22 stycznia 1945 roku władzę w poniemieckim zakładzie przejęła Straż Obywatelska, która składała się z pracowników fabryki. Robotnicy pilnowali, aby wrześnianie nie rozkradli maszyn i fabrykatów, które pozostawił niemiecki okupant. Teoretycznie zakład znalazł się we władaniu starosty Jana Beessy, jako reprezentanta Skarbu Państwa. Jednak nie trwało to długo. Po dwóch miesiącach Zygmunt Klimek, pełnomocnik Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów na powiat wrzesiński, podporządkował fabrykę rozgłośni Polskiego Radia w Poznaniu. 30 kwietnia 1945 Starostwo Powiatowe we Wrześni oficjalnie przekazało zakład radiu.
ARMIA ZŁODZIEI
Propagandowo wyglądało to ślicznie. Przecież otwarto fabrykę w robotnicze święto! Rzeczywistość jednak skrzeczała. W zakładzie jeszcze do 27 maja stacjonowała Komisja Zdobywcza Armii Czerwonej. Żołnierze rozkręcali, śrubka po śrubce, wszystkie maszyny i urządzenia. „Głośniki” objęte były dwiema umowami polsko-radzieckimi w sprawie mienia poniemieckiego. Słowem, wyposażenie zakładu w całości musiało wyjechać do ZSRR. Sęk w tym, że oprzyrządowanie fabryki było polskie, a nawet wrzesińskie. Niemiecki okupant przywłaszczył je sobie i wykorzystał do wzmacniania militarnego III Rzeszy. Absolutnie nic nie obchodziło to komendanta wojennego Wrześni i faktycznego władcy miasta – majora Karali.
Żołnierze radzieccy ukradli kilkadziesiąt maszyn: tokarki, sztance, wiertarki, szlifierki, silniki, spawarki, gwintarki, maszynę do nawijania cewek, etc. Oprócz tego surowce: 790 kg drutu nawojowego, 605 kg blachy mosiężnej, 256 kg blachy fosforowo-brązowej, 40 kg blachy tombakowej. Ponadto 7 tys. głośników dynamicznych i 20 tys. magnetycznych. Pierwszy dyrektor wrzesińskiej fabryki Zygmunt Bresiński, pisząc do wojewody poznańskiego, był rozeźlony:
Proszę uprzejmie o powiadomienie nas, czy skierowanie powyższej pretensji o przywrócenie maszyn dla użytku fabryki jest skierowaną na właściwą drogę urzędową,czy skierować ją mamy do Centrali Przemysłu Metalowego w Warszawie.
Ostatecznie w 1945 r. w fabryce głośników stworzono dwa działy: montażowy i warsztatowy, który nie posiadał ani jednej maszyny. Pierwszą partię 3800 głośników zmontowano dopiero w sierpniu, w całości z detali poniemieckich.
NA USŁUGACH PROPAGANDY
Polskie Radio ma już 100 lat. Po drugiej wojnie światowej organizacyjnie odrodziło się i wyrosło z Ministerstwa Informacji i Propagandy PKWN. W lutym 1945 major Postaszuk przyjechał z Lublina, odnalazł Zygmunta Bresińskiego i wręczył mu dwa pełnomocnictwa rządu lubelskiego: do tworzenia rozgłośni w Poznaniu oraz przemysłu radiotechnicznego we Wrześni. Wybór był nieprzypadkowy – Bresiński był wybitnym przedwojennym radiotechnikiem, redaktorem i kierownikiem technicznym Radia Poznańskiego.
Radiofonia odradzała się na drucie. Istniejący radiowęzeł w Poznaniu stał się instytucją Polskiego Radia. Rozgłośnia na falach zaczęła ponowne nadawanie dopiero w czerwcu 1945. Bresiński, przyjechawszy do Wrześni, rozpoczął organizację zakładu „po linii radiowej”. Udał się do miejscowego radiowęzła, zabrał stąd Mieczysława Cywińskiego, byłego pracownika fabryki głośników Hugona Schiemanna i technika samouka odpowiedzialnego za słyszalność radiowęzła. 2 maja 1945 Cywiński został kierownikiem działu produkcji, zajął się inwentaryzacją i organizacją produkcji w nowym zakładzie (w 1951 dochrapał się nawet stanowiska głównego inżyniera).
DYREKTOR W ARESZCIE
To, co ukradły trofijnyje oddziały radzieckie, trzeba było uzupełnić, rekwirując majątek poniemiecki gdzie indziej. Zygmunt Bresiński odnalazł w Lesznie zakład radiotechniczny należący do niejakiego K. Schultza, który powstał w czasie okupacji. Do Wrześni stamtąd trafiła tokarka, frezarki, wiertarki i tłocznia, w sumie 10 maszyn. Dyrektor prawdopodobnie odwiedził dawne zakłady Telefunkena (oddziały obozu Gross Rosen) w Zielonej Górze i Kożuchowie. Ile urządzeń trafiło do wrzesińskiej fabryki, nie wiadomo. W 1946 park maszynowy zakładu został uzupełniony.
