To zdarzenie miała miejsce 3 listopada. Mieszkanka Kołaczkowa przez prawie trzy dni opiekowała się zbiegiem
– Wyglądało na to, że piesek urwał łańcuch. Błąkał się po ścieżce rowerowej przy ul. Krakowskiej. Wieczorem przyszedł pod nasz dom. My mamy dwa psy, ale na niego nie reagowały. Czyżby wiedziały, że jest poturbowany? – zastanawia się kołaczkowianka.
Pies został prawdopodobnie potrącony. Każdy ruch sprawiał mu ból, a z pyszczka leciała krew. Wodę musiał mieć podawaną łyżeczką. Właściciel był poszukiwany na grupie mieszkańców. – Ale w takiej sytuacji, chyba nikt nie chciał się do niego przyznać – przypuszcza mieszkanka Kołaczkowa.

Ostatecznie z wójtostwa przyjechała urzędniczka, która zabrała psa do schroniska w Gnieźnie. Tutaj miał być przebadany przez weterynarza.
Przypomnijmy, że sejm przegłosował tzw. ustawę łańcuchową zabraniającą wiązania psów na łańcuchu. Teraz los wiejskich psów w rękach prezydenta.
0 3
Gówno burza,
0 0
Żadna gównoburza. Krzywdę zwierząt trzeba nagłaśniać, do skutku. A ten tłuk, który tego psa skazał na łańcuch, powinien sam tam trafić.
0 0
Los psa ważniejszy niż los dzieci z zamykanej szkoły z Grabowa i Sokolnik.Zadnych informacji z tej ponoć obiektywnej gazety ,a redaktor Biernat zamknął oczy,zatkał uszy,i nic nie pisze.Wlasna inicjatywa,czy rozkaz z góry .A może pan redaktor zainteresuję się drużyną PSL,która głosuje z wójtem,a była wójt z PSL -u ponoć jest przeciwna likwidacji szkół .Osobiscie nie wierzę jej jak przyslowionemu psu.No i koło się zamknęło.Mialo być o psie i jest.