Zamknij

Trzydzieści lat i wystarczy. Jolanta i Waldemar Śliwczyńscy w pożegnalnej rozmowie

12:59, 31.12.2020
Skomentuj

1 stycznia 2021 roku „Wiadomości Wrzesińskie” zmieniają właścicieli. Dziś rozmawiamy z Jolantą i Waldemarem Śliwczyńskimi, którzy wydawali tę gazetę przez blisko 30 lat.

„WW”: – Dlaczego zdecydowali się państwo oddać „Wiadomości Wrzesińskie”?

JOLANTA ŚLIWCZYŃSKA: – Jeśli o mnie chodzi, to nalegałam, żeby przekazać „WW”, ponieważ jestem już w wieku emerytalnym, dodatkowo mieliśmy wówczas pod opieką dwóch seniorów, którzy byli bardzo wymagający i absorbujący. Trudno było mi to wszystko pogodzić. Poza tym wydaje mi się, że wyczerpała się już trochę ta formuła gazety, że teraz ludzie przede wszystkim chcą czytać informacje w internecie, że gazeta nie jest już teraz tak istotna jak kiedyś. I dlatego uznałam, że fajnie by było zająć się czymś innym.

WALDEMAR ŚLIWCZYŃSKI: – Zgadzam się z żoną. Podobnie jak ona uznałem, że tej gazecie potrzebna jest zmiana pokoleniowa. Niedługo będę miał 63 lata i wydaje mi się, że to, co zrobiłem przez te 30 lat, to jest to, na co było mnie stać, na co było stać mój mózg. Przyszły nowe czasy i trzeba innych mózgów, żeby to dalej funkcjonowało. I mam nadzieję, że nowi wydawcy właśnie mają te nowe mózgi, że mają nowe pomysły i dzięki temu ta gazeta będzie mogła dalej trwać i się rozwijać.

Firmowy spływ kajakowy w 2006 roku

Wspomniał pan o zmianie pokoleniowej. Dlaczego w takim razie nie przekazali państwo gazety swoim dzieciom?

W.Ś.: – No właśnie – to był też jeden z powodów, dla których zdecydowaliśmy się zaprzestać dotychczasowej działalności. Mianowicie – brak sukcesji, brak chęci przejęcia gazety przez nasze dzieci. Mamy dwie córki, które nie mieszkają już we Wrześni i które nigdy nie „weszły” w gazetę. Od dawna nie interesowały się gazetą. Okazało się, że mają zupełnie inne pomysły na swoje życie. Aczkolwiek przyznam, że moim marzeniem było, żeby była to firma rodzinna, żeby w sposób naturalny dzieci przejęły gazetę po rodzicach. No ale cóż, marzenia nie zawsze się spełniają. Nie mam pretensji, że wybrały inną drogę, bo prowadzenie gazety jest i łatwe, i trudne, a im się ma więcej lat, tym jest trudniejsze. A ja nie chcę do końca życia harować.

15-lecie "WW" w 2005 w Hotelu Kosmowski

Czy jesteście państwo zadowoleni z tego, że nowymi właścicielami i wydawcami „Wiadomości Wrzesińskich” będą wrześnianie, osoby doskonale państwu znane?

J.Ś.: – Ja jestem bardzo zadowolona. Cieszę się, że gazeta została wśród naszych ludzi: dziennikarza Łukasza Różańskiego, który, można powiedzieć, jest naszym wychowankiem, oraz dawnej kierowniczki naszej drukarni, Jolanty Kosmowskiej. Są to ludzie, których znamy, którym ufamy i wiemy, że nie będą chcieli tylko wyżyłować gazety, wyciągnąć z niej jak największe wpływy w jak najkrótszym czasie i porzucić gazetę, ale że będzie im zależało na tym, żeby była to dobra gazeta, żeby ukazywała się jak najdłużej. I to jest fajne, to mnie cieszy.

W.Ś.: – „WW” zawsze były i są wrzesińskie, niezależne od władzy, związków wyznaniowych i innych i od wielkiego kapitału, dlatego np. wejście do jakiegoś dużego koncernu medialnego zabiłoby ich tożsamość. Przestałyby być „naszą gazetą”, jak mówi wielu Czytelników.

Nowi i ustępujący właściciele "WW"

Co z perspektywy własnego doświadczenia chcielibyście przekazać nowym wydawcom, jakie macie państwo dla nich rady?

