Zamknij

Sztuka na skórze. Wrzesińscy tatuażyści mówią nam o swojej pasji i sytuacji w branży

12:30, 10.08.2020
Skomentuj

Od lat zmieniają ludzi w żywe dzieła sztuki i wciąż podnoszą swój artystyczny poziom. Wrzesińscy tatuażyści lubią wyzwania.

[[reklama1]]

Rośliny, zwierzęta, twarze, czaszki, anioły, demony, zegary, maszyny, puzzle, postacie z filmów i animacji, geometryczne wzory, cytaty z piosenek, pamiątki narodzin i ślubów, wspomnienia zmarłych... Wrześnianie noszą na sobie najprzeróżniejsze tatuaże. Zwłaszcza teraz – latem – możemy się przekonać, że nosi je naprawdę wiele osób. Szacuje się, że już co ósmy Polak ma co najmniej jeden tatuaż.

– Tak, tatuaże z roku na rok cieszą się coraz większą popularnością – potwierdza Damian Śmigielski ze Studia DS Tattoo, działającego przy ul. Kutrzeby we Wrześni. – W dzisiejszych czasach większość polskiego społeczeństwa pozytywnie reaguje na tatuaże. Najczęściej wywołują one zaciekawienie, często pozwalają nawet przełamywać pierwsze lody. Zanika stereotyp „więziennego tatuażu”, coraz rzadziej słyszę też o problemach z podjęciem zatrudnienia, gdy ma się tatuaż w widocznym miejscu. Teraz to osoba przyjmująca do pracy sama może mieć np. wytatuowane całe przedramiona – zauważa Damian Śmigielski.

– W ostatnich latach cała nasza branża bardzo się rozwinęła, pojawiają się nowe technologie, sprzęty, metody i style. Tatuowanie to już szeroki dział sztuki, który wiąże ze sobą wiele aspektów – dodaje Adrianna Celmer z wrzesińskiego Studia Ofelia Oferma, zlokalizowanego przy ul. Harcerskiej. Nietypowa nazwa to wyraz poczucia humoru i autoironii współwłaścicielki, bo tak naprawdę powinna ona brzmieć „Ofelia Profeska”. Adrianna tylko jednego dnia wytatuowała 69 serduszek w ramach Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Jednak to nie takie drobiazgi przynoszą autorom najwięcej satysfakcji.

– Najbardziej dumna jestem z tatuaży, które stworzyłam wedle własnych koncepcji i w swoim własnym stylu. Chyba każdy artysta chce mieć indywidualny styl, z którego ludzie go kojarzą i przychodzą do niego właśnie po takie prace – wyjaśnia Adrianna.

Fot. OFELIA OFERMA

Oczywiście, jak to w przypadku wszystkich artystów, tatuażyści starają się być coraz lepsi z każdym swoim dziełem.

– Apetyt rośnie w miarę jedzenia i cały czas czuję niedosyt. Z każdą kolejną pracą staram się podnosić sobie poprzeczkę i dopracowywać technikę – mówi Mateusz Łyskawa ze Studia Diamond Skill Tattoo z ul. Kościuszki.

Co ciekawe, tatuaże zyskują obecnie na popularności tak samo w przypadku obu płci. – Z mojego punktu widzenia kobiet i mężczyzn jest pół na pół. Jednak to mężczyźni częściej decydują się na większe, odważniejsze tatuaże, kobiety raczej wolą mniejsze i bardziej subtelne motywy. Ale oczywiście zdarzają się też panie, które robią sobie większe tatuaże – dodaje Mateusz.

O ile płeć nie ma znaczenia, gdy idzie o popularność tatuaży, to wiek odgrywa już dość znaczącą rolę. Choć tu także zdarzają się wyjątki.

– Najszersze grono moich klientów to osoby w wieku 18–30 lat. Zaraz po nich są ci w wieku 30–40 i tak analogicznie dalej. Mój najstarszy klient miał 68 lat w momencie, kiedy przyszedł zrobić sobie tatuaż – zauważa M. Łyskawa.

Naturalnie, większość klientów we wrzesińskich salonach tatuażu to mieszkańcy powiatu, ale coraz częściej przyjeżdżają tutaj chętni z dalszych zakątków Polski. Niektórzy klienci Diamond Skill Tattoo pokonują nawet 150 kilometrów.

