Zamknij

Rynek nieruchomości na razie stabilny. Za ile można kupić mieszkanie we Wrześni?

06:00, 22.08.2020
Skomentuj

Rewolucji w cenach mieszkań nie ma, są za to problemy z kredytami i urzędami. Jak pandemia zmieniła rynek nieruchomości? 

[[reklama1]]

Średnio 4500 zł trzeba zapłacić za metr kwadratowy mieszkania we Wrześni. Rozpiętość cenowa jest jednak duża. Na wrzesińskim rynku 50-metrowe mieszkanie to koszt rzędu 220–350 tys. zł.

– Wszystko zależy od standardu wykończenia i lokalizacji. Cena w atrakcyjnym położeniu i standardzie premium może wynieść nawet 6000–7000 zł za m2 – mówi Elżbieta Przybylska-Żywanowska, właścicielka biura nieruchomości Golden Elo.

Najwyżej cenione są mieszkania w ścisłym centrum miasta, ale jak wiadomo, przestrzeń jest tu ograniczona. Inaczej na obrzeżach, gdzie osiedla mieszkaniowe mogą się swobodnie rozrastać. Im dalej od centrum, tym cena bardziej kusząca. Najczęściej poszukiwane są obecnie średnie mieszkania, co najmniej dwupokojowe.

– W czasie pandemii klienci preferują duże balkony i tarasy. Często pytanie o balkon to jedno z pierwszych, które pada podczas rozmowy w naszym biurze– zauważa Dariusz Knociński, dyrektor sprzedaży wrzesińskiej firmy Wexel, która buduje obecnie osiedle przy ul. Gnieźnieńskiej.

Na brak klientów Wexel nie narzeka. – Na początku epidemii, po ogłoszenie restrykcji, rynek na chwilę zamarł. Ale to trwało krótko. Wkrótce zaczęli się u nas pojawiać klienci, którzy chcieli zainwestować gotówkę wypłaconą z banku. Spadły też lokaty, więc ludzie je likwidowali – mówi Knociński.

W biurach pośredników nieruchomości i deweloperów pojawiają się zarówno osoby, które kupują mieszkania dla celów indywidualnych, jak i na wynajem. Mieszkanie to cały czas dobra inwestycja. Wynajem 50 metrów w bloku przynosi zysk rzędu 1200 zł miesięcznie.

– Około 60 proc. moich klientów kupuje mieszkania w celach inwestycyjnych. Eksperci przewidują, że ten trend się utrzyma. Młodzi częściej idą w wynajem lub zostają przy rodzicach. Decyzja o zakupie własnego mieszkania zostaje odłożona w czasie. Klienci przychodzą, pytają, ale ostatecznie się nie decydują. Pojawia się pytanie: „Czy będę miał pracę?”. Ludzie wolą zachować oszczędności i poczekać, niż wydawać – mówi Elżbieta Przybylska-Żywanowska.

W biurze Przemysława Niedźwiedzkiego dominują osoby poszukujące własnych czterech kątów. – Na początku pandemii było więcej chętnych, żeby inwestować w nieruchomość. Każdy bał się inflacji. Teraz nasi klienci kupują głównie w celach mieszkaniowych – mówi właściciel biura Nieruchomości Niedźwiedzki.

Kupujący mieszkania w czasie pandemii mogą napotkać pewne trudności, głównie na etapie ubiegania się o kredyt.

– Jeżeli ktoś sprawdzał sobie zdolność kredytową w lutym czy na początku marca, teraz może się okazać, że sytuacja całkowicie się zmieniła. Banki większą wagę przykładają do oceny ryzyka. Niektóre branże są na cenzurowanym – mówi Przemysław Niedźwiedzki.

Elżbieta Przybylska-Żywanowska zwraca uwagę na kredyty hipoteczne.

– Dobry kredyt hipoteczny wymaga obecnie wkładu własnego na poziomie 20-30 proc. W pierwszym kwartale roku, przed wybuchem pandemii, było to 10 proc. Stopy procentowe są niskie, ale banki rekompensują to sobie wzrostem marż – zauważa właścicielka biura Golden Elo.

Dariusz Knociński mówi z kolei o utrudnionym kontakcie z urzędami. – Zarówno firmy, jak i klienci odczuwają te utrudnienia. Nie można bezpośrednio skonsultować się z urzędnikiem. Na telefon też często trzeba się umawiać. Ludzie są zostawieni sami sobie. W trybie online fatalnie pracują też duże instytucje: gazownia, energetyka. Obawiamy się, że to nie pandemia i restrykcje nas dobiją, ale formalizm urzędów i przedsiębiorstw – mówi specjalista firmy Wexel.

Branża w tej chwili kryzysu nie odczuwa – ale to, jak pandemia wpłynęła na rynek, okaże się pod koniec tego roku i na początku przyszłego. Elżbieta Przybylska-Żywanowska zauważa, że widoczne są już pierwsze oznaki stagnacji, m.in. zmniejszenie sprzedaży działek i wydanych pozwoleń na budowę.

Przemysław Niedźwiedzki nie przewiduje krachu. – Możliwe, że rynek spowolni, tak jak cała gospodarka, ale załamanie nam nie grozi. Badania wskazują, że mieszkań w Polsce cały czas jest za mało, a głód mieszkaniowy nie maleje. Jeżeli rynek pracy nie „siądzie”, to ludzie będą kupować nieruchomości. Sytuacja może jednak spowodować wzrost cen. Niektórzy deweloperzy już je zresztą podnieśli – stwierdza właściciel biura nieruchomości.

[[reklama2]]

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%