W.Ś.: – Czas przejmowania gazety przez Jolę i Łukasza jest czasem naszej współpracy. Nie jest tak, że podpisujemy umowę czy fakturę i idziemy do domu. Pomagamy im, dzielimy się naszą wiedzą, naszymi przemyśleniami, także tym co myślimy o przyszłości. Bardzo nam zależy, żeby im się udało, żeby gazeta trwała dalej, żeby utrzymała tę renomę, markę, którą przez 30 lat zdobyła. Oczywiście będziemy się z zainteresowaniem przyglądać temu, jak ta gazeta będzie wyglądała. Będziemy im kibicować. Nie wiemy, co z tych naszych rad przyjmą, bo na pewno jakieś zmiany muszą być.

Jakie momenty z ostatnich 30 lat swojej pracy najmilej państwo wspominacie?

J.Ś.: – Na pewno pierwsze lata naszej gazety, czas, kiedy była taka istotna dla naszego powiatu. Wtedy po prostu się czuło, że „WW” są czymś bardzo ważnym dla wszystkich mieszkańców. Spotykaliśmy się z wyrazami sympatii, robiliśmy wiele różnych akcji, które sprawiały nie tylko nam przyjemność, ale także naszym Czytelnikom.

W.Ś.: – Ja może dorzucę jeszcze dwa słowa. „Wiadomości Wrzesińskie” powstały w 1990 roku po upadku komuny. Września nie miała swojej gazety przez wiele lat, więc jak w końcu powstał nasz tygodnik, to wszyscy się na niego rzucili. Radość z powstania gazety zwyczajnie się czuło. Na początku oczywiście gazeta nie była prywatna, bo to nie ja ją zakładałem, tylko ludzie z Solidarności. Maria Buta była najważniejszą postacią „WW” w tamtych czasach. Gazeta była wówczas jedynym źródłem wiedzy o tym, co się dzieje we Wrześni, więc ludzie chętnie ją kupowali. To były złote czasy dla „WW”, bo jak porównamy jakość tamtej gazety, z tych pierwszych lat – już nie mówiąc o tej na samym początku, bo to była tylko ulotka i trudno było ją nazwać w ogóle gazetą – z tym, co jest teraz, to w ogóle nie ma porównania. Teraz to jest profesjonalna gazeta, z profesjonalnymi dziennikarzami, grafikami. Pierwsze lata to był okres amatorstwa, szukania rozwiązań, a czasami także dziadostwa dziennikarskiego – chociaż muszę przyznać, że radość była wtedy większa. Teraz ludzie już na tyle się przyzwyczaili do tej gazety, że przestali ją kupować (śmiech – przyp. red.). W tych najlepszych latach fajne było to, że w piątek wszyscy na mieście rozmawiali o tym, o czym napisaliśmy. Czuło się sens tej roboty.

Jeszcze w siedzibie na ul. Fromborskiej

Czy jest jakiś artykuł, którego opublikowania z perspektywy czasu żałują państwo?

J.Ś.: – Trochę mi szkoda, że musieliśmy niestety napisać o skażeniu masła wyprodukowanego przez wrzesińską mleczarnię, bo sama kupuję ten produkt i bardzo go lubię. Nie oznacza to jednak, że artykuły na ten temat nie powinny zostać opublikowane.

W.Ś.: – Ja nie żałuję opublikowania żadnego z artykułów. Oczywiście było bardzo wiele takich tekstów, gdzie mieliśmy dylematy, czy pisać o tym, czy nie pisać – i to z różnego powodu. Zawsze długo się nad takimi sprawami zastanawialiśmy, czasem był „konflikt interesów”. Przecież nie byłem tylko wydawcą, redaktorem naczelnym czy dziennikarzem, ale także obywatelem tego miasta, sąsiadem, kolegą ze szkoły, z boiska, knajpy. Byłem członkiem Wrzesińskiego Stowarzyszenia Przedsiębiorców i Kupców i czasem te inne moje role społeczne pozostawały w konflikcie z rolą dziennikarza. Ale mogę powiedzieć z dumą, że zawsze rola dziennikarza zwyciężała, chociaż często ponosiłem przykre konsekwencje. Mimo wszystko nie żałuję tego – bo jeśli nająłeś się za psa, to musisz szczekać jak pies. Nie można być dziennikarzem na pół gwizdka i nigdy, co pragnę podkreślić, pieniądze nie były dla mnie najważniejsze, tym bardziej wtedy, gdy były. W tamtym okresie one same przychodziły – było przyjemnie, było dobrze. Nie one były jednak moim celem. Zawsze chciałem robić najlepszą gazetę lokalną na świecie, albo przynajmniej w Polsce. W 2006 zresztą zostaliśmy Gazetą Lokalną Roku w naszym kraju. „Jedyne, co jest pewne, to zmiany” – tak powtarzałem często, więc pracownicy napisali mi to na moim kubku.

