Zamknij

„Ludzie odchodzą, zostają przeboje”. Nasz wywiad ze Zbigniewem Wodeckim

12:05, 23.05.2017
3

Równo rok temu wystąpił we Wrześni na rewelacyjnym koncercie podczas oficjalnego otwarcia Galerii Karuzela. Dziś nie ma go już z nami, ale zostały jego słowa i muzyka.

66-letni artysta pochodzący z Krakowa wystąpił u nas w sobotę 21 maja w ramach kilkudniowego otwarcia Galerii Karuzela. Choć nie da się ukryć, że była to tzw. chałtura, to trzeba przyznać, że Wodecki potraktował ją poważnie. W półtorej godziny zrobił kilkusetosobowej publiczności powtórkę ze swojej bogatej i różnorodnej twórczości, którą uprawia już od ponad 40 lat.

Tegoroczny zdobywca dwóch najważniejszych Fryderyków (za album i piosenkę roku) nie tylko śpiewał, ale także grał na trąbce, skrzypcach, a momentami nawet tańczył. Mieszał piosenki biesiadne z popowymi i rockowymi oraz z utworami klasycznymi. Nie stronił przy tym od anegdot, żartów i przekomarzania się z publiką. 

Zabrzmiały największe przeboje Wodeckiego, takie jak „Chałupy welcome to”, „Zacznij od Bacha” czy „Pszczółka Maja”, a także utwory z najnowszej, doskonale przyjętej płyty, nagranej na żywo z zespołem Mitch & Mitch, która jest odświeżeniem jego zapomnianego albumu z 1976 r. Po koncercie artysta spotkał się z fanami i chętnie odpowiadał na nasze pytania.

„WW”: Niedawno stwierdził pan, że po 40 latach na scenie dopiero się rozkręca. Ten koncert to dowód, że to wcale nie musi być żart.

Wie pan, tak naprawdę to ja się już powoli zwijam, no ale jakoś żyć trzeba. Ciężko rzucić scenę po tylu latach. Jako piosenkarz występuję od 40 lat, a instrumentami bawię się od piątego roku życia, a więc to już będzie 60 lat grzebania się w muzyce. Tylko to potrafię robić. No, może jeszcze poza jajecznicą i jazdą samochodem (śmiech). Nie da się ukryć, że jestem już zmęczony, ale gdybym odstawił tę robotę, zostałaby jedna, wielka, czarna dziura i trzeba by się już tylko zakopać w ziemi. Sceniczna adrenalina trzyma mnie przy życiu. Dlatego będę występował, dopóki się będę prosto trzymał.

A więc ma pan jeszcze głód kontaktu z publicznością?

Głodem bym tego nie nazwał, ale muszę przyznać, że dobrze się czuję na scenie. Czuję, że lubimy się z ludźmi. Myślę, że po 40 latach to jest coś cennego. Życzyłbym każdemu piosenkarzowi, żeby miał takie układy z publicznością, jak ja.

Co stoi za fenomenem pana najstarszej i jednocześnie najnowszej płyty, którą wszyscy właśnie odkryli na nowo?

Nie wiem, naprawdę! Zastanawiałem się nad tym długo i w końcu przestałem sobie tym łamać głowę. Widocznie tak musiało być, żeby dopiero po 40 latach ta muzyka się zaczęła podobać. Nie chcę mówić, że publiczność musiała do niej dorosnąć, chociaż trochę pewnie tak jest. Z drugiej strony zespół Mitch & Mitch tchnął w tę muzykę ducha improwizacji, bo my za każdym razem gramy ją trochę inaczej, odkrywamy ją na nowo. W tych utworach wszystko się może zdarzyć.

Niedawno miałem okazję przetestować tę płytę w podróży i okazuje się, że ona świetnie gra w aucie, relaksuje w korkach i daje się słuchać kilka razy pod rząd.

To miłe, dziękuję. Ja z kolei muszę jej słuchać raz za razem, bo wciąż zapominam form i tekstów. Przed każdym koncertem muszę to sobie powtarzać, bo przecież po tym repertuarze miałem wiele następnych. W sumie wychodzi na to, że mam premierę po czterdziestu latach. Z jednej strony to trochę stresujące, a z drugiej ciekawe i mobilizujące.

Faktem jest, że ta płyta działa kojąco, więc może powinno się ją puszczać w sejmie?

Oj, dobrze by było, gdyby nasi politycy nauczyli się słuchać muzyki. Może wtedy mogliby usłyszeć siebie nawzajem.

Czy czuje pan, że ten comeback po latach to nagroda za wytrwałość, za wierność sobie i swojej muzyce?

Chciałbym, żeby tak było. Zawsze miałem dylemat, czy iść drogą „Chałup”, czy drogą „Bacha”. Po latach okazuje się, że za dużo tych wielkich hitów nie miałem i Bogu za to dziękować. Cały czas starałem się przekazywać swoje emploi, a jestem romantykiem z natury. Zawsze szukałem muzyki szerszej, symfonicznej, z oddechem. Ludzie nie chcą tylko tuptać i klaskać, czasem potrzebują się zamarzyć i odpocząć. Widocznie teraz bardziej im tego potrzeba.

Pana powrót cieszy, tym bardziej że przypada w roku, w którym – jak ktoś to określił – muzyka umiera. Odeszli m.in. Dawid Bowie, Prince, George Martin, Keith Emerson…

No tak... Wszyscy kiedyś odejdziemy. Przerzedziło się też wśród moich przyjaciół. Nie ma już z nami Irki Jarockiej, Ani Jantar, Piotra Skrzyneckiego, Wieśka Dymnego, Andrzeja Zauchy czy Marka Grechuty, z którym zaczynałem w zespole Anawa. To już historia. Czas leci, ludzie odchodzą, zostają przeboje.

Nie wkurzy pana tysięczne pytanie o „Pszczółkę Maję?”

Pewnie, że nie. Nie mam też problemu ze śpiewaniem tej piosenki, o co mnie proszą na każdym koncercie. Doskonale rozumiem, że ludzie mają sentyment do tego utworu, bo on przenosi ich w czasie. Wielu ludzi płacze, gdy śpiewam „Maję”, zwłaszcza Polonusi.

Proszę jeszcze powiedzieć, czy Stevie Wonder przestał już rozpuszczać plotki o pana złym zdrowiu?

(śmiech) Słyszał to pan? Oczywiście to był żart. Gdy byłem już nieco zmęczony pytaniami o moje zdrowie, powiedziałem, że plotki o chorobach rozsiewa mój konkurent Stevie Wonder. Tak się złożyło, że gość też ostatnio promuje płytę sprzed 40 lat. Jego „Sekretne życie roślin” to rewelacyjny album, chyba też trochę niedoceniony. Kończymy już, co? Niech pan tylko napisze, że najważniejsze, żebyśmy się wszyscy lubili i cieszyli życiem!

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (3)

Jarek_KJarek_K

0 0

Nawet na śmierci chcecie zarabiać? wstyd

12:46, 24.05.2017
Wyświetl odpowiedzi:1
Odpowiedz

xxxxxx

0 0

Głupiutki jesteś. Znaczy, że wszystkie media wspominające dziś ś.p. Zbigniewa Wodeckiego zarabiają na Jego śmierci? Jak możesz tak mówić?

13:14, 24.05.2017


Dodaj komentarz

🙂🤣😐🙄😮🙁😥😭
😠😡🤠👍👎❤️🔥💩 Zamknij

Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu wrzesnia.info.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz

0%