Mały płomień, który pokonuje tysiące kilometrów, by trafić do miejsc, gdzie najbardziej potrzebna jest nadzieja, ponownie przyjechał do Wrześni.
– To nie jest zwykły ogień. To symbol dobra, które trzeba pielęgnować – mówi hm. Agnieszka Tobolska, komendantka Hufca ZHP Wrzos im. Dzieci Wrzesińskich. Wyprawa po Betlejemskie Światło Pokoju zaczęła się dla wrzesińskich harcerzy o 2.00 w nocy. Delegacja złożona ze starszych harcerzy, wędrowników, instruktorów i seniorów ze wszystkich szczepów – Alfa, Leo, Wilki i Feniks – wyruszyła w długą trasę, by dołączyć do uroczystości w schronisku ZHP na Głodówce. Zanim odebrano płomień, uczestnicy wzięli udział w terenowej grze oraz w wyjściu do Doliny Kościeliskiej.
Dla wielu była to chwila na wyciszenie i wspólne bycie razem – bez pośpiechu i codziennego zgiełku.
– Moment, kiedy pojawia się światło, jest zawsze poruszający. Ten mały ogień przypomina nam, po co w ogóle jesteśmy harcerzami: żeby nieść dobro, pomagać i być dla innych – dodaje hm. Tobolska. Podczas uroczystej mszy płomień
przekazano delegacjom. Wrzesińscy harcerze transportowali go w trzech specjalnych lampionach. Każdy miał swojego strażnika, który czuwał przez całą drogę. Każdy lampion to odpowiedzialność. Niosą go dla ludzi, którzy czekają. Nie mogą pozwolić, by zgasł. Już we Wrześni harcerze rozpoczęli coroczną akcję przekazywania światła lokalnym społecznościom. Trafi ono do szkół, urzędów, służb, przedszkoli i instytucji. To jeden z najważniejszych momentów.
– Najbardziej wzruszające są reakcje mieszkańców. Wielu traktuje je jak zaproszenie do zatrzymania się na chwilę i pomyślenia o tym, co naprawdę ważne – mówi Agnieszka Tobolska. Tegoroczne hasło akcji brzmi: „Pielęgnuj dobro w sobie”.
– Dobro płonie cicho jak świeca. Jeśli się o nie nie troszczy, gaśnie. Dlatego, idąc ze światłem, przypominamy, że każdy gest ma znaczenie – dodaje komendantka. Mieszkańcy Wrześni będą mogli zabrać Betlejemskie Światło Pokoju do swoich domów: 20 grudnia podczas mszy o godz. 18.00 w farze, 24 grudnia w godz. 10.00–12.00 na wrzesińskim rynku.
– Za każdym razem, gdy niosę światło, czuję wzruszenie i wdzięczność. Widzę, jak ludzie czekają. Jakby czekali nie tylko na ogień, ale przede wszystkim na nadzieję – mówi Agnieszka Tobolska.






3 0
A tak bardzo ostatnio popularne wśród lokalnej śmietanki świece hanukowe zabłysną? 🤣