Mistrzostwa kraju ruszają we Wrześni w piątek

Od piątkowego poranka boiska Wrzesińskich Obiektów Sportowo-Rekreacyjnych przy ul. Gnieźnieńskiej wezmą w posiadanie uczestnicy Orlen Mistrzostw Polski Kobiet i Mężczyzn w Siatkówce Plażowej. O medale krajowego czempionatu walczą też utytułowane wrześnianki.

Prolog imprezy miał miejsce już w czwartek. W sali sesyjnej wrzesińskiego ratusza w godzinach przedpołudniowych odbyła się konferencja prasowa. Wieczorem tego samego dnia w Hotelu Kosmowski będzie miała miejsce odprawa uczestniczących w imprezie zespołów.

Jest ich na tyle dużo, że w piątek od 9.00 toczą się już mecze kwalifikacyjne do turnieju głównego. Uroczyste rozpoczęcie czempionatu wyznaczono na godzinę 10.30. Pierwszego dnia zawodnicy zostaną na boiskach aż do 19.00. Także drugiego dnia, w sobotę, od 9.00 do 19.00 toczyć się będą mecze eliminacyjne. Finały planuje się rozegrać w niedzielę do 16.00. O tej godzinie ma rozpocząć się ceremonia dekoracji i zakończenie zawodów. Miejmy nadzieję, że przewidywane opady deszczu nie storpedują planów organizatorów i przesunięcia godzin poszczególnych wydarzeń.

Zachęcamy kibiców do aktywnego udziału w imprezie. I nie chodzi jedynie o bardzo dobre warunki do oglądania meczów, ponieważ organizatorzy przygotowali trybunę, która ułatwi obserwację pojedynków. W imprezie – i to chyba jest najważniejsze dla kibiców – wystartują dwie wrześnianki: Martyna Wardak i  Jagoda Gruszczyńska. Obie mają już na koncie tytuły mistrzowskie. Martyna złoto wywalczyła w 2011 roku, a Jagoda (na zdjęciu trzecia z lewej) w 2017 roku w Myślenicach. Obie też wielokrotnie stawały na niższych stopniach podium krajowego czempionatu. We Wrześni wystartują w parach z innymi zawodniczkami, ale będą też rozstawione w turniejowej tabelce. Wszystko wskazuje na to, że będą się liczyły w walce o wysokie miejsca.

Niestety w turnieju mężczyzn nie zobaczymy wrzesińskich siatkarzy. Czasy, kiedy Marcin Iglewski zdobywał brąz mistrzostw, a  Jakub Więcek był klasyfikowany na siódmym miejscu, dawno już minęły. Nie zanosi się też, by szybko wróciły.

Fot. archiwum