J.Ś.: – Bardzo często spotykam się z pytaniem: „Po co o tym piszecie? Po co wam to?”. Tak było na przykład przy aferze z działkami Tomka Kałużnego. Ludzie nas pytali: „Po co? Przecież to wasz kolega, prawie przyjaciel”. Ale ja też tak uważam, jak Waldek, że wybieraliśmy prawdę. Że nie możemy oszukiwać, że czegoś nie ma, kiedy to jest. No ale niestety, przez te 30 lat, jak gazeta istnieje, skurczyło się nam grono znajomych i przyjaciół, i na pewno jest to konsekwencja tych tekstów, które opublikowaliśmy, chociaż „nie opłacało się”.

W.Ś.: – Gazeta jest ważnym elementem demokracji i oprócz informowania o bieżących wydarzeniach jednym z jej zadań jest patrzenie władzy na ręce. A można to robić tylko wtedy, kiedy się jest od tej władzy niezależnym. A najważniejsza jest niezależność finansowa. Jeżeli gazeta sama na siebie zarabia, jeżeli nie potrzebuje żadnej dotacji, nie potrzebuje umizgiwać się do tej władzy, to wtedy taka gazeta spełnia swoją rolę. I dla nas ta niezależność była największym skarbem, który pielęgnowaliśmy, mimo że często nam się to nie opłacało.

25-lecie gazety

Mówi pan o niezależności, ale był taki okres, że wielu mieszkańców powiatu, wielu czytelników uważało, że „WW” chodzi na pasku Kałużnego.

W.Ś.: – Wiem, że wielu osobom tak się wydawało. Być może był to właśnie objaw mierzenia nas swoją miarą, bo może one właśnie w ten sposób działają, że władza służy im do tego, żeby coś im dać. My wylansowaliśmy Tomasza Kałużnego na burmistrza, dzięki nam został burmistrzem – ale też trzeba pamiętać, że też dzięki swoim zaletom, bo gdyby był miernym kandydatem, to byśmy go nie poparli. Aczkolwiek w pewnym sensie to powiedzenie, że chodziliśmy na pasku Kałużnego, jest trafne, bo Tomek jest bardzo dobrym politykiem, bardzo zręcznym – jest po prostu dobry w te klocki i potrafił nami manipulować.

J.Ś.: – Jak Tomek został burmistrzem, to oczywiście powiedziałam, że cieszę się z tego, ale jednocześnie też się zasmuciłam. Powiedziałam wtedy wprost, że wiem, że wcześniej czy później nasze koleżeństwo, nasza przyjaźń się rozpadnie. I nie pomyliłam się.

W.Ś.: – W momencie kiedy został burmistrzem, ja też mu powiedziałem, że będę pierwszym, który rzuci w niego kamieniem, jeśli coś zrobi nie tak. Przez lata nie dawał do tego powodów, aż do czasu ujawnienia przez nas tzw. afery działkowej. Jedno jest pewne: trudno byłoby komuś udowodnić, że mieliśmy jakiekolwiek korzyści finansowe z tego powodu, że pomogliśmy Tomaszowi zostać burmistrzem.

Podczas otwarcia siedziby na ul. Kaliskiej

Mówiliśmy już o miłych rzeczach, których doświadczyli państwo, prowadząc gazetę. A co z tymi nieprzyjemnymi? Czy były? I które najbardziej państwo zapamiętali?

J.Ś.: – Może powiem tak ogólnie, że podziwiam męża, że ma stalowe nerwy na te wszystkie procesy, które nam wytaczano przez te 30 lat. Czasami były to bardzo błahe sprawy, ale każda z nich miała po kilka czy kilkanaście rozpraw. Były wyjazdy do sądów do Poznania, co kosztowało go mnóstwo czasu i nerwów. I tutaj podziwiam Waldka za opanowanie, za to niepoddawanie się, za walkę, by wygrać tyle procesów.

