Zamknij

Igła kontra Heraklit, czyli Krispol w potrzebie

21:35, 29.01.2023 . Aktualizacja: 21:36, 29.01.2023
Skomentuj
reo

W sobotnie późne popołudnie siatkarze Krispolu w hali przy Wojska Polskiego podejmowali Olimpię Sulęcin. Mecz miał być przełomem sportowym, stał się przełomem, ale jedynie personalnym. Goście zagarnęli cała punktową pulę, mimo że na parkiet po raz kolejny powrócił Marcin Iglewski.

Krispol trzymał ten fakt w tajemnicy. Pokątnie chodziły słuchy o „nowym-starym” siatkarzu na treningach Krispolu, ale mało kto dawał wiarę w to, że ligową kadrę ostatecznie zasili Marcin Iglewski. Przypomnijmy, dwa lata temu, gdy waliło się i paliło w Krispolu, popularny Igła zapomniał o animozjach, odkurzył swoje buty i pomógł pomarańczowym. Ówczesny artykuł okrasiliśmy tytułem „Jak trwoga to do Igły”. Teraz miało wydarzyć się to raz jeszcze? Przecież Heraklit twierdził, że nie można wejść dwa razy do tej samej rzeki. A jednak!

Szkoda, że klub nie upublicznił przed meczem sensacyjnej informacji. Można założyć, że wówczas trybuny w większym stopniu byłyby wypełnione. Igła zawsze budził emocje.

Wrześnianie grali u siebie z zespołem, który też zamieszany jest (był?) w walkę o utrzymanie. Pojedynek z gatunku tych „o sześć punktów” trzeba było wygrać niezależnie od personalnych roszad. Trzeba było i koniec!

Spotkanie nie zaczęło się po myśli pomarańczowych. Już na starcie przegrywali pięcioma piłkami (2:7) i trzeba było gonić wynik. Czas wzięty przez trenera Mariana Kardasa podziałał. Nasi siatkarze wyszli na prowadzenie już przy 9:8. Od 11:10 stracili jednak cztery kolejne punkty i szkoleniowiec pomarańczowych musiał poprosić już o drugą przerwę. Tym razem nie przyniosła ona efektu. Przy 16:18 stało się! Na boisko przy podwójnej zmianie wszedł Marcin Iglewski. 42 latek zmienił na pakiecie 44 latka – Piotra Lipińskiego. Losy seta nie udało się jednak odwrócić.

Porażka w pierwszej odsłonie wyzwoliła sportową złość na początku drugiej. Wrześnianie rozpoczęli od mocnego uderzenia i prowadzili 6:1. Nie mniej ważne było, że do początku tego seta na placu przebywali i Iglewski, i Lipiński. Razem mieli tyle lat co czterech pozostałych pomarańczowych. Cóż za koktajl! Nie wiemy czy koś prowadzi takie statystyki, ale od soboty warto utworzyć nową kategorię w księdze Guinnessa - „suma wieku dwóch zawodników na poziomie I ligi siatkarskiej”.

Goście szybko zaczęli odrabiać dystans. Na prowadzenie wyszli przy 11:10. Wygrali dwie następne piłki i trener Kardas musiał interweniować, biorąc swój drugi już czas. Nie miał wyjścia. Przechodząc do końcówki Olimpia nadal prowadziła trzema punktami (21:18). I wówczas nastąpił cud: z sześciu kolejnych piłek pomarańczowi wygrali pięć, wyszli na prowadzenie i za chwilę otrzymali setbola. Przyszło grać na przewagi i w końcu - za szóstym podejściem - wrześnianie dopięli swego wyrównując stan meczu. Lokalsów cieszył jeszcze jeden fakt: niemal od początku drugiego seta na pozycji libero występował Patryk Ligocki, drugi rodowity wrześnianin.

Trzeci set, przez praktyków uważany za najważniejszy w każdym meczu, długo toczył się z przewagą pomarańczowych, oscylującą między jednym a dwoma punktami. Pierwsze prowadzenie rywale wywalczyli przy 18:17. Podwyższyli je w samej końcówce na 23:21, po następnej piłce otrzymali pierwszego setbola, a drugiego już wykorzystali. Pierwszy punkt meczowy został stracony.

W czwartej odsłonie pomarańczowi szybko zdobyli trzy oczka przewagi (5:2). W połowie partii nieco zmalała (13:11), ale piłka nadal była po naszej stronie. Wrześnianie trzymali rywala na tym krótkim dystansie przechodząc do końcówki (21:19). Gdy prowadzili 23:20, kibice przygotowywali się już do tajbreka. Nic z tych rzeczy. Pięć kolejno przegranych piłek odebrało nam nadzieję na zwycięstwo, odebrało choćby jeden punkt. Miejmy nadzieję, że nie odebrało nadziei na utrzymanie I ligi.

I liga, Krispol Września – Olimpia Sulęcin 1:3 (21:25, 30:28, 22:25, 23:25)

Krispol: Lipiński, Ratajewski, Kaciczak, Buczek, Rudnicki, Laskowski, Zieliński (libero) oraz Iglewski, Ligocki (libero), Ziółkowski, Olszewski, Cichosz-Dzyga

Nadal z wielkim niepokojem spoglądamy z górę tabeli. Legia Warszawa oczywiście ograła SMS Spała i przeskoczyła nas w rankingu. Warszawianie na ten moment nie są jednak najważniejsi. Teraz mierzymy się do Astry Nowa Sól, która zajmuje ostatnie bezpieczne miejsce w I lidze. Całe szczęście, że nowosolanie nie wykorzystali setbola w meczu z Mickiewiczem Kluczbork, który dałby im minimum jeden punkt meczowy. Dystans do 13. pozycji nadal wynosi trzy oczka, choć pamiętać należy, że mamy rozegrany jeden mecz więcej i to ten z najsłabszym zespołem ligi. Musimy więc mówić o sześciu punktach straty na 10 meczów do końca rozgrywek. Sporo.

(.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(4)

sitosito

10 0

Trenera można zgłosić jako grającego , były reprezentant byłby postrachem rozgrywek. 09:33, 30.01.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

Kibic Kibic

8 0

W każdym normalnym klubie konsekwencje juz dawno były by wyciągnięte.Trener do dymisji jedzie na sukcesie sprzed paru lat.Zarzad śmiech prezes tylko ciągle promuje o plażówce a klub leży. 16:04, 30.01.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

kps kps

7 0

klub nie starał się nigdy o rozgłos nawet na terenie Wrześni za bardzo nie było go widać bo teraz to już szkoda gadać szacunku dla ludzi którzy poświęcali swój czas i pieniądze pytanie brzmi tylko czy będzie jeszcze coś czy już zgasimy światło znowu na dłuuuugie lata ? 16:35, 30.01.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

taki jedentaki jeden

2 1

Śledzę mecze Krispolu na plusliga.pl, bo szkoda mi czasu. Po raz któryś nie było opisu meczu na bieżąco a jedynie punkty. Wszędzie potrafią to robić a we Wrześni *%#)!& Kto w klubie za to odpowiada? Nasz wspaniały statystyk? 20:02, 01.02.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%