Zamknij

Niezwykłe losy zwykłego człowieka. Zapomniany żołnierz, sportowiec i konspirator

D.I 13:10, 11.08.2020 Aktualizacja: 14:05, 01.03.2021
Skomentuj

Zaciekłe walki na różnych frontach powstania wielkopolskiego, przemarsze i krwawe potyczki w trakcie natarcia i odwrotu na bezkresnym, stepowym teatrze okrutnej wojny polsko-bolszewickiej. Stawanie w sportowe szranki w zielono-białych barwach Warty Poznań. Reprezentowanie Polski w międzynarodowych meczach lekkoatletycznych w koszulce z orłem na piersi. Szerzenie ducha sportowo-patriotycznego wśród młodych Polaków zamieszkujących górnicze osiedla we Francji. Stworzenie siatki wywiadowczej pod dowództwem mjr. Augusta Fieldorfa. No i w końcu aktywny udział w polskim ruchu oporu we Francji. Te wszystkie zdarzenia, mogące stanowić bazę do fabuły niejednego filmu akcji, to elementy życiorysu zaledwie jednego człowieka – Leona Urbaniaka.

Ten wybitny polski sportowiec i patriota przyszedł na świat 25 marca 1900 r. w Szamarzewie. Jednak całe swoje dzieciństwo i młodość spędził w Strzałkowie, gdzie na błoniach rozciągających się wokół tej urokliwej miejscowości zdobywał swoje pierwsze sportowe szlify. Gdy ukończył 18 lat, historia i polityka wciągnęły go w swoje okrutne tryby.

Po krótkiej służbie w niemieckiej jednostce artylerii w Głogowie zaciągnął się w szeregi wielkopolskich oddziałów powstańczych. Jako ochotnik trafił na jedne z najbardziej newralgicznych punktów tego zwycięskiego zrywu niepodległościowego. Wziął m.in. udział w wyzwoleniu Gniezna, zdobyciu Szubina czy też zatrzymaniu niemieckiej ofensyw na przedpolach miejscowości Grójec Wielki.

W kolejnych dwóch latach, w ramach 61. pułku piechoty, uczestniczył w przełomowej dla Polski i Europy wojnie polsko-bolszewickiej. Podczas jej trwania miał okazję m.in. defilować w spektakularnie odbitym z rąk bolszewickich Kijowie czy odpierać sowieckie natarcia na brzegach Berezyny. Swój szlak bojowy zakończył na ulicach późniejszego Dzierżyńska. To trochę ironia losu, że walczył o miasto nazwane na cześć człowieka, którego następcy 25 lat później doprowadzili do jego śmierci.

Leona Urbaniak jako Powstaniec Wielkopolski

Po zakończeniu działań wojennych postanowił pozostać w wojsku i jako podoficer przez kilka lat służył w bydgoskim garnizonie. W 1924 r. zauważono jego ponadprzeciętne zdolności sportowe i został przeniesiony na stanowisko instruktora do Centralnej Wojskowej Szkoły Gimnastyki i Sportów w Poznaniu. Co ciekawe, trafił tam wówczas z Bydgoszczy wraz z Feliksem Stammem, późniejszym wychowawcą wielu pokoleń polskich bokserów.

W 1925 r. reprezentowali oni wojsko polskie w meczu lekkoatletycznym w Pradze, przeciwko tamtejszej wojskowej szkole wychowania fizycznego. Strzałkowski lekkoatleta bardzo szybko nawiązał też współpracę z Wartą Poznań, w barwach której zdobył wiele sportowych trofeów.

O znaczeniu tego uniwersalnego sportowca dla poznańskiego klubu może świadczyć zestawienie jego wyników na tle innych sportowych osiągnięć. Strzałkowianin mógł poszczycić się najlepszymi wynikami sportowymi wśród zawodników Warty Poznań w biegu na 110 m przez płotki (1925 i 1927 r.), w biegu rozstawnym 4 x 100 m (1927 r.), rzucie dyskiem (1925 i 1927 r.), rzucie dyskiem oburącz (1927 r.), rzucie oszczepem (1926 i 1929 r.), rzucie oszczepem oburącz (1927 r.), skoku o tyczce (1927 i 1929 r.), pchnięciu kulą (1925, 1926 oraz 1927 r.), pchnięciu kulą oburącz (1927 r.), rzucie młotem (1927 i 1929 r.), pięcioboju (1926 r.) oraz dziesięcioboju (1926 i 1927 r.).

