Zamknij

Jaki pomysł na oficynę w Kołaczkowie?

13:06, 12.03.2021 F.B Aktualizacja: 13:31, 12.03.2021

Samorząd gminny w latach 90. z wielkim trudem ratował zabytkowe centrum Kołaczkowa. Dziś powiatowi brakuje pomysłów na zagospodarowanie oficyny. Zabytkowe centrum Kołaczkowa to nie tylko pałac i park należący do gminy, ale także wozownia – nazywana także stajnią – oraz oficyna, które od 20 lat znajdują się we władaniu powiatu wrzesińskiego. Dodajmy, że zarówno pałac, oficyna, jak i stajnia zostały wpisane do rejestru zabytków już w 1955 roku. Komuna najpierw zabytki zniszczyła, a potem zaczęła je odbudowywać. Od 1971 w pałacu funkcjonował Gromadzki Ośrodek Kulturalno-Oświatowy, późniejszy Gminny Ośrodek Kultury.

ROZBIÓRKA WOZOWNI

Datą graniczną jest rok 1973 i przywrócenie siedziby gminy w Kołaczkowie. Ostatecznie w 1980 władze gminy zleciły opracowanie dokumentacji technicznej dotyczącej zaadaptowania zabytkowej stajni na salę widowiskową i restaurację, natomiast oficyny na Ośrodek Propagandy Partyjnej i Komitetu Gminnego PZPR. Potem koncepcja ewoluowała. W dawnym budynku gospodarczym miały być ulokowane gminne struktury Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego oraz Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej, a także Gminny Związek Kółek i Organizacji Rolniczych. Ostatni pomysł, jaki się pojawił, to zamiana oficyny w centralę telefoniczną. Żadne z tych przedsięwzięć nie wypaliło. W połowie lat 80. naczelnik Stanisław Parysek podjął decyzję o rozbiórce wozowni. Ściany budynku rzekomo mógł przewrócić byle wiatr. Faktycznie obiekt rozebrano, a pozostałości wzmocniły ulicę Leśną w Kołaczkowie. Jednocześnie zdecydowano o odbudowie. Jednak prace budowlane szły marnie. Brakowało środków. Odrodzona gmina Kołaczkowo przekazywała skromne środki na ten cel, więc wznoszenie gmachu nie toczyło się w rekordowym tempie. W końcu udało się odtworzyć bryłę budynku.

– Chcę przypomnieć, że budynek Ośrodka Wsparcia Dziecka i Rodziny w Kołaczkowie (wozownia – przyp. red.) to zasługa w znacznym stopniu niestety mojej osoby i śp. naczelnika Paryska. Żebyśmy my wówczas nie podjęli ciekawych i odważnych decyzji, to dzisiaj by tam trawa rosła. To, co uczyniliśmy, szczególnie ja przy pomocy pewnych sąsiadów, i to, co dokonaliśmy, aby ten obiekt stał, to była duża rzecz. Teraz mamy piękne trzy obiekty: pałac, oficynę i wozownię. Ten układ to perła architektury klasycystycznej – mówił Edmund Kubis z chwilą odejścia ze stanowiska dyrektora GOK-u w 2019 roku.

PROPOZYCJA KURATORIUM

Przełom nadszedł w maju 1993. Kuratorium Oświaty w Poznaniu zaproponowało gminie Kołaczkowo, że przejmie wozownię, dokończy budowę i stworzy tutaj ośrodek dla dzieci upośledzonych. Zarząd gminy zgodził się na to. Inwestor na początek chciał wydać na ten cel 1,5 mld starych złotych (150 tys. zł nowych) i dorzucić kolejne 1,8 mld zł (180 tys. zł) na budowę szkół w Kołaczkowie i Sokolnikach, pod warunkiem że będą miały o jedną kondygnację mniej. Kuratorium obiecało także budowę hali sportowej w Kołaczkowie. Kilka miesięcy później władze oświatowe dodatkowo zgłosiły chęć przejęcia oficyny, pod warunkiem że wyniosą się stąd lokatorzy. W takim układzie wójt Jan Bilski zaproponował najemcom lokale w budynku weterynarii w Borzykowie, a ci na to przystali. Po dwóch spotkaniach z kuratorem mieszkańcy Kołaczkowa zgodzili się na powstanie ośrodka. Kilka osób miało wątpliwości co do nowej inwestycji. – Nie jest bowiem dla nikogo tajemnicą, że w Kołaczkowie mimo wszystko parę osób z obawą i nieufnością odnosi się do planów kuratoryjnych. Ludzie obawiają się, że będzie to coś w rodzaju domu poprawczego lub dom dla młodocianych alkoholików i narkomanów – pisał w sierpniu 1994 roku Przemysław Nowak na łamach „Wiadomości Wrzesińskich”. Kuratorium powierzyło realizację tego zadania jednostce podległej Zespołowi Ekonomiczno-Administracyjnemu Szkół (ZEAS), którym wówczas kierował Marek Jakubowski. Wykonawcą robót był Wojskowy Zakład Remontowo-Budowlany z Gniezna. Ostatecznie inwestycję zakończono w 1995 roku. Na ten cel wydano 4 mld zł (400 tys. zł). Turnusowy Ośrodek Socjoterapii rozpoczął działalność w 1996 roku. W oficynie stworzono hotel dla rodziców i szkołę. Pierwszą dyrektorką została Elżbieta Jasek, a zatrudnienie znalazło kilku nauczycieli z gminy Kołaczkowo. Szkołą przy ośrodku ulokowaną w oficynie kierowała Zofia Cieślak. W TOS-ie przebywały dzieci w wieku do lat 14, które z różnych przyczyn miały problem z nauką w szkole. Młodzież trafiała do Kołaczkowa kierowana przez poradnię psychologiczno-pedagogiczną i za zgodą rodziców, którzy pokrywali część kosztów pobytu dziecka z własnej kieszeni. Turnus trwał sześć tygodni. Od rana odbywały się zajęcia socjoterapeutyczne, potem zajęcia lekcyjne, w czasie wolnym można było brać udział w kółkach zainteresowań, wyjść na spacer itp. Był to wówczas jedyny ośrodek socjoterapii w województwie. Dlatego Kołaczkowo stało się w pewien sposób sławne. W 1999 roku TOS stał się placówką powiatową, a w 2004 zmienił nazwę na Ośrodek Wspomagania Dziecka i Rodziny. Dwa lata później szkołę w oficynie zlikwidowano. Od 14 lat budynek stoi pusty.