W.Ś.: – Na pewno ciemną stroną dziennikarza, wydawcy, redaktora jest hejt internetowy – i gdyby człowiek nie nauczył się z tym żyć, to można by po prostu zwariować, a nawet popełnić samobójstwo. Ale trzeba się opanować i nie odpowiadać tym samym. Bo często to, co ludzie wypisują na mój temat, to jest po prostu rozpacz. Ja zawsze wypowiadam się w sieci pod imieniem i nazwiskiem, mam taką odwagę, a większość hejterów korzysta z anonimowości, którą im zagwarantowałem. To wygląda tak, jakby ktoś wchodził do mojego domu i deptał mnie, opluwał. I to jest bardzo przykre. Tu nie chodzi o to, że nie znoszę krytyki pod swoim adresem, czy że jestem próżny – aczkolwiek trochę też jestem, bo każdy bywa – ale często dochodzi do naruszeń zwykłej ludzkiej godności. Moja funkcja nie pozwala zniżyć się do takiego poziomu i odpowiedzieć hejterom tym samym, chociaż przyznam, że miałbym na to ochotę i potrafiłbym to zrobić.

J.Ś.: – Myślę, że zaskoczeniem dla nas i takim niefajnym momentem było powstanie Radia Września. Oczywiście każdy ma prawo do prowadzenia własnej działalności, jaką tylko sobie wymarzy, ale tutaj właściciel radia to był nasz bardzo dobry kolega, we wcześniejszych latach nawet przyjaciel, i to, że tak nieładnie próbował z nami konkurować, np. podkupując nam pracowników czy wypuszczając w eter dużo nieprawdziwych bzdur na nasz temat, zwyczajnie nas – mnie – boli.

W.Ś.: – Tutaj nie chodzi o powstanie konkurencji, bo przez te 30 lat konkurencji powstawało wiele, ale chodzi o styl konkurowania. Każdy ma prawo założyć gazetę czy radio, ale konkurujmy na cywilizowanych zasadach, a nie na takich chamskich, jak w świecie przestępczym. No tak się nie robi, panie Adamie Gocliku. W mediach trzeba mieć klasę, a nie tylko „siłę przebicia”.

Wycieczka firmowa do Berlina w 2004 r.

Co zamierzają państwo robić na emeryturze?

J.Ś.: – Najpierw nadrobię wieloletnie zaległości w domu, a później będę robiła to, co zawsze było dla mnie ważne, a czego nie udało mi się dotychczas zrobić. Myślę tutaj o ochronie przyrody, o poprawie powietrza, które na wrzesińskich osiedlach domów jednorodzinnych jest bardzo zanieczyszczone. Chciałabym działać właśnie w tym kierunku, w kierunku ekologii. Może założę jakieś stowarzyszenie? Kiedyś malowałam, więc może do tego też powrócę. I oczywiście podróże. Bardzo chciałabym podróżować, ale głównie po Polsce i aktywnie, tzn. rowerem. Oczywiście z mężem.

W.Ś.: – Planów to mam aż nadto i będę musiał z niektórych zrezygnować. Kiedyś chciałem być naukowcem, ale do uprawiania nauki już raczej nie wrócę, chociaż marzy mi się napisanie jakiegoś „epokowego” dzieła np. „Z metodologicznych problemów teorii fotografii” (śmiech – przyp. red.). Mój drugi kierunek to pełniejsze wejście w fotografię, bo trzeba pamiętać, że jestem członkiem Związku Polskich Artystów Fotografików. Do tej pory byłem takim trochę niedzielnym fotografem, bo zawsze brakowało mi czasu, zawsze najważniejsze były „WW”. Teraz tego czasu będę miał więcej, więc będę chciał poświęcić się właśnie czynnemu uprawianiu fotografii. Trzeci kierunek to powrót do regionalistyki, bo przypomnijmy, że wydaliśmy parę albumów ze starymi pocztówkami i fotografiami dawnej Wrześni. Może wskrzeszę „Kwartalnik Wrzesiński” i „Kwartalnik Fotografia”? A może otworzę sklep internetowy, w którym będę sprzedawał autorskie odbitki fotograficzne i publikacje autorskie? Trzeba też pamiętać, że Wydawnictwo Kropka będzie jeszcze przez jakiś czas istniało, chociaż nie będzie zatrudniało już żadnych pracowników, więc może usługowo będę wydawał książki dla innych ludzi? Poza tym jestem otwarty na propozycje. Jak ktoś będzie miał jakiś pomysł na Śliwczyńskiego, to zapraszam do kontaktu. Mam też zamiar dbać o zdrowie, chodzić na siłownię doJacka Czelusty, jeździć rowerem, spacerować. Na pewno nie będzie leniuchowania na kanapie przed telewizorem. Mam zamiar w końcu smakować to życie, a nie tylko ciągle myśleć o pracy.

Przy tzw. ścianie płaczu

Nie będzie państwu brakowało pracowników wydawnictwa?

