Prokuratura pilotuje próby reaktywacji przedwojennej spółki Cukrownia Września SA. Na razie były trzy.
Prokuratura Regionalna w Poznaniu pochwaliła się ostatnio, że skutecznie blokuje tzw. dziką reprywatyzację, w szczególności próby reaktywowania przedwojennych spółek. Jako przykład podaje Wrześnię i próbę reaktywacji spółki Cukrownia Września SA.
– Sprawa istotnie zaistniała na obszarze właściwości miejscowej Prokuratury Regionalnej w Poznaniu, jednak nie była prowadzona w PR w Poznaniu, a w jednostkach podległych. Faktyczne działania w tej sprawie podejmowane były przez Prokuraturę Rejonową we Wrześni pod nadzorem Prokuratury Okręgowej w Poznaniu – poinformował nas Jacek Pawlak, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Poznaniu. Zatrzymanie tzw. dzikiej reprywatyzacji jest priorytetem dla Prokuratora Generalnego i Ministra Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry.
TRZY PRÓBY NIEUDANE
Najpierw wyjaśnijmy, dlaczego prokuratura interesuje się sprawami w gruncie rzeczy cywilnymi – w tym przypadku postępowaniami sądowymi, które zmierzają do ustanowienia kuratora dla przedwojennej spółki.
– Oprócz tego, że istnieje Prokuratoria Generalna, która strzeże interesów Skarbu Państwa, to prokuratorzy również mają możliwości działania cywilnoprawnego i zgodnie z art. 7 kpc też jesteśmy strażnikami praworządności, praw obywateli i interesu społecznego. Prokuratura jest zawiadamiana przez sądy w trosce o to, aby nie dochodziło do naruszenia interesu publicznego, szkód majątkowych o charakterze ogólnospołecznym – wyjaśnia nam Krzysztof Helik, Prokurator Rejonowy we Wrześni.
Wrzesińska prokuratura ma zarejestrowane 3 sprawy dotyczące powołania kuratora dla przedwojennej Cukrowni Września SA.
Pierwsza taka sprawa pojawiła się 2011 roku. W Sądzie Rejonowym we Wrześni został złożony wniosek przez osoby fizyczne z Kiekrza o ustanowienie kuratora dla Cukrowni Września SA. Ten kurator został ustanowiony, ale Prokuratura Okręgowa w Poznaniu skutecznie podjęła czynności kwestionujące decyzję sądu.
Kolejne dwie sprawy pojawiają się kilka lat później w Sądzie Gospodarczym Wilda-Stare Miasto – Krajowy Rejestr Sądowy w Poznaniu. W 2014 r. został złożony ponowny wniosek o ustalenie kuratora dla cukrowni we Wrześni. Sprawę znów przejęła Prokuratura Okręgowa w Poznaniu.
Trzecią próbę podjęto w 2015. W lipcu tego roku do wrzesińskiej prokuratury wpłynęło postanowienie Krajowego Rejestru Sądowego w Poznaniu, który oddalił wniosek złożony przez osobę fizyczną, tym razem z Warszawy, o ustanowienie kuratora dla Cukrowni SA we Wrześni. Wnioskodawca załączył trzy akcje na okaziciela. Sąd prawomocnie oddalił roszczenia w tej sprawie. – Sąd uznał, że wywodzenie istnienia praw korporacyjnych i majątkowych z powodu posiadania trzech akcji tej spółki nie jest zasadne. Nie zostało także wykazane, w jaki sposób te osoby weszły w posiadanie tych akcji. Sąd nie mógł ocenić prawnej możliwości nabycia tych akcji – wyjaśnia Krzysztof Helik.
POLSKO-NIEMIECKA
Cukrownia działała od zaborów, formalnie od 1882 roku. Była największym przedsiębiorstwem przemysłowym przedwojennej Wrześni. W sezonie jesienno-zimowym, podczas trwania kampanii buraczanej, zatrudnienie znajdowało tam 1500 osób, poza sezonem około 150. Cukrownia była spółką akcyjną polsko-niemiecką, jednak wieloletnim dyrektorem był Polak Stefan Lutomski, właściciel majątku Grzybowo. Prawie cały teren tonsilowski należał wcześniej właśnie do cukrowni. Cukrownia wybudowała także kamienicę dla swojego kierownictwa, która stoi do dzisiaj przy ul. Jana Pawła II 18. We wrześniu 1939 cukrownię zbombardowano. Następnie okupanci ograniczyli jej działalność, a Niemcy rozpoczęli wyprzedaż majątku spółki. Sprzedano łącznie 65,9 ha gruntów. Po wojnie pojawiły się plany odbudowy cukrowni – dążyli do tego dawni akcjonariusze – jednak nie doszło do tego. W 1947 cukrownię upaństwowiono, ale działało tutaj tylko biuro plantacyjne. W latach 50. cukrownia przekazała teren pod rozbudowę Tonsilu.
[[reklama1]]
Ostatnim widocznym znakiem obecności cukrowni był drugi komin, który wysadzono na początku lat 70. Do dzisiaj istnieje kilka starych magazynów, a teren ma kilku właścicieli. To łakomy kąsek dla deweloperów. Obecnie teren wart jest kilkanaście milionów złotych
Tekst ukazał się 24 lutego 2017 na łamach "Wiadomości Wrzesińskich".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz