Portal internetowy – źródło wiedzy czy błędu? O mediach wczoraj, dziś i jutro to trzecia książka wrześnianina. Dwie pierwsze (Poradnik językowy prosto pisany oraz Słownik ortograficzny współczesnego języka polskiego z poradnikiem) zyskały uznanie czytelników dzięki połączeniu solidnej porcji wiedzy z lekkim językiem.
Najnowsza pozycja jest napisana w podobnym stylu. Autor analizuje dobre i złe przykłady z najpopularniejszych portali internetowych. Odnosi się do artykułów m.in. z Onetu, Frondy, Interii, Wpolityce, Natemat, ale też Pudelka. Czego może spodziewać się czytelnik?
„WW”: Twoja książka jest bardziej dla dziennikarzy czy dla odbiorców portali informacyjnych? Jaki obraz czytelnika miałeś w głowie, pisząc ją?
SEBASTIAN SURENDRA: – Zdecydowanie dla użytkowników mediów, nie tylko portali, bo pewne mechanizmy są podobne w różnych mediach. Książka jest w pewnym sensie poradnikiem medialnym. Media to czasem dom strachów, z którego lepiej uciekać, czasem gabinet osobliwości, w którym nie wiadomo, czy płakać, czy się śmiać, a czasem to dom rzemiosła ze świetną robotą. Pokazuję dobre i złe praktyki dziennikarskie, by czytelnikowi łatwiej było sobie radzić z różnymi manipulacjami, wybierać za to wartościowe treści. Dobro użytkownika mediów stawiam na pierwszym miejscu.
Książka jest dla każdego, kogo interesują media i ich język. Pisałem ją z myślą o ludziach, którzy od suchych faktów i tony statystyk wolą konkretne przykłady i żywy język.
Materiał do książki zbierałeś przez 10 lat. Piszesz, że czasami nie było to łatwe doświadczenie. Jak wyglądała praca nad książką? Co było największym wyzwaniem?
– Tak, od 2015 roku zajmuję się analizą językową portali. Stopień doktora z językoznawstwa uzyskałem już kilka lat temu, ale badań nie przerwałem – nie ma odpuszczania (uśmiech – przyp. red.). Z dawniejszych ustaleń zachowałem do książki wyłącznie te, które są aktualne do dziś. Zdecydowana większość Portalu... to jednak przypadki z ostatnich dwóch lat, a nawet z ostatnich miesięcy.
Sprawdzałem poprawność językową, logiczną, porównywałem różne teksty, by zobaczyć, jakie tematy jedno medium przemilcza, a o których mówi aż za dużo. Sprawdzałem też w innych mediach, czy w ogóle dane zdarzenie miało miejsce.
Część tekstów, które weryfikowałem, miała skandaliczne treści. Ale badanie naukowe to nie wybory – żaden tekst nie odpada w pierwszej turze. Nie mogę go odłożyć, bo mi się nie podoba. Popularyzowanie wiedzy to coś, co bardzo lubię, jednak jako przedsiębiorca najpierw muszę pilnować terminowych zleceń dla klientów, a dopiero po tym mogę pisać coś swojego. Życie. Nie zamieniłbym go jednak na żadne inne.
W książce analizujesz głośne medialnie tematy, m.in. wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji czy sprawę Mariki M., działaczki prawicowej skazanej za atak na Marszu Równości w Poznaniu. Czy poruszając tak polaryzujące społeczeństwo sprawy, nie obawiałeś się zarzutów o polityczną stronniczość? A gdyby się pojawiły, to jak byś na nie odpowiedział?
– Książkę traktuję jako rozmowę z czytelnikiem. Jeśli rozmowa nie ma być szczera, to lepiej milczeć. Przedstawiam zatem wyniki badań, czyli obiektywne, naukowe ustalenia, ale też dzielę się swoim zdaniem. Biorę oczywiście pod uwagę, że odbiorca się ze mną nie zgodzi. Uważam, że można mieć wyraziste poglądy, ale trzeba szanować inne stanowisko, dopóki nie jest ono sprzeczne z prawem i z kulturą języka. Dyskusja to nie kłótnia, to poszerzanie horyzontów.
Bardzo się cieszę. że czytelnicy moich dwóch poprzednich książek, w których też nie uciekam od trudnych tematów, zaaprobowali mój sposób komunikacji. Słownik ortograficzny... miał nawet dodruk, a portal Mądre Książki, oceniający książki popularnonaukowe, obu moim publikacjom przyznał maksymalną liczbę gwiazdek.