J.Ś.: – Będzie i to bardzo. Kontakt z wami to jedna z tych przyjemniejszych rzeczy, jaka nas spotkała przez 30 lat prowadzenia wydawnictwa. Teraz, w ostatnim czasie, mniej pracujemy, ale to dlatego, że wiemy, że mamy doświadczonych, wykwalifikowanych i świetnych pracowników, że sami sobie doskonale radzicie. Do niczego nie jesteśmy wam potrzebni. Jakiś czas temu u każdego ze swoich pracowników zauważyłam pewnego rodzaju wypalenie zawodowe – co jest oczywiście naturalnym objawem, jak się pracuje wiele lat w jednej firmie. A teraz wstąpił w was nowy duch i mam nadzieję, że nowi wydawcy zdołają wykrzesać z was nowe pokłady energii, co przełoży się na stworzenie jeszcze lepszej gazety.

W.Ś. – Dla mnie jako redaktora naczelnego, nie wydawcy, największą przyjemnością pełnienia tej funkcji było zarządzanie talentami, patrzenie, jak wszyscy przez te lata się rozwijacie. Każdy ma swoje właściwości, swoje talenty, jednak każdy jest inny. I każdy z dziennikarzy, choć tak różny, ma dużo świetnych tekstów na swoim koncie. Ja byłem i jestem zakochany w dziennikarzach „WW” i pozostałych pracownikach. Zdaję sobie sprawę, jaką mają pracę, bo co tydzień muszą napisać – powiedzmy – około 10 artykułów, ponadto publikować jeszcze teksty na portalu, na Facebooku. Dziennikarze mediów ogólnopolskich na napisanie jednego artykułu mają tydzień, dwa tygodnie, czasami miesiąc. Jestem przekonany, że także wrzesińscy dziennikarze, gdyby mieli taką możliwość skupienia się na jednym tekście przez taki długi okres, napisaliby nie gorsze artykuły, jak ci najsłynniejsi dziennikarze. Tylko że nasi dziennikarze nie mają takiego komfortu. Niemniej jednak jest to, uważam, bardzo ciekawa praca, bo nigdy nie wiadomo, co danego dnia się wydarzy. Kiedyś Damian Idzikowski powiedział, że on kocha swój zawód właśnie za to, że jednego dnia rozmawia z politykiem z pierwszych stron gazet, a drugiego – z jakimś znanym poetą, radnym czy przysłowiowym żulem. Na zakończenie trochę do śmiechu zacytuję – nie pamiętam już, kogo: „Żyłem i cierpiałem z Wami, a teraz żyjcie i cierpcie sobie sami!”.

Rozmawiała Dorota Tomaszewska

PS: Waldemar Śliwczyński pisze książkę autobiograficzną – prawdopodobnie ukaże się ona w drugiej połowie 2021 roku.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(44)

BanowanyGorgBanitaBanowanyGorgBanita

23 3

? "Waldemar Śliwczyński pisze książkę autobiograficzną – prawdopodobnie ukaże się ona w drugiej połowie 2021 roku." - > jak ujawni w niej kulisy gminno/stościańskich związków, historię tworzenia etatów w firmach krzak dla samorządowych faworyt osobiście kupię 5 egzemplarzy i pójdę osobiście po autograf... 18:51, 31.12.2020

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

RobertRobert

4 10

Mogę pisać tylko o sprawach, w których brałem udział i o tym, o czym wiem, że się wydarzyło. Nigdy nie byłem aż tak blisko władzy, żeby wiedzieć o wszystkim. Bliżej byłem z burmistrzem niż ze starostą, ale on mówił mi tylko o tym, o czym chciał żebym wiedział. W szczególności, jak piszesz – ich faworytach i tworzeniu etatów w firmach krzak – nic nie wiem. Naprawdę. Nie byłem i nie jestem Kiszczakiem, żeby wiedzieć bóg wie co. Tak, czy inaczej, mam nadzieję, że książka będzie interesująca 09:23, 01.01.2021


reo

LoginLogin

7 13

"Czy jest jakiś artykuł, którego opublikowania z perspektywy czasu żałują państwo?"

