Kononada bez happy endu i niedoceniany trener

W niedzielę juniorzy Victorii podejmowali na własnym stadionie rówieśników Arkonii Szczecin. Ostatni mecz ligi makroregionalnej wrześnianie przegrali 3:5.

Pojedynek miał swój ciężar gatunkowy. Ewentualna wygrana mogła wywindować młodych wrześnian nawet na trzecie miejsce w końcowej tabeli ligi. Ostatecznie skończyło się na szóstej lokacie.

Pierwsza połowa nie zapowiadała ani kanonady strzeleckiej, ani porażki Victorii. W 30. min Jakub Bibel, uderzając futbolówkę głową, umieścił ją w siatce. I była to jedyna bramka w tej części meczu.

Wszystko co najgorsze zadziało się w drugiej odsłoni. Goście zaraz po przewie zdobyli dwa gole. Co prawda w 60. min Oliwier Doringer zdołał wepchnąć piłkę do siatki i wyrównać na 2:2, ale o następnym kwadransie nasi juniorzy będą chcieli szybko zapomnieć. Trzy kolejne gole zamknęły nadzieje na jakikolwiek punkt. Trafienie Bibela w doliczonym czasie gry już tego nie zmieniło.

Szóstą lokatę - patrząc na degrengoladę we wrzesińskiej piłce - należy uznać za spory sukces naszej młodzieży. Słowa pochwały należą się także trenerowi Januszowi Hofmanowi, najbardziej niedocenianemu szkoleniowcowi we Wrześni. Mimo wychowania wielu bardzo dobrych piłkarzy, mimo sukcesów z zespołami juniorskimi, nigdy nie dostał okazji poprowadzenia pierwszego zespołu Victorii. I raczej już się nie dowiemy, czy nie był czasami tym, który mógł ulepić z wrzesińskiej mąki porządny chleb.

MLJ, Victoria Września – Arkonia Szczecin 3:5 (1:0)