Porażka na własne życzenie. Plany topione w Warcie

W sobotnie popołudnie na stadionie przy Kosynierów zmierzyły się dwie ekipy, którym marzy się awans do III ligi. Po zaciętym pojedynku Victoria, grająca przez ponad godzinę w osłabieniu, przegrała z Wartą Międzychód 1:2.

Mecz miał odbudować drużynę po pucharowej klęsce, a i wcześniejszej ligowej porażce z liderującą Pogonią Nowe Skalmierzyce. Niestety, niż z tych planów nie wyszło. Także te długofalowe, związane z awansem do III ligi, zaczynają się niebezpiecznie oddalać.

Tak naprawdę losy meczu rozstrzygnęły się w 28. minucie. Filip Brzostowski otrzymał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę i musiał opuścić boisku. Mimo osłabienia liczebnego to Victoria zdobyła pierwszego gola. W 28. min do siatki bramki Warty trafił Jakub Groszkowski. Goście jednak zdołali wyrównać już w 57. min, a w 70. zdobyli gola na wagę zwycięstwa.

Po meczu trener Tomasz Beka bardzo krytycznie wypowiadał się o pracy arbitra głównego.

- Co sędziowie chcieli udowodnić? - pytał retorycznie szkoleniowiec Victorii, odnosząc się do żółtych kartek serwowanych przez rozjemcę na początku spotkania.

Piłkarze IV ligi na dwa tygodnie zawieszają buty na kołku. Victoria zagra dopiero 10 kwietnia w Ostrowie Wlkp. w meczu z Centrą.

IV liga: Victoria Września – Warta Międzychód 1:2 (1:0)