Ponieważ nie widzę specjalnie skruchy, to muszę państwu odswieżyć pamięć. Może pamiętacie jak jeszcze za życia uśmierciliście Pana Łukasza Lonkę? Znalazłoby się więcej, ale już nie mam ochoty "mścić się" na siłę...
19:58, 31.12.2020

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

RobertRobert

4 7

Nie ma na świecie gazety, ba – nie ma nawet człowieka, która nie popełniłaby żadnego błędu. Błąd, o jakim Pan pisze, wziął się stąd, że powtórzyliśmy informację, jaką zamieścił klub sportowy, bodajże z Lublina, gdzie na zawodach doszło do feralnego wypadku. Szybko ją „zdjęliśmy”, zdementowaliśmy, przeprosiliśmy. 09:16, 01.01.2021


DexterDexter

11 5

Masło. Przez Was kilkadziesiat osob prawie straciło prace. A Pan, Panie Waldku, jako Naczelny, zapewne dopuścił ten tekst do druku. Dzięki Bogu prokurator wraz z policjantami stanęli na wysokości zadania i rzetelnie wyjaśnili wszelkie domysły. 02:51, 01.01.2021

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

RobertRobert

7 10

No właśnie – „prawie” straciło pracę, czyli nie straciło pracy. Wtedy, gdy ukazał się artykuł były spełnione wszelkie warunki ku temu, aby się ukazał w takiej postaci w jakiej się ukazał. To, że prokurator, policja, inspekcja laboratoryjna i inni ostatecznie nie postawili nikomu zarzutów nie oznacza, że z tamtą partią masła było wszystko okej. Gazecie też nie postawiono zarzutów. 09:11, 01.01.2021


Jakub MateuszJakub Mateusz

5 4

Panie Śliwczyński niedługo będzie miał Pan 63 lata a wiek emerytalny dla mężczyzn to 65 lat. Chyba że idzie Pan na rentę np z uwagi na stan zdrowia. 08:53, 01.01.2021

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

RobertRobert

3 6

Ma Pan rację. Moją „emeryturę” na razie trzeba brać w cudzysłów. W tym artykule występuje to słowo występuje jedynie metaforycznie 09:07, 01.01.2021


PATRYCJA123PATRYCJA123

8 17

Naczelni krytycy! Waszych złośliwych komentarzy już nie da się czytać. To źle, tamto nie tak napisane... to po jakiego wchodzicie i czytacie? Okazuje się, że mamy wspaniałych specjalistów od historii, polityki, gramatyki, ortografii o wszystkiego innego. Skrzyknijcie się ludzie i stwórzcie może swoją, alternatywną i konkurencyjną gazetę lokalną, a nie plujecie cały czas w komentarzach. Skoro komentujcie to znaczy ze czytacie. Po co? Skoro ten dziennikarz nierzetelny, ten niepoprawnie pisze, a tamten jeszcze gorzej. Czekam z niecierpliwością na pierwsze wydanie Waszej, rzetelnej, skrupulatnej, poprawnej ortograficznie i politycznie gazety. Jestem wykwalifikowana w pewnej specjalizacji więc służę pomocą w pisaniu artykułów z dziedziny medycyny. 10:58, 01.01.2021

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

LoginLogin

13 1

"Naczelni krytycy! Waszych złośliwych komentarzy już nie da się czytać." To niech pani nie czyta. 13:26, 01.01.2021


PATRYCJA123PATRYCJA123

0 15

No i proszę. Konstruktywni komentatorzy... lubię ???? nie lubię ???? cały czas moja propozycja do kącika z dziedziny medycyny, w nowej lokalnej gazecie jest aktualna. 12:32, 01.01.2021

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

TruTru

10 1

No dobra, ale na początek sprawdźmy podstawową wiedzę: Jaka jest średnia zawartość "kopert", wymień średnie wartości dla poszczególnych specjalizacji. 13:41, 01.01.2021


nienawidzeWWWnienawidzeWWW

19 3

Więcej obłudy i zakłamania aniżeli tutaj - na WW - to nie ma i nie było NIGDZIE. Teraz każdy liże Śliwczynskiemu 4 litery, bo niby "odchodzi". Ale to co odwalał przez te wszystkie lata, to co - ludzie mają zapomnieć? Jemu dziękować mogą wyłącznie ci, których wypromował w tych swoich WW. 13:48, 01.01.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

nienawidzeWWWnienawidzeWWW

19 2

oni się w tym wrzesińskim zaścianku nauczyli, że jak ktoś im wbije szpile to najlepiej pobiec do Prokuratury - że tacy "biedni, pokrzywdzeni i zniesławieni". I tak cwaniactwo trwa w tej swojej bezkarności. 13:59, 01.01.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

