6 marca 1935. Józef Piłsudski ma wymioty i leczy się głodówką. Wkrótce wyjdzie na jaw, że to rak żołądka. Dyktator umiera, ale reżim się umacnia. Właśnie wprowadza reformę samorządową. W kwietniu prezydent Ignacy Mościcki podpisze nową konstytucję.
NARODOWY FAWORYT
6 marca 1935 roku nowa Rada Gminy w Borzykowie wybiera zarząd gminy. Faworytem na stanowisko wójta jest 54-letni Jan Zgoliński, potężny gospodarz z Borzykowa, który prowadzi 150-hektarowe gospodarstwo. Jego głównym atutem jest doświadczenie samorządowe. W latach 20. był komisarzem (wójtem) obwodu kołaczkowskiego. Jest sympatykiem Stronnictwa Narodowego.
Wybory wygrywa ze Stanisławem Formanowiczem, ustępującym wójtem obwodu w Borzykowie (w 1929 roku siedzibę obwodu przeniesiono z Kołaczkowa) i byłym powstańcem wielkopolskim. Rada wybiera kolejnych członków zarządu. Podwójcim (zastępcą wójta) zostaje Jan Dębicki, rolnik z Borzykowa, były powstaniec wielkopolski i wojak, który ponoć romansował z Obozem Wielkiej Polski. Skład zarządu uzupełniają ławnicy (członkowie zarządu): młody gospodarz z Kołaczkowa Mieczysław Wierzchowiecki oraz drobny włościanin z Wszemborza Szczepan Zgoliński, szef lokalnych struktur Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem (BBWR).
CZERWONY OŁÓWEK STAROSTY
Jego ekscelencja starosta wrzesiński Zygmunt Kowalewski może każdego dnia odwołać każdego sołtysa, wójta czy burmistrza. A nawet załatwić delegację do Berezy Kartuskiej. Teraz przegląda raporty powyborcze przygotowane przez Wydział Powiatowy (starostwo) i kreśli po nich czerwonym ołówkiem. Na liście radnych robi dopiski: „symp.” – sympatyk, „bezp.” – bezpartyjny. Na dole strony pisze: „11 z BBWR i sympatyków, 3 bezpartyjnych i prorządowych, 2 Stronnictwo Narodowe”.
Najwyższy urzędnik jest kontent, bo wybory w gminie Borzykowo zdecydowanie wygrali zwolennicy marszałka Piłsudskiego. A po dwóch tygodniach tak pięknie ułożona rada robi psikusa: do zarządu wybiera trzech endeków (sic!).
– Uwzględniając, że p. Jan Zgoliński już piastował stanowisko wójta obwodowego, na którym wykazał swoją nieudolność do tego stopnia, że został zwolniony z tego stanowiska, zatwierdzenie go na tem stanowisku obecnie, w o wiele więcej powiększonym zakresie, nie jest wskazane. Również i co do pozostałych nowo wybranych członków zarządu wysuniętych na listę kandydacką pod wpływem demagogicznej agitacji rozmaitych nieodpowiedzialnych osób w gminie, a nie tworzących zespołu, który by gwarantował pożądane nastawienie stosunków gospodarczych i społeczno-politycznych w gminie, Wydział Powiatowy wypowiada się za niezatwierdzeniem wyborów w całości oraz za zarządzeniem wyborów ponownych – czytamy w raporcie Wydziału Powiatowego.
Starosta Kowalewski nie zatwierdza wyboru zarządu gminy w Borzykowie. Kolejne wybory wyznacza na 18 marca 1935. Tym razem rada jest spolegliwa i wskazuje po myśli jego ekscelencji.
Na wójta zostaje wybrany wspomniany piłsudczyk, Szczepan Zgoliński, na podwójciego Michał Kosmecki, przedstawiciel Kółka Rolniczego z Zielińca. Natomiast ławnikami zostają: Antoni Pawlak – gospodarz z Kołaczkowa, prezes gminnych struktur Stronnictwa Ludowego, oraz Leonard Radniecki – rzemieślnik ze Strzałkowa, były powstaniec wielkopolski i dziedzic na Borkowie.
ELEKTORZY
Dzisiaj radę gminy wybieramy w wyborach powszechnych. Właściwie każdy dorosły może wrzucić kartę do urny. W 1935 roku wyboru radnych dokonywało kolegium złożone z delegatów rad gromadzkich, sołtysów i podsołtysów wszystkich gromad (sołectw). Było to łącznie 183 elektorów. Jednak pierwszego wyboru 16-osobowej Rady Gminnej w Borzykowie dokonało 150 osób. Natomiast co do zarządu gminy, z wójtem na czele, rada wybierała go niekoniecznie spośród swojego grona.
W skład Rady Gminy (Gminnej) w Borzykowie, wybranej 19 lutego 1935 roku, weszli:
WYSTRZAŁOWY EPILOG
Ta historia miała też zaskakujące okoliczności. W 2025 roku setne urodziny obchodził Tadeusz Zgoliński – syn Szczepana, pierwszego wójta gminy Borzykowo. Przy okazji jubileuszu opowiedział o kulisach tamtych wyborów.
– Kiedyś Kaziu Wietrzyński opowiadał mi, że pamięta wybory mojego ojca na wójta. Mówi mi: twój ojciec zaprosił wszystkich do Zieglera (który miał gospodę w Borzykowie – przyp. red.). W pewnym momencie wyszedł na zewnątrz, wyjął rewolwer z kamizelki i wystrzelił na wiwat. A to wszystko podglądali miejscowi nastolatkowie, w tym Kaziu – wspominał Tadeusz Zgoliński.
Zdjęcie główne: starosta Zygmunt Kowalewski (w środku w okularach) w otoczeniu sołtysów
Zdjęcie nr 2: Urząd Gminy w Borzykowie, na motorze jedzie wójt Stanisław Formanowicz
Zdjęcie nr 3: W środku Szczepan Zgoliński, wójt gminy Borzykowo 1935-1948
7 1
Historia lubi się powtarzać. Jak nie wybiorą platfusów, to ogłaszają że wybory sfałszowane. Wtedy sami się mianują na zwycięzców i rządzą.
4 0
Odważny tytuł. AI wymknęło się spod kontroli?
7 0
Jak się teraz starostwo chwali, że gminy dokładają na drogi. A gdzie kasa z nagród za poprzednika???? Cisza. Nikt nikogo nie ukarał i nie zwolnił.
5 0
P artia O bciachu?
Czyli trzyma was od tylu lat? 🤣🤣🤣🤣🤣🤣🤣🤣🤣
2 0
Brawo Filip!!!! Przeczytałem,wnuk Antoniego Pawlaka.👍🤠
2 0
Przewały zawsze były.
1 0
Ciekawy artykuł. Więcej takich ! „Dyktator umiera…”. W punkt.
4 0
Nie no, tego Gomułę z Kołaczkowa też chyba ktoś wskazał? Czy nie?
1 0
ciekawe czy starosta przysłużył się gminie kolaczkowo czy nie ,,ciekawe czy Pilsudzki przysłużył się Polsce w odzyskaniu niepodległości czy też nie...
1 0
Czyżby marszałek Pilsudki był dyktatorem a w roku 1935 mieliśmy reżim? Chyba mamy trochę inne spojrzenie na historię okresu międzywojennego w Polsce