Przy ulicy Jana Pawła II we Wrześni znajduje się sklep, który dla wielu mieszkańców jest czymś więcej niż tylko miejscem codziennych zakupów. To sklep spożywczo-monopolowy znany kiedyś jako Bombonierka. Zresztą ta nazwa, mimo upływu lat, wciąż żyje w rozmowach klientów. „Gdzie jesteś?” – pytają przez telefon znajomi. „W Bombonierce” – odpowiadają ci, którzy wchodzą do sklepu pachnącego historią i wspomnieniami.
Sklep istnieje od 1991 roku. Jego właścicielką jest Małgorzata Szcześniak, która przez lata prowadziła go wspólnie z Hanną Tasiemską. Początkowo działał jako punkt PHS Hurtowni Gniezno, a dopiero później stał się prywatnym interesem. Przez pierwsze lata asortyment był skromny, a przestrzeń sklepu mniejsza, przecięta ścianą. Z czasem Gosia i Hania poszerzały ofertę, choć nie było łatwo, bo ceny z pośrednich dostaw nie pozwalały na duże eksperymenty. W grudniu 2019 roku Hania odeszła na emeryturę. Jej miejsce za ladą zajęła Katarzyna Chołuj – siostra Gosi i współwłaścicielka, która wniosła do sklepu nową energię. To dzięki niej półki zaczęły uginać się od towarów. Klienci zawsze mogli być pewni, że wyjdą stąd z tym, po co przyszli, a jeśli czegoś brakowało, to zaraz było załatwiane.
To nie jest zwykły sklep. To wehikuł czasu. Na półkach można znaleźć słodycze z epoki PRL-u: czekoladowe szyszki, gumy Turbo i Donald, gumy-papierosy, ciepłe lody. To jedno z ostatnich miejsc we Wrześni, gdzie wciąż sprowadza się te rarytasy z hurtowni MAKO – również z firmy z wieloletnią tradycją. Reakcje klientów są bezcenne. Młodzież wchodzi z niedowierzaniem, a rodzice i dziadkowie – z uśmiechem. „Raju, to za moich czasów!” – wykrzykują. Czasem w sklepie rozlega się dziecięcy pisk radości: „Mamo, tato, ja chcę spróbować!”, a dorośli tłumaczą: „My też to jedliśmy, kiedy byliśmy mali”. Sklep staje się miejscem międzypokoleniowego spotkania, wspólnym przeżywaniem smaków i wspomnień. Są też elementy, które tworzą klimat nie do podrobienia. Kraty w oknach, fartuszek sprzedawczyni, charakterystyczny układ sklepu. Kasia kiedyś chciała usunąć kraty, ale mąż i szwagier przekonali ją, że to część tradycji i bezpieczeństwa. Zostały.
Na co dzień sklep spełnia swoją rolę praktyczną – klienci wpadają po brakujący produkt do obiadu, dzieci po słodycze, a i „setunie” znikają w mgnieniu oka. Ale przy okazji majowych imprez dzieje się magia. Do sklepu zaglądają ludzie, którzy pamiętają jego początki. „Pani Gosiu, pani tu jeszcze pracuje?” – pytają zdziwieni. Bo to właśnie Gosia jest twarzą sklepu, jej sercem i historią. W starej Bombonierce czas płynie inaczej, a zwykłe zakupy stają się podróżą w przeszłość.
Poniżej prezentujemy przedwojenne zdjęcie Franciszka Włosika, na którym w miejscu dzisiejszego sklepu była Komunalna Kasa Oszczędności.
1 0
Pozdrawiam przemiłe panie. Najlepszy sklep w mieście.
0 0
W doopie! Qrwa! Tylko się tam nie urządzaj!