JaPiJaPi

6 12

Redaktor naczelny jest jaki jest - wady ma każdy - a "obiektywny jest tylko Bóg". Dość często nie zgadzałem się z poglądami Waldka. Było takich "dyskusji" sporo na przestrzeni minionych lat... Mógłbym tu powiedzieć a nie mówiłem - np przy okazji uruchamiania Tesco czy sprzedaży deweloperowi  "mlecza" przy Gnieźnieńskiej... . Kiedy powątpiewałem w zasadność takich posunięć słyszałem z ust Waldka o bajońskich sumach z tytułu podatków i zatrudnieniu wielu osób. Dziś Tesco nie ma (podatków i miejsc pracy też) a zamiast szkoły sa bloki (mogła być piękna i duża szkoła)... To już przeszłość i może nie warto o tym mówić!? Moim zdaniem WW popełniły kardynalny błąd, kiedy w wyborach 2002 roku oficjalnie stanęły po stronie jednego z kilkorga kandydatów na burmistrza, przypinając pozostałym określoną - negatywną "łatkę". Warto przypomnieć, że róznice głosów między kandydatami liczone były wtedy na przysłowiowych palcach... Według gazety tylko jeden był ok i to on z pomocą WW wygrał! Przy okazji wtedy niektórzy dowiedzieli się jak zła jest leperowska "Samoobrona", że nieślubne dzieci to przeszkoda w polityce lub, że "rządzenie Gminą to nie to samo, co kupno dobrze bitego mesia"... Może warto podkreślić słowa pani Jolanty (mam osobisty, pozytywny afekt wobec Niej) - ten jedyny okazał się zręcznym politykiem i świetnym manipulatorem. Moim zdaniem nie warto było przez wiele lat chodzić na pasku władzy a gazeta powinna być obiektywna i niezaangażowana politycznie! Nowej zmianie WW życzę roztropności i rzetelności w dalszej działalności a państwu Śliwczyńskim udanej "emerytury" i sukcesów na niwie nowych wyzwań. Wszystkiego dobrego...
13:59, 01.01.2021

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

1 7

Miejsce po Tesco wkrótce zapewne znowu ożyje, a szkoła to raczej olbrzymie koszty. Osiedle na Gnieźnieńskiej chyba przynosi zyski do kasy gminnej - w sposób bezpośredni (podatki od nieruchomości, PWiK, PUK...) i pośredni (udziały we wpływach podatku dochodowego mieszkańców). Ale poruszył pan ważną sprawę: na ile działalność p. Śliwczyńskiego wpłynęła na ogólną "atmosferę/atrakcyjność inwestycyjną" Wrześni? 14:16, 01.01.2021


nienawidzeWWWnienawidzeWWW

21 2

Śliwczyński traktował WW jak swój prywatny folwark - bo to był jego prywatny folwark. I spoko, ale po co się kreował nie "niezależność i rzetelność dziennikarską"? Teraz kiedy się o tym głośno mówi, to udaje że deszcz pada? Przecież ZAWSZE zaangażowany w rozgrywki polityczne w tym naszym grajdołku. I biznesowe też. Więc po co te teatrzyki dla gawiedzi? No właśnie - dla gawiedzi... 14:08, 01.01.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

OmptedaOmpteda

7 9

Panie Jacku, jak zazwyczaj 10/10. Z jednym uzupełnieniem. Gmina Września pokazuje dobitnie, że posiadanie nieślubnych dzieci to żaden problem (o ile nie piszą o tym lokalne media). 14:08, 01.01.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

PATRYCJA123PATRYCJA123

0 7

Tru - za darmo. Moja praca daje mi pieniądze, a artykuły gratis. 15:52, 01.01.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

PATRYCJA123PATRYCJA123

0 10

Tru - za darmo. Moja praca daje mi pieniądze, a artykuły gratis. 15:52, 01.01.2021

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

TruTru

7 0

Gratis, to co najwyżej żółtaczkę albo inne paskudztwo można dostać, obecnie chyba w każdej dziedzinie ciężko nawet za grube pieniądze otrzymać porządną rzecz czy usługę. 18:03, 01.01.2021


PATRYCJA123PATRYCJA123

0 11

Tru- nie wierzysz w bezinteresownosc to trudno. Dobrze chociaż, ze w swoich komentarzach polityki nie trącasz. A jeśli chodzi o zdrowie to się nie wypowiadaj, bo żółtaczkę dostać można np w szpitalu, w zakładzie karnym itp. Wiec każdy kto ją dostał musiał na nia zapracować. Jak w szpitalu to za składki ZUS 20:31, 01.01.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

OmptedaOmpteda

9 6

Czyli co chce pan powiedzieć - że Kałużny nie był takim wspaniałym burmistrzem, tylko cynicznym manipulatorem? 20:49, 01.01.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

nienawidzeWWWnienawidzeWWW

19 4

a pamięta pan p. Śliwczyński jak parę lat temu dostał pan na tacy temat lokalnego "kalibabki" wyłudzającego kasę od łatwowiernych kobiet? Tak profesjonalnie to poprowadziliście, że poszkodowane kobiety miały jeszcze większe problemy a oszust-cwaniak do tej pory chodzi sobie po wolności. Jedna z ofiar musiała wyjechać z kraju - z powodu waszych artykułów. Tacy byliście "profesjonalni". 21:23, 01.01.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

