Zamknij

Sen o końcu świata. Rzecz o obozie przymusowej pracy dla Żydów w Nekli

10:00, 27.06.2020
Skomentuj

Znamy już historię obozów pracy przymusowej dla więźniów żydowskich w latach 1939–1943. Na naszym terenie zlokalizowane były one we Wrześni, Otocznej oraz Nekli i były podporządkowane niemieckiemu kolejnictwu. Największy był obóz nekielski, którego realia przybliża nam wydana przez Nekielskie Stowarzyszenie Kulturalne książka wspomnieniowa – Wszyscy umrzemy, a ty będziesz żył. 

Poprzedziło ją źródłowe opracowanie „Obóz pracy przymusowej dla Żydów w Nekli 1942–1943”, wydane przez wspomniane Stowarzyszenie, którego zasługi na polu historii i pamięci narodowej są niemożliwe do przecenienia. Edycje te powinny być lekturą obowiązkową dla wszystkich badaczy oraz miłośników lokalistyki, która w ostatnich latach przeżywa prawdziwy rozkwit.

Siedzą: Arie Goldstein i Eden Paz (syn Avnera). Stoją dzieci Ariego: Avner Paz i Varda Shpaizer

Autorem wspomnień jest ARIE GOLDSTEIN (1927–2013), urodzony w zamożnej rodzinie żydowskiej zamieszkałej w małym miasteczku Widawie, położonym na południe od Zduńskiej Woli. W miejscowości tej mieszkało aż 300 rodzin żydowskich i dlatego hitlerowcy, spalili ją już we wrześniu 1939, a w pożodze i doraźnych egzekucjach zginęła większość mieszkańców. Kto ocalał, tego przeznaczeniem była niewolnicza praca. Następnym etapem było getto w Bełchatowie, ale w 1942 wszystkich zdolnych do pracy Żydów załadowano do bydlęcych wagonów:

Pociąg ruszył. Podróż trwała kilka godzin bez przerwy. Ludzie musieli załatwiać potrzeby naturalne na stojąco i w powietrzu unosił się straszliwy odór. Okrutne znęcanie. (...) W środku nocy dotarliśmy do obozu Nekla w województwie poznańskim. Wysiedliśmy z pociągu. Było nas około pięciuset ludzi, przemoczonych i przerażonych. Umieszczono nas w drewnianych barakach, po 250 ludzi w jednym.

[[reklama1]]

Był to jeszcze okres terroru bezpośredniego, gdyż dopiero później weszła w życie zasada Vernichtung durch Arbeit (zagłada przez pracę). Warunki życia w obozie nekielskim były koszmarne, a głód wyzwalał instynkty, które można określić jako zezwierzęcenie. Kto nie wytrzymywał i nie mógł pracować, ten podlegał selekcji. Tworzone w tym trybie kontyngenty kierowano transportem kolejowym do Chełmna nad Nerem, czyli obozu zagłady. Konwoje te musiały mieć narzuconą z góry liczbę skazańców i w razie potrzeby uzupełniano je kim popadnie. ARIE, który miał wtedy piętnaście lat, został poddany nieludzkiej próbie:

„Brakuje jeszcze jednego”, powiedział gestapowiec i wskazał na mojego przyjaciela, chłopca w moim wieku. Gestapowiec rozkazał, aby go zabrano do transportu. (...) Niemiecki kierownik robót, który był zadowolony z pracy mojego przyjaciela, próbował interweniować. Gestapowiec wskazał na mnie. Niemiecki kierownik, który był za mnie odpowiedzialny, nie chciał, aby mnie zabrano. „Ale ja także potrzebuję jednego z nich” i dodał: „Wy dwaj będziecie się ścigać, a ten, kto przybiegnie pierwszy, pozostanie w obozie”. Na znak dany przez gestapowca zaczęliśmy biec w ulewnym deszczu. Ślizgaliśmy się po błocie, ale biegliśmy dalej. Zwyciężyłem. Mojego przyjaciela zabrano do transportu, który odesłano do pociągu. Cieszyłem się, że uda mi się przeżyć jeszcze jeden dzień.
Arie Goldstein już w Izraelu

Skala pogardy, poniżenia i odczłowieczenia były trudne do wyobrażenia. Więźniowie umierali, popełniali samobójstwa, tracili zmysły, ale zdarzały się także ucieczki. W warunkach okupacyjnych ich skuteczność była jednak znikoma, a ujętych zbiegów wieszano. Wisielców nie zdejmowano, gdyż ich los miał być przestrogą:

Przy wejściu do baraku natknęliśmy się na kolejnych dwóch wisielców. A także obok kranów oraz w kilku innych miejscach w obozie. Ludzie, którzy byli w obozie, kiedy wieszano zbiegów, opowiedzieli nam, że Niemcy podzielili skazanych na śmierć na dwie grupy. Obiecali im, że ta grupa, której uda się powiesić tą drugą, pozostanie przy życiu. Pomiędzy grupami rozpętała się przerażająca walka, która dla Niemców stanowiła przedstawienie. W końcu jeden zbieg wieszał drugiego. Na zakończenie Niemcy powiesili także zwycięską grupę.