Najczęściej tatuaże pojawiają się na naszych rękach i nogach, ale nie brakuje osób, które decydują się trwale upiększyć tors, plecy lub szyję. Bardzo rzadko zdarza się ktoś gotowy na wytatuowanie twarzy lub głowy. Jednak każdy, kto zdecyduje się na swój pierwszy tatuaż, musi być świadomy, że najpewniej nie poprzestanie na tym jednym. Bo tatuowanie wciąga. Także samych tatuażystów.

– Wszystko zaczęło się od trzech tatuaży, które zrobiłem sobie, gdy tylko skończyłem 18 lat w Studiu Matrix. To było pierwsze profesjonalne studio tatuażu we Wrześni. Tak mnie to zafascynowało, że postanowiłem samemu spróbować. Dzisiaj, po 15 latach praktyki, mam na koncie ponad 3000 prac, a sam mam pokryte tatuażami jakieś 70 proc. ciała. Wytatuowałem też swoją żonę – zdradza Łukasz Rokicki ze Studia Bunkier z ul. Kilińskiego.

[[reklama2]]

Czy ból jest jakąkolwiek przeszkodą dla pasjonatów tatuaży?

– Nie jestem pewien, czy tatuowanie w ogóle można nazwać bólem. Powiedziałbym, że to raczej pewna niedogodność. Są klienci, którzy potrafią zasnąć podczas tatuowania i nawet to lubią. Na pewno każdy jest w stanie to wytrzymać, nawet w tych bardziej wrażliwych miejscach, np. na żebrach. Generalnie zauważyłem, że to kobiety lepiej znoszą cały proces – zaznacza Damian Śmigielski z DS Tattoo. Warto dodać, że jego studio jakiś czas temu wzbogaciło się o laser najnowszej generacji, który pozwala na usuwanie i korektę tatuaży. – Do niedawna musieliśmy odmawiać klientom, którzy chcieli przykryć niechciane tatuaże, jeśli były one zbyt duże i ciemne. Teraz, dzięki laserowi, możemy przykrywać już prawie wszystko – zapewnia D. Śmigielski.

A jak wygląda sprawa kosztów? Wszystko zależy od salonu oraz od wielkości i komplikacji danego wzoru – ale trzeba przyznać, że tatuowanie nie należy do najtańszych usług. Za mniejsze tatuaże zapłacimy kilkaset złotych, a za duże parę tysięcy. W cenę wliczony jest nie tylko czas poświęcony na pracę, ale także bardzo wysoki standard bezpieczeństwa i higieny pracy.

– Tatuowanie jest bezpieczniejsze niż chodzenie do ulicy, gdzie nigdy nie wiesz, czy nie potrąci cię samochód. Jeśli idziesz na tatuaż, wystarczy trzymać się wytycznych dotyczących gojenia i nic się nie wydarzy. Istnieje tylko ryzyko wystąpienia alergii, ale jest to zjawisko tak rzadkie, że nigdy osobiście nie spotkaliśmy się taką sytuacją. Klient, który obawia się, że jest alergikiem, może u nas wykonać stosowne testy przed zdecydowaniem się na tatuaż – informuje Adrianna Celmer ze Studia Ofelia Oferma.

Tutaj sam nasuwa się temat obostrzeń epidemicznych, które, zdaniem właścicieli salonów tatuaży, były wobec nich bardzo niesprawiedliwe.

– W czasie tzw. lockdownu przepisy pozbawiły studia całych zarobków, nie mogliśmy wykonywać swojej pracy. Studia od zawsze były sterylne, bardziej niż niejeden salon kosmetyczny czy fryzjerski. Mimo to kosmetyczki miały otwarte salony tydzień przed studiami tatuażu, przyjmując codziennie np. dziesięciu klientów, a nie jednego, jak my. Biorąc pod uwagę, że nasza branża charakteryzuje się bardzo wysokimi wydatkami stałymi, byliśmy w Polsce światkami wielu tragedii różnych artystów, którym zaoszczędzone na czarną godzinę pieniądze po prostu się skończyły – relacjonuje A. Celmer.

Na szczęście teraz sytuacja wraca już do normy. Raczej nie grozi nam kolejny ogólnonarodowy lockdown. Każdy z wrzesińskich salonów tatuażu utrzymał się na rynku i ma co robić. Chętni muszą się zatem przygotować na możliwe odległe terminy.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

KolloKollo

28 19

To jest obleśne.

12:44, 10.08.2020
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%