Stanisław Hirszfeld odebrał z rąk wicewojewody Jarosława Maciejewskiego odznakę honorową „Za zasługi dla ochrony zdrowia”.

Stanisław Hirszfeld, specjalista pediatrii, jest w Miłosławiu prawdziwą instytucją i bez większej przesady można napisać, że „zna go tam niemal każdy”. Miłosławian leczy od początku lat 80. W roku 1998 założył własną przychodnię, którą prowadzi do dziś.

Jak podkreśla burmistrz Miłosławia Hubert Gruszczyński, S. Hirszfeld obowiązki służbowe wykonuje „nienagannie, sumiennie, a wręcz wzorowo (…) Wykazuje cierpliwość i zrozumienie dla pacjentów. Nigdy nie odmawiał pomocy chorym – często własnym samochodem woził pacjentów do szpitala”.

W czasie pandemii uruchomił w swojej placówce punkt szczepień przeciwko COVID-19 i osobiście propagował wśród pacjentów wiedzę na ich temat. W akcje profilaktyczne angażował się na przestrzeni wielu lat. Organizował quizy o tematyce zdrowotnej w szkołach i przedszkolach, był członkiem Gminnej Komisji Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, a jako radny w latach 2002-2006 przewodniczył Komisji Społecznej.

– Pan Hirszfled jest nie tylko dobrym pracownikiem, pracodawcą, ale też dobrym człowiekiem. Czynnie udziela się społecznie. Po wybuchu wojny w Ukrainie gościł w swoim domu rodzinę uchodźców. Moim zdaniem, a także zdaniem mieszkańców Gminy Miłosław, zasłużył na to zaszczytne wyróżnienie całym swoim dorobkiem zawodowym – nie ma wątpliwości burmistrz.

Odznaka honorowa „Za Zasługi dla Ochrony Zdrowia” jest nadawana przez Ministra Zdrowa w uznaniu osiągnięć w zakresie: wprowadzania postępu w metodach diagnostycznych, terapeutycznych i rehabilitacyjnych, ochrony zdrowia ludności, poprawy warunków zdrowotnych i higienicznych, profilaktyki, promocji zdrowia i oświaty zdrowotnej, kształcenia lub podnoszenia kwalifikacji pracowników ochrony zdrowia, wybitnych osiągnięć i nienagannej pracy w resorcie zdrowia, wdrażania i usprawniania metod pracy w jednostkach ochrony zdrowia, rozwoju produkcji środków farmaceutycznych, materiałów medycznych i urządzeń medycznych oraz nadzoru nad ich jakością, rozwoju farmacji szpitalnej.

Przeprowadziliśmy rozmowę ze Stanisławem Hirszfeldem o relacji z pacjentami i miłości do leczenia.

,,WW”: Ilu Pan dziś przyjął pacjentów?

Stanisław Hirszfeld: – Trzydziestu.

I nie ma Pan zwyczajnie dość pracy?

– Będę pracował dopóki starczy sił. Nie dlatego, że chcę się wzbogacić. Ja po prostu nie chcę zostawić swoich pacjentów, bo ich kocham. Wiem, że gdybym odszedł, byłby problem, aby ktoś przyszedł na moje miejsce. Nie ma lekarzy.

Lekarz to wprawdzie nie saper, który myli się tylko raz, ale pomyłka może komuś zrobić krzywdę. Zapytam wprost: były jakieś?

– Myślę, że nie. Jeżeli były, to zaraz biegłem do pacjenta, wzywałem karetkę i pacjent jechał do szpitala. Ja zawsze uważałem, że lepiej się pomylić i wysłać pacjenta do szpitala – i pomylić się na jego korzyść – niż mu powiedzieć, że nic mu nie jest, ,, może pan iść do domu”. Nigdy nie odmawiałem pomocy chorym – często też własnym samochodem woziłem pacjentów do szpitala.

Cała rozmowę można przeczytać w aktualnym wydaniu „Wiadomości Wrzesińskich”