ObiektywnieObiektywnie

20 0

Szanowni,
Gazeta bez wątpienia miała swoje ważne miejsce w naszej małej ojczyźnie, tak jak pozostałe media była stworzona do kreowania pewnych scenariuszy i manipulowania czytelnikami. Była marką, która straciła swoją świetność w wyniku rozwoju nośników elektronicznych i za tym nie nadążyła, co widać chociażby patrząc na ta stronę. Smutne jest jednak to ile osób skrzywdzili oczerniali czy pomówili np. Pan Celestyn, Pani Maria...... kolejnych kilkunastu mieszkańców Wrzesni mógłbym wymienić, którzy płakali przez Wasze teksty, raniące ich i ich bliskich. Bezwzględni ludzie, hipokryzją jest teraz kreowanie się na niezależnych i obiektywnych dziennikarzy. 22:12, 01.01.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

OmptedaOmpteda

11 3

Pytanie - czy WP Pan Redaktor zaszczepił się już na COVID w ramach programu Celebryta + ? 13:55, 02.01.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

RobertRobert

9 8

Dziękuję za komentarze. Większość z nich jest dla mnie bardzo krzywdząca, ale cóż... Odchodzę i nie zamierzam z nikim boksować się po sądach. Nigdy nie złożyłem doniesienia do prokuratury, zwłaszcza na Czytelników i internautów. Dziękuję za komentarze, w których autorzy biorą mnie w obronę. Tym wpisem żegnam się z Państwem. Dziękuję za wszystkie lata. Wrzesnia.info.pl zostało uruchomione 1 sierpnia 1998, a wcześniej, tak mniej więcej z dwa lata, była strona wiadomosci-wrzesinskie.com.pl. Jeśli ktoś chce ze mną „porozmawiać” zapraszam na mój profil na FB lub na mojego bloga http://sliwczynski.blogspot.com. 10:53, 04.01.2021

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

nienawidzeWWWnienawidzeWWW

8 3

p. Śliwczyński, pan powinien się cieszyć że do tej pory nikt pana nie ciągał po sądach. Pan nikogo do Prokuratury nie zgłosił - to fakt. Ale już inni z którymi miał pan kontakt to polecieli do Sądu nie raz nie dwa. I najbardziej zabawne jest to, że w obronie swojej "czci" zawsze walczą ci, którzy żadnej "czci" ani honoru nie mają. 11:44, 04.01.2021


OmptedaOmpteda

10 8

Mimo wszystko, wielki szacunek dla WP Redaktora, że przez te 30 lat kierował nawą tego pisma i przede wszystkim nie oddał jej jakimś Niemcom czy innym korporacjom. Wystarczy sobie poczytać Przegląd Powiatowy, Wieści z Ratusza, czy te nieszczęsne gazetki Goclika czy Barełkowskiej, żeby zobaczyć, że WW miały naprawdę klasę. Życzę spokoju na emeryturze i drugich 30 lat (i więcej) dla WW. 12:14, 04.01.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

nienawidzeWWWnienawidzeWWW

4 1

ŚLIWCZYŃSKI był sanozwańczym redaktorem naczelnym. Teraz namaścił jednego ze swoich redaktorków niejakiego Różańskiego. To ci dopiero folwark zwierzęcy. 16:13, 05.01.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

LoginLogin

4 0

"Masy czytelnicze po prostu totalnie zgłupiały". Na koniec przynajmniej szczerze o czytelnikach pan redaktor się wyraził: https://m.wirtualnemedia.pl/m/artykul/po-30-latach-zmieniaja-sie-wlasciciele-wiadomosci-wrzesinskich-czytelnicy-zglupieli-dziennikarze-nie-sa-im-potrzebni 14:51, 08.01.2021

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

JaPiJaPi

1 3

Szczerze mówiąc, kiedy czytam niektóre internetowe komentarze (nie tylko na tym szacownym forum) zaczynam myśleć podobnie jak Waldek... Po prostu - istnieje spora grupa czytelników-dyskutantów, którzy i tak wiedzą wszystko lepiej i zawsze mają rację...! Jako "nieregularny felietonista" doświadczam tego tutaj nader często :)) 16:50, 08.01.2021


0%