Miało być świętowanie okrągłej rocznicy urodzin trenera, była mała stypa. Koszykarze MKS-u ulegli Wilkom Morskim ze Szczecina.
Wrześnianie w sobotnie popołudnie pragnęli jedynie dwóch rzeczy. Po dwóch kolejnych porażkach chcieli się w końcu przełamać, a na dodatek sprawić swojemu szkoleniowcowi Zbigniewowi Rakowskiemu prezent z okazji 50. rocznicy urodzin. Niestety, plany spaliły na panewce.
Już początek meczu pokazał, że łatwo o dwa punkty nie będzie. Goście szybko objęli dwucyfrowe prowadzenie (12:2), a pierwszą kwartę wygrali dwunastoma oczkami. Mieli w swoich szeregach dwóch bardzo ciekawych zawodników: tylko z pozoru ociężałego środkowego i wszechstronnego playmakera.
Wrześnianom jeszcze przed przerwą udało się wyrównać wynik meczu, ale okupili to kontuzją niezwykle ważnego zawodnika – Witolda Nowaka. Skręcony staw skokowy zapewne oznacza dłuższy rozbrat z koszykówką. Na dodatek nadal z urazem zmaga się Filip Andrzejewski, który co prawda siedział na ławce, ale nie był wstanie pomóc kolegom.
Początek drugiej połowy też nie zapowiadał niczego dobrego, jednak trójki w wykonaniu Krzysztofa Dembińskiego dały naszemu zespołowi nawet siedmiopunktowe prowadzenie (77:72). Niestety, do tego momentu straciliśmy dziewięć kolejnych punktów. W samej końcówce mimo desperackich prób nie udało się odwrócić losów meczu.
III liga, MKS Września – Wilki Morskie Szczecin 92:98 (15:27, 30:19, 26:20, 21:32)
MKS: Dembiński (26), Kozłowski (14), Czernielewski (12), Szeszycki (12), Konowalski (10), Makowski (7), Prętkowski (5), Kosmala (4), Kaczmarzewski (2)
postronny widz09:33, 22.03.2022
6 0
Mecz był do wygrania, nawet mimo osłabień, ale jeśli nasz środkowy pudłuje spod samego kosza w 3 akcjach z rzędu, a w ostatniej akcji próbuje rzucać trójkę z jednej ręki po jakimś pseudo-dwutakcie, to nie mam pytań. 09:33, 22.03.2022