POWRÓT JURASZÓW

W sierpniu 1999 roku Fundacja Juraszów, a dokładniej Krystyna Prądzyńska – jedna ze spadkobierczyń Juraszów – wystąpiła z wnioskiem do zarządu gminy o udostępnienie części dworku Reymonta w Kołaczkowie na stworzenie muzeum oraz siedziby fundacji. – Rodzina chce uszanować dorobek naukowy profesora Antoniego Tomasza Jurasza w środowisku rodzinnym, tworząc izbę jego pamięci, i uruchomić działalność medyczną – argumentowała we wniosku sukcesorka. Zarząd gminy uzależnił swoją decyzję od opinii mieszkańców Kołaczkowa. Dyrektor GOK-u Edmund Kubis nie był zachwycony tym pomysłem, co też wpłynęło na kształt opinii społeczeństwa. W październiku 1999 roku odbyło się zebranie wiejskie i Kołaczkowo zdecydowało, że pomieszczenia w pałacu można wydzierżawić, ale za odpłatnością. Wykluczono powstanie wystawy poświęconej Juraszom, ponieważ rzekomo w pałacu nie było na to miejsca. Takie rozwiązanie nie przypadło do gustu spadkobierczyni Juraszów. Temat wrócił kilka lat później, w 2008, gdy w oficynie zlikwidowano gimnazjum działające przy OWDiR-ze. Krystyna Prądzyńska była zainteresowana pustostanem, a powiat wrzesiński chciał przekazać go w dzierżawę albo użyczenie. Obie strony nie dogadały się, ponieważ spadkobierczyni Juraszów chciała, aby samorząd powiatowy w dalszym ciągu finansował utrzymanie obiektu.

CO DALEJ Z OFICYNĄ?

W pałacu funkcjonuje GOK, w wozowni OWDiR. Natomiast w oficynie hula wiatr. Starostwo Powiatowe we Wrześni na razie nie ma pomysłu na zagospodarowanie obiektu. Kołaczkowska społeczność jest przekonana, że obiekt może być wykorzystywany tylko na cele oświatowe bądź opiekuńczo-wychowawcze. Okazuje się to jednak nieprawdą. Powiat wrzesiński zwrócił nam uwagę, że wozownia (stajnia) i oficyna są własnością Skarbu Państwa, która we wrześniu 1993 roku została przekazana w zarząd na czas nieoznaczony – i bezpłatnie – Kuratorium Oświaty w Poznaniu. Powiat wrzesiński przedmiotową nieruchomość nabył na podstawie art. 60 ustawy z 13 października 1998 roku – przepisy wprowadzające ustawy reformujące administrację publiczną. Potwierdził to decyzją wojewoda wielkopolski w 2003 roku. – W decyzji wojewody stwierdzającej nabycie przedmiotowej nieruchomości z mocy prawa, zabudowanej budynkami zabytkowej stajni i oficyny, na rzecz powiatu wrzesińskiego nie ma zapisów zobowiązujących powiat do prowadzenia (realizacji) na niej celu publicznego w zakresie działalności edukacyjnej, oświatowej czy opiekuńczo-wychowawczej – informuje Jolanta Pielak, naczelnik Wydziału Nieruchomości. Wydaje się, że jedyny ratunek dla oficyny to przejęcie jej od powiatu przez gminę. Temat ma być najpierw przedyskutowany w Kołaczkowie.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%