W sobotni wieczór siatkarze Krispolu zanotowali piątą kolejną porażkę. Wynik meczu z KPS Siedlce powinien być zgoła inny. Zabrakło zimnej krwi.
Rywale grali we własnej hali, a w tabeli mieli siedem punktów więcej. Choćby tylko z tych powodów byli faworytami pojedynku. Pomarańczowi wygrali zaledwie jeden z dziewięciu meczów, notowali najsłabszy start w lidze na przestrzeni dziesięciu sezonów, a co najgorsze: z kolejki na kolejkę tracili dystans do bezpiecznej strefy. Kibice cały czas liczą na przełamanie i nie wiele brakowało, aby na Mazowszu do niego doszło.
Pierwszy punkt spotkania, ponawiając atak, zdobył Tomasz Polczyk. Siedlczanie szybko odskoczyli na 10:6, jednak równie szybko wrześnianie wyrównali (12:12), a po następnej piłce wyszli na prowadzenie. Nie trwało ono długo. Trzy kolejne zdobyte piłki dały wyraźniejszą przewagę gospodarzom (18:15). Pomarańczowi nie zdołali obronić seta.
Druga partia rozpoczęła się dla nas w najlepszy możliwy sposób. Zagrywką, blokiem i atakiem wrześnianie wyrobili sobie pięciopunktową przewagę (7:2). Ten początek zdeterminował seta. Gospodarze nie potrafili się przeciwstawić, mieli problemy z kończeniem piłki z lewego skrzydła, a po ataku Ernesta Kaciczaka na 20:11, całkowicie odpuścili.
Trzecia odsłona długo grana była według schematu „punkt za punkt”. Na 9:6 wrześnian wyprowadziły ataki na kontrach Kacpra Ratajewskiego. Krispolowcy potrafili utrzymać przewagę do końca partii, a zaszczytu jej zakończenia z „krótkiej” dostąpił Patryk Cichosz-Dzyga. Pierwszy punkt meczowy był już w kieszeni.
Kolejny set nie dostarczył jakże ważnych dwóch następnych oczek. Już pierwsze piłki tej partii pokazały, że pomarańczowi są w uderzeniu. Trener z Siedlec przy 5:9 próbował ratować się czasem. Niestety z dobrym skutkiem. Gospodarze, doprowadzili do remisu 15:15. Wrześnianie po punktowym flocie Piotra Lipińskiego prowadzili jeszcze 20:18, ale końcówka wyraźnie im nie wyszła. Zwycięzcę miał wskazać tajbrek.
W nim, od stanu 6:6, to siedlczanie zdobyli trzy kolejne piłki. Czas na żądanie trenera Mariana Kardasa nic nie zmienił. Nie mogliśmy uciec z trudnego ustawienia. Gospodarze zapisali sobie następne dwa punkty i z małymi problemami dowieźli prowadzenie do końca meczu.
Była szansa na trzy oczka, trzeba cieszyć się z jednego. Wrześnianie długimi fragmentami meczu pokazali, że mają potencjał i nie należy ich jeszcze skreślać. I tego się trzymajmy.
I liga, KPS Siedlce – Krispol Września 3:2 (25:21, 15:25, 20:25, 25:22, 15:12)
Krispol: Lipiński (2 pkt), Ratajewski (20), Polczyk (11), Kaciczak (11), Rudnicki (12), Cichosz-Dzyga (8), Zieliński (libero) oraz Olszewski (1), Ziółkowski, Buczek (8)
bolo09:23, 21.11.2022
4 1
masakra, wygrany mecz znów przegrany🤣🤣🤣 09:23, 21.11.2022
kibol8907:36, 22.11.2022
2 1
może by tak zaprosić pana prezesa i zapytać czy już załatwia zmianę regulaminu ? 07:36, 22.11.2022