Sprawa Doroty w 2016 roku wstrząsnęła lokalną społecznością. Kobieta kilka dni przed świętami Bożego Narodzenia przyjechała do Wszemborza odwiedzić swoje dzieci, które mieszkały z ojcem. Tam ślad po niej się urywa. Bliscy są przekonani, że została zamordowana. Taką hipotezę przyjęła też policja, ale do tej pory nikomu nie udowodniono winy. Sprawa pozostaje niewyjaśniona.
Justyna Mazur-Kudelska w swojej audycji opierając się na materiałach prasowych szczegółowo odtwarza historię Doroty.
Kobieta pochodziła z wielodzietnej rodziny mieszkającej w małej miejscowości koło Kostrzyna. Miała 11 rodzeństwa. W domu się nie przelewało, a rodzice byli skupieni na codziennej walce o przetrwanie. Dorota jako 17-latka poznała starszego o 20 lat Błażeja. Chciała dotrzeć ze szkoły do domu autostopem. Błażej zatrzymał się i ją podwiózł. Mężczyzna prowadził dobrze prosperującą firmę, był zaradny, dobrze sobie radził w życiu. Dziewczynie wydawał się ideałem. Zaczęła spotykać się z Błażejem, pomimo, że był w trakcie rozwodu i nadal mieszkał z żoną i dziećmi.
Dorota szybko zaszła w ciążę. Zamieszkała z Błażejem i jego pierwszą rodziną. Para wzięła ślub. Urodziła im się trójka dzieci. I wtedy sytuacja zaczęła się komplikować.
Z opowieści Justyny Mazur-Kudelskiej wyłania się obraz cichej i mało asertywnej dziewczyny, która była całkowicie zależna od męża.
– Dorota była ofiarą przemocy fizycznej, psychicznej, seksualnej i ekonomicznej - słyszymy w podcaście.
O tym, że mąż zachowywał się wobec Doroty agresywnie wiadomo m.in. z relacji rodziny kobiety.
W 2015 roku Dorota uciekła z domu. Zamieszkała u siostry Elżbiety i jej partnera Dariusza w Poznaniu. Złożyła pozew rozwodowy. Ponieważ nie miała mieszkania i środków na utrzymanie sąd uznał, że na czas rozprawy rozwodowej dzieci mają pozostać przy ojcu. Dorota miała się usamodzielniać i sprawować opiekę weekendową.
Kobieta znalazła pracę, wynajęła mieszkanie i szykowała je na przyjęcie dzieci. Widzenia nie przebiegały jednak w spokoju. Podczas jednego z nich Błażej miał pobić żonę.
Zdarzenie opisywane przez rodzinę Doroty miało finał w sądzie.
W końcu Błażej odmówił przywożenia dzieci do Poznania, mimo kar pieniężnych nakładanych za to przez sąd.
Dorota jeździła więc odwiedzać dzieci we Wszemoborzu, w domu męża.
Ten czas był dla Doroty i Elżbiety bardzo ciężki. Do różnych urzędów i instytucji zaczęły spływać na nie anonimowe donosy. Siostry oskarżano o organizowanie libacji w domu, niepłacenie podatków czy rozprzestrzenienie pornografii. Na portalach erotycznych pojawiały się też ogłoszenia ze zdjęciem Doroty.
Relacje sąsiadów Elżbiety i Doroty nie potwierdzają, że siostry sprawiały problemy. Dorota jest wręcz wspominana jako cicha i wycofana kobieta.
Nie wiadomo kto stoi za donosami, ale rodzina zaginionej upatruje w tym działań Błażeja.
Dorota cały czas starała się walczyć o dzieci. 17 grudnia 2016 roku wybrała się do nich z prezentami świątecznymi. Do domu męża zawiózł ją partner jej siostry. Wrócił po nią wieczorem, zgodnie z umową, ale Dorota nie pojawiła się. Po dwugodzinnym oczekiwaniu Dariusz wrócił do Poznania bez Doroty. Przerażona Elżbieta od razu zgłosiła zaginięcie siostry na policji.
Błażej tłumaczył śledczym, że owszem żona była u niego, ale nie zastała dzieci, które przebywały u jego rodziców. Chciał po nie jechać, ale Dorota po 20 minutach zdecydowała się wyjść. Błażej twierdzi, że pojechał nawet szukać żony. Bał się, że znów oskarży go o utrudnianie kontaktu z dziećmi. Nie odnalazł jej jednak, więc stwierdził, że autostopem wróciła do Poznania. Tę wersję potwierdził szwagier Doroty.
Pomimo zeznań obu mężczyzn śledczy mieli wątpliwości.
Dom i ogród Błażeja były kilkakrotnie przeszukiwane przez policję. Nie znaleziono żadnych dowodów jego winy, choć pewne szczegóły zastanowiły śledczych. Na przykład dzień po zaginięciu Doroty Błażej rozpalił w ogrodzie ognisko. Policja znalazła w nim fragmenty ubrań i resztki pendrive’a.. Błażej tłumaczył później, że palił liście, a przy okazji stare dokumenty i rzeczy.
Błażej zeznał, że w dniu zaginięcia Doroty cały dzień był w domu, z wyjątkiem wyjazdu, podczas którego próbował ją odszukać. Podobno jednak jego telefon logował się około 23.00 we Wrześni.
Mężczyźnie nic nie udowodniono. On sam jest przekonany, że oskarżenia kierowane w jego stronę to sprawka Elżbiety, która buntowała Dorotę. W wywiadach twierdził, że Dorota wcale nie był idealną matką i np. nie zawsze stawiała się na spotkaniach z dziećmi.
Śledczy rozważali także inne hipotezy, m.in. taką, że Dorotę zabił ktoś z jej rodziny. Co ciekawe, część sióstr Doroty oskarżyła Dariusza, partnera Elżbiety.
Możliwe też, że Dorota faktycznie wyszła od męża, próbowała wrócić do Poznania stopem i zabił ją ktoś przypadkowy.
Opcja, że kobieta jednak żyje wydaje się nieprawdopodobna. Od czasu zginięcia nikt jej nie widział. Nie korzystała z usług lekarzy. Nie została na nią wzięta żadna recepta. Nie pozostawiła też innych śladów.
Justyna Mazur-Kudelska kończy odcinek swojego podcastu apelem do osób, które mogą coś wiedzieć o sprawie o kontakt, nawet anonimowy, z policją. Prosi też o uważność na problemy osób w naszym otoczeniu, które doświadczają przemocy.
4 0
Jak można wpisać komentarz jak co chwilę jest że nick jest zajęta
11 1
Przy 5 wiadomości jak wymysliłem durny nick to udało mi się wysłać wiadomość 🤷 Bardzo smutna historia i ewidentnie jej maż ukrywa prawdę . Policja nie potrafi go przydusić żeby powiedział prawdę !Potrafią tylko zatrzymać rowerzystę i wsadzić do więzienia za jazdę pod wpływm alkoholu. A taki jak on będzie sobie chodził po ulicach wolny . Też jest dziwna historia Mateusza Bąkowskiego z Białego Piątkowa koło Miłosławia on zaginął też w grudniu 2016 roku . O Dorocie nie raz było pisane w gazetach w internecie o chłopaku z Pyzdr co zaginął też co kawałek a o Mateuszu wszyscy zapomnieli . 😔😔😔