Jak zwykle komplet biegaczy stawił się na wrzesińskiej edycji Biegu Tropem Wilczym. Wydarzenie było nie tylko hołdem dla Żołnierzy Wyklętych, ale także dla wszystkich Ukraińców, którzy dzisiaj walczą z rosyjskim najeźdźcą.

Września już po raz szósty przyłączyła się do masowego biegu, organizowanego od dziesięciu lat. Rekord padł w 2020 roku, kiedy aż 75 tysięcy uczestników biegało w 370 lokalizacjach. Organizatorzy zapewniają, że jest to największe tego typu przedsięwzięcie sportowo-edukacyjne na świecie.

U nas jak zwykle limit wynoszący 300 zapisanych uczestników został przekroczony o osoby biegające bez rejestracji. W większości były to rodziny w różnych konfiguracjach. Na wszystkich czekały dwie trasy o długości 3,6 km i  7,2 km, które w zależności od kondycji można było przebiec, przejechać rowerem lub przejść. Meta i start tradycyjnie znajdowały się na kempingu, gdzie czekały jeszcze ciepłe posiłki.

– Ten bieg odbywa się w szczególnym czasie. Z tym samym najeźdźcą, z którym walczyli polscy Żołnierze Wyklęci, dzisiaj walczą Ukraińcy. Mam nadzieję, że ta historia zakończy się zupełnie inaczej – stwierdził wiceburmistrz Wrześni Artur Mokracki, który oficjalnie rozpoczął bieg.

Imprezie towarzyszyła udana zbiórka funduszy dla kilkumiesięcznego Tymka Kamińskiego ze Słupcy, chorego na rdzeniowy zanik mięśni. Na terapię genową brakuje jeszcze niespełna miliona złotych. Będzie jeszcze okazja do pomocy, bo na 20 marca planowany jest duży koncert dla Tymka we Wrzesińskim Ośrodku Kultury.