zespół, aby dobrze funkcjonował, buduje się latami i wymaga to dość dużych nakładów, a u nas rotacja zawodników była spora. W najważniejszych momentach zabrakło doświadczenia, chłodnej głowy i dźwignięcia presji, która narastała wraz z coraz większą liczbą porażek. Zarząd szukał wzmocnień, ale na rynku nie było już wolnych zawodników, którzy mogliby wnieść nową jakość do drużyny. Końcowym zabiegiem było ponowne zawarcie kontraktu z legendą wrzesińskiej siatkówki, Marcinem Iglewskim, co przełożyło się na chwilową poprawę wyników i lepszą jakość gry. Jednak nie wszystko już wtedy zależało tylko od nas. Bezpośredni rywale z końca tabeli grali w miarę równo i nie pozwolili wydrzeć sobie bezpiecznego miejsca.
Działania okazały się finalnie nieskuteczne. Dlaczego? Widzi Pan w całym procesie jakąś swoją winę?
– To jest sport, nikt nie ma gotowej recepty na wygrywanie. Zaryzykowaliśmy, stawiając na młodość, popełniliśmy kilka błędów, wynikających z pewnych ograniczeń finansowych i rynkowych, ale staramy się z nich wyciągnąć wnioski i lekcję na przyszłość. Wina to może niewłaściwe określenie, bo wszystkie moje działanie były podyktowane dobrem klubu, a popełnianie błędów to ludzka rzecz i nie popełnia ich ten, co nic nie robi. Mam nadzieję, że niejeden raz udowodniłem, że rozwój klubu – jak i całej dyscypliny – leży mi mocno na sercu. Przez 10 lat drużyna grała na zapleczu najlepszej ligi na świecie, co jest nie lada wyczynem, patrząc na rotacje w Tauron I Lidze.
Mówi się, że łatwiej utrzymać ligę, niż do niej awansować. Zgadza się Pan z taką opinią? Kiedy nastąpi powrót Krispolu do I ligi?
– To prawda, często zdarza się tak, że wywalczenie ponownego awansu jest dużo trudniejsze. Decyduje o nim turniej, w którym zawsze może przydarzyć się gorsza dyspozycja dnia i bardzo dobry sezon niweczy się w jednej chwili. Ale właśnie za tę nieprzewidywalność kibice kochają sport – że póki piłka w grze, wszystko jeszcze jest możliwe. Jako zarząd powzięliśmy decyzję, że dołożymy wszelkich starań, aby awansować z powrotem do Tauron I Ligi w nadchodzącym sezonie. Dotychczasowi sponsorzy zapewnili nas o dalszej współpracy, co dobrze rokuje na nowy sezon. Pojawiła się też realna możliwość podpisania umowy z nowym sponsorem, który deklaruje wspieranie wrzesińskiej siatkówki. Wszystkie te działania w moim przekonaniu mają szansę zaowocować sukcesem.
Czy klub ma zaplecze juniorskie? W poprzednich dekadach o sile klubu decydowali juniorzy, to ich było widać w kraju. Teraz tak nie jest. Nie byliście uśpieni sukcesami seniorów?
– Uśpienie nie ma tu nic do rzeczy. Zdarzają się roczniki wybitne i zdarza się, że przez kilka lat jest posucha, zachowując ten sam model szkolenia i tych samych trenerów, którzy wcześniej wyszkolili mistrzów. W chwili obecnej mamy bardzo dobrze rokujący zespół młodzików, prowadzony przez trenerów Tomasza Koteckiego i Sławomira Stefańskiego. Jest on pokłosiem pracy trenerki Katarzyny Wyrozumialskiej i trenera Sławomira Stefańskiego, którzy odpowiedzialni są w szkołach za rozwój drużyn w minisiatkówce.
Trenerowi Marianowi Kardasowi kończy się kontrakt. Czy klub jest zainteresowany jego przedłużeniem? Jak na sprawę zapatruje się sam szkoleniowiec?
– Marian Kardas to bardzo doświadczony szkoleniowiec, który niejednokrotnie udowodnił, że potrafi wygrywać. Jako zarząd nadal jesteśmy zainteresowani współpracą z tym trenerem. Obecnie jesteśmy na etapie ustalania terminu podpisania kontraktu. Zaraz po jego ustaleniu powiadomimy opinię publiczną, tak aby każdy kibic naszego klubu mógł uczestniczyć w jego podpisywaniu.
Gdyby można było cofnąć się w czasie i zacząć inaczej naprawiać sytuację, to od którego miejsca i którego sezonu by Pan zaczął?
– Czasu się nie cofnie i szkoda go marnować na myślenie, co by było gdyby. Wyciągam wnioski i ze zdwojoną energią wracam do pracy, aby budować coś na nowo w oparciu o zyskane kolejne doświadczenie, a nie rozdrabniać się nad tym, co minęło i już się nie zmieni.
Jak ocenia pan potencjał wrzesińskiego rynku sponsorskiego? Czy lokalni biznesmeni są w stanie udźwignąć ciężar finansowania dwóch–trzech naszych klubów z ambicjami?
– Nie ja jestem od oceniania. Nie mam wystarczających informacji na temat wielkości nakładów potrzebnych do finansowania klubów sportowych w innych dziedzinach ani potencjału finansowego domniemanych sponsorów. W związku z powyższym nie odważę się wypowiadać w tym temacie.
