W hali przy Słowackiego w sobotni wieczór dało się słyszeć wielki rumor. To kamień spadł z serca kibiców pomarańczowych. Ich pupile w końcu wygrali. Wrześnianie w ligowej potyczce pewnie pokonali Chrobrego Głogów, ten sam zespół, z którym trzy dni wcześniej polegli w meczu Pucharu Polski.
Niepokój jaki towarzyszył pojedynkowi dał się we znaki wszystkim. Tak słabej serii spotkań zespół nie notował jeszcze za czasów trenera Mariana Kardasa. Na twarzach siatkarzy, działaczy i kibiców malowała się niepewność. Wśród obserwatorów byli i tacy, którzy widzieli w oczach najzwyklejszy strach. Jeżeli nawet tak było, to już po pierwszych piłkach nastroje zmieniły się o 180 stopni.
Już na początku pierwszego seta wrześnianie wypracowali sobie trzypunktową przewagę. Gdy as Mateusza Zawalskiego i blok Adama Lorenca dał nam prowadzenie 15:9, stało się jasne, że ta odsłona padnie naszym łupem.
Następna partia w naszym wykonaniu była równie dobra. Po ekwilibrystycznej obronie Jana Tomczaka nogą piłki zmierzającej w trybuny - i ostatecznie zakończenie jej na kontrze - kibice eksplodowali. Nawet ci najzimniejsi otwierali usta z wrażenia. Pomarańczowi wyszli na prowadzenie 9:3, a później już tylko kontrolowali wydarzenia na placu.
Trzeci set najdłużej był wyrównany. Do jego połowy wrześnianie prowadzili tylko jedną piłką (12:11). Gdy Mateusz Jóźwik dwa razy z rzędu zabił przechodzącą i APP Krispol objął prowadzenie 17:12, można było już doliczać sobie trzy punkty w tabeli ligowej.
Pomarańczowi dobrze zagrali serwisem (7 asów i 20 negatywnych przyjęć rywali). Świetnie spisywali się w bloku (13) i nie mieli problemów ze skończeniem ataku (56 proc.). Ile w tym ich zasługi, a ile w postawie rywali - pokażą następne mecze.
- Tak słabego zespołu we Wrześni jeszcze nie było – podsumował Chrobrego Stanisław Stefański, kibic, który też na pierwszoligowych parkietach zza sędziowskiego stolika widział nie jedno. - Podobała mi się postawa Adama Lorenca. Dostał szansę zagrania od początku meczu i zdecydowanie ją wykorzystał.
Lorenc miał do soboty (jakby czując pismo nosem pisaliśmy o tym wczoraj na łamach „WW”) 45 kolejnych meczów w pomarańczowych barwach i wszystkie zagrał z ławki. Ten z Chrobrym był pierwszym w wyjściowym składzie. Kontuzjowany Mateusz Linda, nominalnie pierwszy atakujący, musi się już bać. Lorenc tego wieczora był najlepszym siatkarzem i marzy, by wygryźć kolegę ze składu.
O ile renesansu dyspozycji nie można traktować w kategoriach cudu, to wydarzenie mające miejsce na trybunach już zdecydowanie tak. Nagle - ni z tego, ni z owego - na meczu pojawiło się o ponad 50 procent więcej kibiców niż przed pucharową porażką. Czyżby fani chcieli dodać otuchy swoim siatkarzom? Załóżmy, że tak właśnie było.
I liga: APP Krispol Września – Chrobry Głogów 3:0 (16, 18, 19)
I set: 2:4, 8:6, 12:8, 16:11, 20:14, 25:16
II set: 4:2, 8:3, 12:7, 16:12, 20:14, 25:19
III set: 3:4, 8:7, 12:11, 16:12, 20:13, 25:19
APP Krispol: Tomczak (3 pkt), Lorenc (20), Zawalski (9), Narowski (5), Jóźwik (8), Frankowski (13), Dzierżyński (libero) oraz Brzóstowicz i Biesek
Widzów: 376
MVP: Jan Tomczak
2 2
Co to się stało ze dziś Igła był na trybunach ? Odkąd zakończył karierę a raczej zakończono karierę z nim nie pojawiał się na meczach a dzis taka niespodzianka
4 0
Przyjechał dobry kumpel - Krzysztof Antosik :)
1 0
Myślał, że Kardas będzie go potrzebował bo Linda chory
0 0
Dobrze słyszałem spikera. Teraz przed nami dwa mecze telewizyjne?
0 0
bo w czwartek jest z Krakowa mecz telewizyjny a za tydzień u nas telewizyjny z Kluczborkiem bo daj