Zamknij

Nie każdy bohater nosi pelerynę

Marta KaźmierowskaMarta Kaźmierowska 12:01, 15.03.2024 Aktualizacja: 12:01, 15.03.2024
Skomentuj
reo

W tym roku ratownicy z WGPR brali udział już w trzech akcjach związanych z zaginięciem ludzi. Dwie z nich miały smutny finał. 

„WW": Czy takich zdarzeń przybywa? Czy to był też powód utworzenia Wielkopolskiej Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej? 

PATRYK RUDNICKI: – Tak, takich zdarzeń niestety przybywa. W tym momencie moi koledzy biorą właśnie udział w dwóch akcjach poszukiwawczych na terenie Ostrowa Wielkopolskiego. Pomagają im w tym ratownicy z nekielskiego oddziału. W samym styczniu wszystkie nasze oddziały brały udział w ponad 20 zdarzeniach. Mamy cztery oddziały na terenie Wielkopolski: w Gorzycach, Gostyniu, Nekli oraz Ostrowie Wlkp. Powodem założenia WGPR była chęć niesienia pomocy ludziom, którzy jej potrzebują, np. osobom starszym z demencją, które wyjdą z domu i zaginą bez śladu, osobom z myślami samobójczymi czy też dzieciom. Z policyjnych statystyk wynika, że w samym 2022 roku odnotowano prawie 13 tys. zaginięć.

Kto znajduje się w waszych szeregach i kto może dołączyć? Czy przeprowadzany jest nabór do WGPR? 

– W naszych szeregach znajdują się różne osoby, które na co dzień pracują w służbach, pracownicy biurowi, urzędnicy – dosłownie wszyscy. Nie zamykamy się na nikogo, ponieważ wszyscy wstępowaliśmy do WGPR z chęcią niesienia pomocy. Do naboru zapraszamy wszystkich, którzy chcieli być częścią naszej grupy. Droga do ratownika zaczyna się od kandydata, który przez rok przechodzi szereg specjalistycznych szkoleń z dziedzin, które przydają się w poszukiwaniach, np. profilowania osób czy udzielania kwalifikowanej pierwszej pomocy. Po roku każdy, kto przejdzie okres kandydacki, może przystąpić do egzaminu i jeżeli go ukończy, staje się pełnoprawnym ratownikiem, który może wyjeżdżać do akcji. Jednym z warunków koniecznych przystąpienia do egzaminu jest posiadanie tytułu ratownika kwalifikowanej pierwszej pomocy. 

Działacie wyłącznie w ramach wolontariatu? Czy w jakiś sposób można was wspierać, czy może macie inny sposób finansowania swoich działań? 

– Działamy w ramach wolontariatu i nasi ratownicy nie pobierają ekwiwalentu za udział w akcjach. Oczywiście staramy się szukać sponsorów, oprócz tego szkolimy się i pozyskujemy środki z różnych programów, grantów, które są w danych powiatach. Wszystkie pieniądze, które uda nam się pozyskać, inwestujemy w sprzęt, by zwiększać swoje zdolności w poszukiwaniach, a także przeznaczamy na bieżące wydatki. 

W jakich zdarzeniach najczęściej bierzecie udział i jak wyglądają poszukiwania od kuchni? Jaki sprzęt pomaga w poszukiwaniach? A może psy tropiące? 

– Bardzo dużo mamy zdarzeń, w których osoby próbują targnąć się na własne życie. Jeżeli mówimy o poszukiwaniach od kuchni, to zawsze zaczyna się od telefonu do naszego ratownika dyżurnego, który jest dostępny 24 godziny na dobę. Podczas przyjmowania zgłoszenia ratownik dyżurny wysyła informacje na naszą wewnętrzną grupę sztabową. Tam zapadają decyzje, co robimy dalej oraz który oddział jako pierwszy będzie wyjeżdżać do akcji. Są przypadki, w których wszystkie oddziały wyjeżdżają do poszukiwań. Każdej osoby szuka się inaczej, a to zależy od tego, pod jaki profil zostanie zakwalifikowana osoba zaginiona. By określić jej profil, niezbędny jest wywiad z rodziną i osobami bliskimi, który jest przeprowadzany przez wąskie grono naszych ratowników ze sztabu. Na podstawie wywiadu planowane są dalsze działania, a wszystkie zebrane informacje, które mogą pomóc w ustaleniu miejsca osoby zaginionej, są nanoszone na mapie. Do planowania działań używamy aplikacji SIRON, którą stworzył szef WGPR. To tam na mapach wyznaczamy sektory, miejsca niebezpieczne oraz kluczowe punkty, które mogą nam pomóc w lokalizacji osoby zaginionej, ale również zaznaczane są miejsca niebezpieczne. Ratownicy w terenie widzą to wszystko w aplikacji w swoich telefonach. Na swoim wyposażeniu oddziały mają też do użytku pojazdy typu ATV, część naszych ratowników ma pojazdy terenowe. Oprócz tego wykorzystujemy drony i kamery termowizyjne. Mamy też sekcje psów, które są certyfikowane. Możemy też przy współpracy z innymi służbami – policją czy strażą pożarną – poprosić o specjalistyczny sprzęt, który te służby mają na swoim wyposażeniu. 

Co czuje ratownik, który bierze udział w akcji?

– Myślę, że adrenalinę, odpowiedzialność za siebie i za bezpieczeństwo innych oraz to, by jak najszybciej odnaleźć osobę, która potrzebuje naszej pomocy. W takich przypadkach bardzo liczy się czas.

(.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%