Odzywają się głosy, że zamiast skoncentrować się na halówce, na I lidze, Pan jako działacz wszedł zbyt głęboko w projekt „siatkówka plażowa". Co odpowie Pan krytykom?
– Siatkówka – zarówno halowa, jak i plażowa – z Wrześnią związana jest od zawsze. Pierwsze sukcesy świętowaliśmy zarówno jako klub, jak i miasto właśnie w siatkówce plażowej. Gdyby nie plażówka i zainteresowanie władz gminy właśnie tą dyscypliną (organizacja I Mistrzostw Polski w Siatkówce Plażowej Pracowników Samorządowych), nie wiadomo, w jakim miejscu byśmy teraz byli. Ponadto siatkówka plażowa we Wrześni to nie tylko dyscyplina sportu, ale także coś, co jednoczy pokolenia zarówno kibiców, jak i zawodników. Całe rodziny, które kiedyś grały na hali, pomimo upływu czasu nadal mogą grać i bawić się na piasku dzięki organizacji Mistrzostw Polski Oldbojów w Siatkówce Plażowej. Przez boiska Wrzesińskich Obiektów Sportowo-Rekreacyjnych przetaczają się setki zawodniczek i zawodników z całej Polski, co stanowi doskonałą reklamę i rozpoznawalność w świecie siatkarskim – zarówno tym plażowym, jak i halowym. Nie ma we Wrześni żadnego podziału na ich odmianę, nazwiska takie jak Daniel Więcek, Andrzej Bandosz, Zdzisław Kurek, Jarosław Grępka, Marcin Iglewski, Kuba Więcek, Martyna Wardak, Ilona Zielińska, Katarzyna Wyrozumialska czy rodzeństwo Gruszczyńskich mogą być kojarzone z siatkówką w każdej jej odmianie. Zorganizowane w roku ubiegłym we Wrześni Mistrzostwa Polski Seniorów i Seniorek w piłce plażowej zaowocowały globalną reklamą miasta. Przy okazji trwających na całym świecie rozgrywek z serii Beach Pro Tour, w których startują zawodniczki i zawodnicy ubiegłorocznych Mistrzostw Polski, transmitowanych na antenach Polsatu, Września jest wymieniana i odmieniana przez wszystkie przypadki. Owocuje to dalszą chęcią współpracy władz samorządowych ze środowiskiem siatkarskim i łatwiejszym pozyskiwaniem sponsorów właśnie dla siatkówki halowej.
Kibic21:00, 28.04.2023
Ja nie jestem kibicem tego zespołu i w ogóle nie lubię siatkówki.
Do Bety21:01, 28.04.2023
Wardak ksywa BETA, zanim został prezesem Krispolu to woził auta z Francji.
Krysińskiemu musiał ściągnąć jakaś nówkę nierdzewkę to go zrobił PREZESEM klubu.
Awans niezły z handlarza na prezesa.
Dzisiaj po tym blamażu prezesa i siatkarzy czas chyba wracać do handlu autami...
Twój stary21:14, 28.04.2023
Wardak jest tak *%#)!& jak krispol Września
THD06:33, 29.04.2023
Nie każdy klub ma zespół w 1 lidze.Cieszcie się że taki był.Były czasy we Wrześni że zawodników było pełno a nie było klubu seniorskiego.Śiatkówka najpiękniejsza gra zespołową.pozdrawiam cię mojo Września lat młodości
Tadek08:37, 29.04.2023
THD- skąd nadajesz ?
Genia06:27, 29.04.2023
A może by tak Rycha Obatela na prezesa, przecież to wybitny fachowiec
globalista10:05, 29.04.2023
Świat staje na głowie. Prezes z trenerem spuszczają Krispol do II ligi. Pierwszy ostaje nagrodę z gminy, drugi podpisuje nowy kontrakt. To się nazywają zasługi!
KPS11:46, 29.04.2023
Gdzie prezes znajdzie leprze źródełko dochodu ? Tu capnie z gminy tu brama się otworzy i się kręci gadanie o kryzysie sądzie że gdyby naprawdę chciano utrzymania to znalazły by się Środki a tak to będzie pół amatorska liga i ciepłe posady dla prezesa i trenera na dotrwanie do emerytury
wariacja11:34, 29.04.2023
Przyznanie nagrody prezesowi Wardakowi wymyślił radny Graczyk, czy dostał polecenie z góry? Tak czy owak się skompromitował
Tuy13:32, 29.04.2023
Radny Graczyk nie był w tym roku na żadnym meczu
do xyz11:37, 29.04.2023
Gdzie jesteś? Skomentujesz nagrodę swojego szefa, jego WIELKĄ pracę dla Wrześni, czy koncentrujesz się tylko na konkurencji? :)
do do xyz12:01, 29.04.2023
Pojawi się, pojawi, ale pod innym nickiem. Ten został już rozszyfrowany :)
Kogo to 16:06, 29.04.2023
Kogo obchodzi Wardak i ten *%#)!& Krispol
Witek20:35, 01.05.2023
Ciebie, bo tu wszedłeś i komentujesz.
taktyk07:53, 30.04.2023
Prezes chciał chyba zmęczyć ludzi swoimi długimi wypowiedziami. Kto się przez to przebił? Ja odpuściłem po trzech zdaniach. No i złotoustym to on nie jest.
Wiadomo 08:16, 02.05.2023
Że to jedna klika.
misiu23:10, 09.05.2023
ciekaw kogo chapną z rekreacji do II ligi? jakieś głosy już na mieście słychać i to nie "fejknius"
4 2
Kto pytał