Każda ucieczka zgłaszana była do jarocińskiego gestapo i większość egzekucji wykonywali jego funkcjonariusze. We wszystkich trzech obozach aktywną rolę katowską odgrywał mieszkaniec Wrześni i funkcjonariusz jarocińskiego gestapo – Erwin Büscher, któremu po wojnie udało się uniknąć odpowiedzialności.

[[reklama2]]

Śmierć groziła także Polakom,którzy próbowali pomagać Żydom. ARIE, mający doświadczenie w pracy z końmi, otrzymał przydział na furmankę, którą wywoził wydobywany żwir. Oznaczało to pewien zakres swobody. W ten sposób doszło do kontaktu z mieszkającą w pobliżu obozu dziewczyną w jego wieku. Zostawiała mu w umówionym miejscu zawiniątka z żywnością. ARIE nie miał pojęcia, kim była, gdyż nigdy nie zamienił z nią ani słowa. Uzyskał też pomoc i obietnicę dalszego wspomagania od mieszkającej samotnie starszej kobiety, ale sam ARIE ocenił, że ryzyko z tym związane jest zbyt duże i kontakty zostały zerwane. Paradoksalnie więc ARIE wykazał się większą przezornością niż niosąca mu pomoc kobieta. Poza tym żwir szybko się skończył i wszyscy więźniowie zostali zapędzeni do morderczej pracy przy układaniu szyn, czyli budowy drugiego toru. Musiał więc na stałe wrócić do obozu, który był prawdziwym piekłem na ziemi:

Po dwóch dniach wszystkim więźniom kazano wcześniej wrócić z pracy, aby byli obecni przy wieszaniu pięciu Żydów. Stałem pierwszy w rzędzie, z twarzą do słupów z szubienicą. Niemiecki żołnierz odczytał wyrok, uzasadnił wyrok śmierci przez powieszenie. Cała wina tych pięciu polegała na kradzieży pożywienia z powodu głodu, który doprowadzał ich do szaleństwa.

W 1943 obóz w Nekli zlikwidowano, a pozostali przy życiu więźniowie znaleźli się w obozie Gutenbrunn (Kobylnica). W tym samym roku ARIE trafił do obozu Andrzejewo k. Łodzi, a następnie łódzkiego getta. Kolejnym kręgiem piekielnym było Auschwitz-Birkenau, a później Dachau. Były to obozy koncentracyjne, ale część więźniów znalazła się w grupach roboczych. W ten sposób ARIE ocalał i został wyzwolony przez wojska amerykańskie podczas transportu do austriackiego Tyrolu.

Dalsze losy ARIEGO były mocno zawikłane, gdyż ziemie polskie ogarnięte były powojenną wędrówką ludów, ale społeczność żydowska zorganizowała się szybko i skutecznie. Z rodziny ARIEGO nie ocalał nikt, więc tułał się po całej Europie, ale cel był już wyznaczony – Erec Izrael (Ziemia Izraela, żydowska ziemia narodowa), co oznaczało biblijną ziemię obiecaną. Państwo Izrael powstało w 1948 i wtedy też ARIE zawarł związek małżeński z poznaną podczas powojennej wędrówki KAMILĄ, wywodzącą się z ortodoksyjnych Żydów lwowskich. W związku tym przyszło na świat dwoje dzieci – VARDA i ANVER, którzy dali początek następnemu, bardzo licznemu pokoleniu GOLDSTEINÓW. ARIE czuł się człowiekiem szczęśliwym i spełnionym oraz wybrańcem losu. Po krótkim zaciągu do wojska oraz epizodzie rolniczym zdobył stosowne uprawnienia i przez ponad 40 lat spełniał swe dziecięce zauroczenie koleją, pracując jako maszynista pociągów pasażerskich.

ARIE GOLDSTEIN odwiedzał Polskę i w sierpniu 2002 był również w Nekli. Odżyły tragiczne wspomnienia, ale w rozmowach ARIE dawał upust swemu optymizmowi, który nie opuszczał go nawet w najtrudniejszych okresach. Nie tylko dlatego, że był młody i nieśmiertelny. Podczas pobytu w obozie nekielskim miał bardzo dziwny sen o końcu świata. Biegły w tłumaczeniu snów Żyd zinterpretował go słowami, które znalazły się w tytule wspomnień – wszyscy umrzemy, a ty będziesz żyć.

Temat ten pojawił się już w „Wiadomościach Wrzesińskich” już wcześniej.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

Bogumił RudawskiBogumił Rudawski

0 0

Wspomnienia się bardzo ciekawe. Relacji tego typu nie zachowało się za dużo, tym bardziej inicjatywa Nekielskiego Stowarzyszenia Kulturalnego cieszy!

07:29, 01.07.2020
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%