Rozmowa z Katarzyną Kruszyńską-Stasiak, współautorką „Historii Kołaczkowa”, która ukaże się jesienią nakładem Gminnego Ośrodka Kultury w Kołaczkowie.
„WW”: Czy rodowitej kołaczkowiance trudno jest pisać o historii Kołaczkowa?
KATARZYNA KRUSZYŃSKA-STASIAK: – Odtwarzanie historii Kołaczkowa nie było łatwym zadaniem ze względu na stosunkowo niewielką ilość źródeł, którymi dysponowaliśmy w momencie rozpoczęcia prac nad książką. Znaczna część materiałów nie znajdowała się jednak w archiwach, a w zbiorach rodzinnych mieszkańców Kołaczkowa. Ważną rolę w odtwarzaniu historii wsi odegrały również relacje ustne. W tym przypadku fakt, że pochodzę z Kołaczkowa, być może był pewnym ułatwieniem – mieszkańcy chętnie ze mną rozmawiali i udostępniali pamiątki rodzinne.
Dlaczego hrabia Gustaw Dąmbski domagał się od okolicznych chłopów, aby dołożyli się do budowy kościoła w Kołaczkowie? Jakie zmiany zaszły w tym pięknym zabytku od połowy XIX wieku?
– Gustaw Dąmbski, zostając dziedzicem Kołaczkowa, stanął przed trudnym zadaniem dokończenia budowy kościoła, rozpoczętej w 1830 roku przez Józefa Stablewskiego. W tamtych czasach przyjęło się, że to właściciel majątku ziemskiego pokrywa koszty związane z budową świątyni. Gustaw Dąmbski nie miał zamiaru sam finansować tego przedsięwzięcia i uważał, że skoro kościół służy parafianom, to i oni powinni się dołożyć. I tak zaczął się długi spór, który trafił nawet do Sądu Najwyższego w Lipsku – Dąmbski proces przegrał. Natomiast jeśli chodzi o zmiany, to na przestrzeni lat było ich bardzo dużo. Z ważniejszych można wymienić: doprowadzenie energii elektrycznej w 1955 roku, wymianę pokrycia dachowego w 1995 roku, wykonanie nowych schodów wejściowych w 2002 roku, dwukrotny remont podłogi. W świątyni pojawiły się też nowe obrazy, np. Obraz Miłosierdzia Bożego zakupiony w 1995 roku.
Z tego co pani napisała, wynika, że Katolickie Stowarzyszenia Młodzieży działające przy parafii w Kołaczkowie były kuźnią kadr dla sołectwa, lokalnej administracji, a nawet partii. Jaką rolę odegrały te stowarzyszenia w historii Kołaczkowa?
– Katolickie Stowarzyszenia Młodzieży cieszyły się dużą popularnością w Kołaczkowie, o czym może świadczyć fakt, że prawie każdy z mieszkańców wśród członków tych organizacji znajdzie swoich rodziców, dziadków czy dalszych krewnych. Młodzież zrzeszona w tych stowarzyszeniach regularnie się spotykała i podejmowała szereg działań, takich jak wspólne uczestniczenie w nabożeństwach, ale też udział w różnych kursach, organizacja dożynek czy przygotowywanie przedstawień. Oddziały KSM działające na szczeblu parafialnym miały swoje władze – prezesa, wiceprezesa, skarbnika, sekretarza, naczelnika. Pełniący te funkcje, często już jako dorośli, również obejmowali ważne urzędy, angażowali się w życie wsi. Można zatem stwierdzić, że w szeregach KSM zdobywali swoje pierwsze doświadczenia.
Bardzo precyzyjnie odtworzyła pani losy kołaczkowian w czasie II wojny światowej. Jaka była skala niemieckich prześladowań?
– Biorąc pod uwagę fakt, że większość mieszkańców Kołaczkowa zajmowała się rolnictwem, to za największe represje można uznać wysiedlenia i odbieranie gospodarstw – były one zajmowane przez przyjeżdżających do Kołaczkowa Niemców. Część wysiedlonych, m.in. mieszkańcy ulicy Krakowskiej, została wywieziona na teren województwa lubelskiego, pozostali musieli pracować na rzecz Niemców. Po II wojnie światowej gospodarstwa były w złym stanie. W czasie wojny Niemcy również zamknęli kołaczkowski kościół. Jeden z mieszkańców Kołaczkowa – Teodor Szymański – był więźniem obozu koncentracyjnego. Po wojnie wrócił w rodzinne strony, ale przeżycia obozowe bardzo mocno odbiły się na jego zdrowiu i w 1948 roku zmarł.
Zagłębiła się pani też w historię kołaczkowskiej oświaty. Tutaj przełomem był chyba początek lat 30. i zakup budynku komisariatu obwodowego (dzisiaj zakład komunalny) na potrzeby szkolne. A może późniejsze inwestycje?
– Oprócz wspomnianej inwestycji myślę, że przełomowym wydarzeniem było oddanie do użytku tzw. tysiąclatki w sierpniu 1965 roku. Powstanie budynku szkolnego łączy się z ogólnopolską historią i programem zainicjowanym przez ówczesne władze komunistyczne „tysiąc szkół na tysiąclecie”, związanym z obchodami tysiąclecia państwa polskiego. Dodatkowo warto wspomnieć, że w 1994 roku, po długich perypetiach, zakończono rozbudowę budynku szkoły i służy on dzieciom i nauczycielom do dzisiaj.
Książkę „Historia Kołaczkowa” można zamawiać mejlowo ([email protected]), telefonicznie (509 243 577) lub osobiście w siedzibie GOK-u.
0 0
W którym roku Dąmbski przegrał proces w Lipsku ?
0 0
Wszyscy mieszkańcy?. Raczej własnej rodziny i tyle w temacie.