Tablica pamięci przy dawnym internacie „mlecza”

Na 1 września zaplanowano uroczystość odsłonięcia tablicy upamiętniającej otwarcie szkoły mleczarskiej. Ceremonia odbędzie się przy zrujnowanym internacie.

W ubiegłym tygodniu informowaliśmy o sporze między starostą wrzesińskim a wojewodą wielkopolskim – o to, kto powinien gospodarować zaniedbanym obiektem. Starosta Dionizy Jaśniewicz najpierw zwrócił darowiznę (internat) wojewodzie, a następnie chciał skomunalizować obiekt, ale na to nie zgodził się wojewoda.

– 7 lutego 2023 roku wojewoda wielkopolski odmówił stwierdzenia nabycia przez powiat wrzesiński, z dniem 1 stycznia 1999 roku, z mocy prawa nieodpłatnie mienia Skarbu Państwa, stanowiącego własność działki nr 440/1. Zarząd Powiatu Wrzesińskiego wniósł 20 lutego br. odwołanie od decyzji wojewody do Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji, który decyzją z 24 lipca br. utrzymał w mocy decyzję wojewody. Od decyzji ministra przysługuje powiatowi skarga do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego – informuje Jarosław Władczyk, rzecznik prasowy wojewody.

Starosta zawnioskował do wojewody także o 2,3 mln zł na bieżące remonty. Takich pieniędzy nie otrzymał. Zatem internatu widocznego na powyższym zdjęciu raczej nie da się już ocalić. Jest też inna strona całej sprawy. Prezes stowarzyszenia Projekt Września Damian Staniszewski, jako społeczny opiekun zabytków, zaapelował do starosty o remont obiektu. Kolejną prośbą było to, aby szef powiatu wystąpił z wnioskiem do Rządowego Programu Odbudowy Zabytków o przyznanie dotacji na ten cel. Zarząd powiatu zgłosił inne propozycje.

Kolejna grupa obywateli wyszła z trochę inną inicjatywą. Otóż przy internacie pojawi się swoiste epitafium dla dawnego „mlecza”. Na 1 września o godz. 12.00 zaplanowane jest przy ul. Gnieźnieńskiej 28 (internat) odsłonięcie tablicy upamiętniającej otwarcie Szkoły Mleczarskiej z Zakładem Szkolnym.

– Cztery lata temu organizowaliśmy zjazd szkolny. Zostało nam troszkę pieniędzy, a planowaliśmy tablicę pamiątkową przypominającą o szkole, bo to kiedyś może się zawalić. Nie było naszym celem konfrontowanie się ze starostwem czy innymi organami, które tym budynkiem zawiadują. Mamy wszystkie pozwolenia. Zostaliśmy w to przypadkowo wmieszani – mówi nam Marek Dyba, były nauczyciel tej szkoły.