A co bym odpowiedział ewentualnym krytykom? Że nieporuszanie ważnych tematów społeczno-politycznych w książce o współczesnej kulturze to tchórzostwo, a w pełni neutralny przekaz to ułuda. Autor napisze najzwyklejsze zdanie „Ala ma kota”, a zawsze znajdzie się ktoś, kto odczyta to tak: „Patriarchat – facet chciał kota, a ta biedna Ala nim się zajmuje” (śmiech).
Które z błędów popełnianych przez dziennikarzy rażą cię najbardziej?
– Nie znoszę niechlujstwa, np. zdań przerwanych w połowie, zdublowanych słów. To pokazuje, że autor nawet nie przeczytał dwa razy swojego tekstu. To wyraz lekceważenia czytelnika.
W książce padają słowa, które niektórym mogą wydać się herezją: „Media społecznościowe nie są mediami”. Dlaczego?
– Ktoś robi grilla ze szwagrem, dowiaduje się gorących plotek i publikuje to w mediach społecznościowych. Czy to jest tekst dziennikarski? No nie (inna sprawa, że zdarzają się artykuły w ponoć poważnych mediach, które pozwalają przypuszczać, że są owocem zbyt długiej imprezy). Gdy ktoś wymieniony w tym poście będzie chciał coś sprostować, to grillujący podlega obowiązkom z Prawa prasowego? No nie. O tego typu różnice mi chodzi. Dezinformacji, choćby ruskiej propagandy, też nie sposób porównać, skoro algorytmy mediów społecznościowych takiego ścieku nie tylko często nie blokują, ale zwiększają mu zasięgi.
Oczywiście social media to także – bez żadnych wątpliwości – multum megawartościowych treści.
Jaką moc mają dziś twoim zdaniem portale informacyjne? I czy nadal jakąś mają? Bo słyszałam już fatalistyczne opinie o całkowitej utracie ich sprawczości.
– Istnieje grono osób, które informacje o świecie czerpie wyłącznie z mediów społecznościowych. Jednak to na razie mniejszość. Portale są w badaniach wymieniane jako drugie źródło informacji, po telewizji, ale dystans do niej z każdym rokiem się zmniejsza. Wielu naszych rodaków powtarza: „wszystkie media kłamią”, a jednocześnie wierzą oni np. danemu portalowi ślepo i fanatycznie. Widzę to, przeglądając media społecznościowe czy słuchając ludzi. Niejeden właściciel portalu może więc zanucić: „Mam tę moc” (śmiech).
I na koniec: jak oceniłbyś portal Wrzesnia.info.pl w świetle swoich badań?
– Ha, ha, rozumiem, że odpowiedź na to pytanie zadecyduje o tym, czy nasza rozmowa się ukaże? (śmiech) A tak na serio: cenię np. to, że nie publikujecie stu artykułów na ten sam temat; to, że nie promujecie żadnych patologii; to, że jesteście różnorodną światopoglądowo redakcją, co sprawia, że wasze teksty nie są „na jedno kopyto”, nie mają z góry przyjętej tezy. Idźcie tą drogą.
Rozmawiała
Joanna Lewandowska
...,....13:55, 06.06.2025
Taa święte słowa manipulacja w Wrzesińskich mediach!! Pochlebne komentarze lub po mysli naczelnego nie znikaja tak jak komentarze które nie są po mysli Biernata... jaka to manipulacja przeciez to tylko usuwanie komentarzy
Waldek Waldi14:51, 06.06.2025
Jak Nawrocki wyprowadzi Polskę z UE to rolnicy będą widzieć dopłaty jak świnia Niebo. Cały naród zobaczy jakie wówczas będą ceny żywności. Już nie będzie radosnego rechotania i darcia mordy Karol Karol Karol
X.y,z15:37, 06.06.2025
Maja być nowe wybory na Prezydenta... wybory zostaną unieważnione
2 1
Szczerze? Nie sympatyzuję z żadną partią. Ale UE przydałby się solidny wstrząs. Zanim wszyscy zostaniemy niewolnikami we „własnych” domach. Absurdalne wciąż zmieniające się przepisy, kolejne zakazy, nakazy itd. Czy naprawdę ciągłe ograniczenie naszej wolności i swobody jest tego warte? Wymyślone dopłaty, handel czymś co nie istnieje itd. I gdzie jest nasz przemysł? Gdzie nasza gospodarka? A ludzie wierzą w zielone bzdury…
0 0
Obywatel-Po jakiego ciorta siedzisz w tej UE wystąpi będziesz miał miód i maliny. Zobaczysz wówczas jakie będziesz miał ceny żywności