Podczas swoich występów kilkadziesiąt razy stawał na podium mistrzostw Polski. Jego największym osiągnięciem było zdobycie tytułu mistrza Polski w konkurencji rzut kulą oburącz (1927 r.). Jako pierwszy „warciarz” w historii tego klubu otrzymał w 1928 r. powołanie do reprezentacji Polski, wziął wówczas udział w meczu lekkoatletycznym Polska – Jugosławia.

Na początku lat 30. postanowił przerwać swoją karierę zawodniczo-trenerską i trafił w szeregi Związku Strzeleckiego. Ta paramilitarno-wychowawcza organizacja zaczęła wówczas tworzyć swoje struktury w skupiskach polonijnych we Francji. Jak się jednak okazało, przed częścią polskich instruktorów wydelegowanych nad Loarę postawiono dodatkowe zadania o charakterze czysto wywiadowczym.

Chodziło głównie o rozpracowywanie niemieckiego potencjału gospodarczo-militarnego przy granicy Francji i aktywności sowieckiego wywiadu penetrującego skomunizowane środowiska robotnicze. W tej części swojej działalności Leon Urbaniak podlegał bezpośrednio późniejszemu organizatorowi i dowódcy Kedywu AK – mjr. Augustowi Emilowi Fieldorfowi.

Leon Urbaniak jako reprezentant Polski

We Francji bardzo mocno zaangażował się w rozwój polskiej aktywności społeczno-sportowej. Jego wychowankowie odnosili wiele sukcesów na zawodach polonijnych, ale też i w ramach francuskich rozgrywek ligowych. Tutaj też poznał swoją przyszłą żonę – Annę Budny, Polkę urodzoną już na emigracji, z którą doczekali się w 1936 r. syna Leona Czesława Urbaniaka. Oboje planowali powrót do Polski i przy okazji wizyt w Strzałkowie zakupili nawet kamienicę we Wrześni (ul. Warszawska 13). To właśnie Września miała stać się ich docelowym miejscem zamieszkania. Te wszystkie plany pokrzyżował jednak wybuch II wojny światowej.

Leon Urbaniak już pod koniec września 1939 r. wstąpił do polskich formacji wojskowych utworzonych na terenie Francji. Po klęsce polskiego sojusznika natychmiast włączył się do pracy niepodległościowej. Zorganizował i kierował jednym z ważniejszych regionów konspiracyjnych Polskiej Organizacji Walki o Niepodległość (POWN), krypt. „Monika”, z siedzibą w Tuluzie. Otrzymał wówczas ps. „Zeonon”. W styczniu 1944 r. został awansowany do stopnia podporucznika.

Niestety na skutek zakrojonych na szeroką skalę działań Gestapo w marcu 1944 r. doszło do wielu aresztowań polskich konspiratorów na południu Francji. Na liście uwięzionych znalazł się również Leon Urbaniak, którego zatrzymano 9 marca 1944 r. Jednak tuż przed ujęciem udało mu się ostrzec i zabezpieczyć przed dekonspiracją całą podlegającą mu sieć konspiracyjną. Jego zaangażowanie i poświęcenie zostało zauważone i w listopadzie 1944 r. został odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi z Mieczami.

W mundurze wojsk polskich we Francji, z agentami polskiego wywiadu

Po zatrzymaniu przez Niemców przeszedł przez kilka więzień i obozów koncentracyjnych, żeby ostatecznie trafić do obozu w Malchow. Tutaj doczekał się wkroczenia Armii Czerwonej. Niestety nie oznaczało to dla niego wolności. Najprawdopodobniej nowe władze zidentyfikowały go jako pracownika przedwojennej polskiej „dwójki” i zablokowały możliwość jego zwolnienia. Uwięziony przez nowe władze okupacyjne, schorowany i wyczerpany dotychczasowymi śledztwami, próbował wydostać się do Polski lub Francji.

Jednak mimo wsparcia bliskich, a nawet władz francuskich, sowiecka komendantura była nieustępliwa. Wkrótce zresztą ślad po nim zaginął. Rodzinie nigdy nie udało się ustalić daty i bezpośredniej przyczyny jego śmierci oraz ewentualnego miejsca pochówku. Wiele wskazuje, że mógł zostać wywieziony w głąb Związku Sowieckiego i tam zapewne zmarł z wyczerpania i chorób, jakich nabawił się podczas pobytu w niemieckich, a później i sowieckich kazamatach.

Tomasz Sypniewski

(D.I)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%