Operatywność i zaradność Bresińskiego nie wszystkim się podobała. Został oskarżony o nadużycia i przywłaszczenie sprzętu, który zebrał na Ziemiach Odzyskanych. Na pewien czas został zatrzymany i osadzony w areszcie urzędu bezpieczeństwa publicznego we Wrześni. Ceną, jaką zapłacił, było stanowisko, z którego został odwołany w lutym 1947. Zygmunt Bresiński po odejściu z wrzesińskich „Głośników” rozpoczął pracę naukową w Poznaniu. Był m.in. starszym asystentem Zakładu Fizyki Doświadczalnej, a także adiunktem Zakładu Fizyki Teoretycznej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza.
Co działo się przed 1945 rokiem?
W 1945 roku ówczesny Tonsil był manufakturą ulokowaną w miejscu dzisiejszego Pimaksu i wiaduktu przy ul. Daszyńskiego. Zabudowania, które tu były, powstały na przełomie XIX i XX wieku. W czasach zaborowych działała tutaj mleczarnia i instytut mleczarski, a po wojnie szkoła rolnicza oraz firmy Karola Stiera i Ludwika Braunschmidta (jedna zajmowała się produkcją urządzeń dla mleczarstwa, druga produkcją radioodbiorników i głośników). W połowie lat 30. spółki Stiera zbankrutowały. Nieruchomości za długi przejął Bank Pożyczkowy w Poznaniu. Po licytacji działki trafiły do braci Szpunarów, którzy mieli fabrykę dziewiarską w Bielsku-Białej. Bielszczanie, mimo zapowiedzi, nie uruchomili podobnej fabryki we Wrześni. Teren wydzierżawili Stanisławowi Mańkowskiemu, producentowi zabawek i lalek, który prowadził działalność do wybuchu wojny. W 1940 we Wrześni pojawia się Hugo Schiemann, producent głośników z Berlina, który scalił nieruchomości przy Dworcowej i uruchomił tu fabrykę głośników. W 1945 przejął ją powiat wrzesiński.
emigrant07:15, 01.05.2020
super super historia super
Wawrzyn07:44, 01.05.2020
Tonsil ma już 75 lat ???? Po Tonsilu to już dawno śladu nie ma
Krzysztof11:11, 01.05.2020
Byli pracownicy Tonsilu i ich rodziny, sympatycy starej, polskiej elektroniki itd. ich nie da się zmielić, zniszczyć tak jak to zrobiono z budynkami.
czytelnik13:45, 01.05.2020
ale dlaczego dochrapał, to dość pejoratywnie brzmi. Wspominamy tego pana jak najbardziej pozytywnie.
Jankomuzykant17:20, 01.05.2020
Dlaczego portal cenzuruje komentarze niewygodne dla kościoła katolickiego, a nie zawierające, wulgaryzmów i hejtu. Słuchajcie kobiet, żona mnie na emigracje do Czech, tam księża muszą pracować, aby się utrzymać, u nas my musimy pracować, aby księża żyli w dostatku.
*09:47, 01.05.2025
Wniosek: Idź na księdza ! Nie będziesz pracował.
komora odsłuchowa08:12, 01.05.2025
Zupełnie jak świętowanie 80lecia niestniejącego państwa podczas zaborów. Postawcie tablicę upamiętniającą przy tej kupie gruzu koło Kolejowej.
serego08:49, 01.05.2025
Tak doprowadzili solidaruchy którym się wydawało że wszystkie rozumy pojedli
Niicki2208:55, 01.05.2025
Tonsilu nie ma. To co jest na czerniejewskiej to montownia chińskiej lipy pod dawnym logo. Może artykuł o tym wątku historii? O kilku „znanych” Wrzesińskich przedsiębiorcach i prawnikach?
Terenia09:01, 01.05.2025
Zakład zatrudniający ponad 3 tys osób solidaruchy do upadku doprowadzili
Praktykant10:01, 01.05.2025
Co zapamiętałem? Wszyscy donosili; jeden na drugiego, do majstra, kierownika, do pzpr! Ale to wrzesiński stan umysłu! No i wszyscy kradli na potęgę! Tak więc Biernat tą ckliwą opowiastkę wsadź sobie ... 🤣
Przecież 10:27, 01.05.2025
Najgorsi donosiciele przyjeżdżają do Wrześni ze słupcy i gniezna!
Tak tak kur wa 10:29, 01.05.2025
Ostatni bizon jaki zjechał z fabryki wyglądał tak samo jak pierwszy. A debi le się się dziwią, że polskie zakłady nie wytrzymały konkurencji. Ktoś z odrobiną inteligencji zrozumie o czym napisałem.
solidaruch12:06, 01.05.2025
Kwitnący gospodarczo Tonsil przy ulicy Daszyńskiego zatrudniający ponad 3 tys osób poszukuje pracowników. Zapewnia wysokie wynagrodzenie oferuje obiady w stołówce po symbolicznej cenie posiada ośrodki wypoczynkowe i zakładową służbę zdrowia.
9 2
Fajnie się czyta.