„WW”: Obcokrajowiec na małych zawodach w Pyzdrach. Jak to się stało, że tu przyjechałeś?
EBEN COETZEE: – Dużo strzelam. Mieszkam w Ostrowie, to jest 70 km stąd. Stwierdziłem, że się przejadę.
Dla kogoś, kto pochodzi z Afryki, Polska nie jest oczywistym wyborem. Jak to było w twoim przypadku?
– Mamy za mało czasu, żeby wszystko opowiedzieć. Ale najkrócej mówiąc: urodziłem się w RPA w roku 1983. Wyjechałem przez sytuację polityczną. Byłem w wielu państwach Europy: we Francji, Włoszech, Niemczech, Austrii, Danii. Do Polski przyjechałem w 2013. Spędziłem tutaj dwa tygodnie i bardzo mi się spodobało. To spokojny, bezpieczny, porządny kraj. Miałem dużo szczęścia, bo znalazłem fajną robotę w Ostrowie – w dużej firmie, która produkuje części samochodowe. Jestem technologiem wtryskarki.
A jak się rozpoczęła przygoda ze strzelectwem?
– Dla obcokrajowca to nie jest łatwa sprawa. Przede wszystkim trzeba mieć stały pobyt. Ja dostałem go dopiero rok temu. Wcześniej strzelałem tylko z wiatrówki 17 J. Teraz mam kbks i broń 1,6 mm centralnego zapłonu. Uczestniczę w zawodach organizowanych w okolicy – w Krotoszynie, Pleszewie czy dziś w Pyzdrach.
Czy strzelectwo jest popularne w RPA?
– Bardzo! Rugby, krykiet i strzelanie to nasze sporty narodowe.
Dlaczego, twoim zdaniem, warto uprawiać strzelectwo?
– To coś więcej niż tylko hobby. W mojej kulturze jest przyjęte, że każdy chłopiec musi umieć pływać, jeździć konno, rozpalić ognisko na polu i strzelać. Jeśli to wszystko umiesz, to przeżyjesz.
A jeśli ktoś cię pyta, kim jesteś – obywatelem którego kraju – to co odpowiadasz?
– Czuję się Polakiem, kocham ten kraj. Ludzie dobrze mnie tutaj traktują. Ile razy, słysząc moją łamaną polszczyznę, mówią: „O, pan jest z Ukrainy”. A ja na to, że nie, że z RPA. I wtedy robią wielkie oczy.
No właśnie, język polski nie należy do najłatwiejszych. Jak długo się go uczyłeś?
– Mówię pięcioma językami. No, może czterema i pół, bo mój polski nie jest idealny. Końcówki, rodzaje, przypadki – to wszystko sprawia mi trudność. Nie chodziłem do żadnej szkoły, wszystkiego uczyłem się sam. Ale w domu rozmawiamy po angielsku – z żoną i z młodym, ma siedem lat. Najważniejsze, że w pracy daję sobie radę. Koledzy rozumieją mnie, a ja ich.
W RPA przez cały rok jest ciepło, w Polsce są cztery pory roku. Jak się odnajdujesz w tych realiach?
– Nie lubię zimy. Przy minusowych temperaturach jest mi ciężko, źle się czuję. Ale za to wiosna i lato są piękne! W wakacje często jeździmy w góry, do Nidzicy. Nigdzie nie ma piękniejszych widoków. Za to Bałtyku nie lubię. Raz byłem, wystarczy. Woda jest zimna, że aż nie chce się wchodzić. W RPA mamy Ocean Indyjski i Atlantyk, fale na dwa i pół metra, białe, piaszczyste plaże. Tego trochę brakuje.
Są jeszcze Mazury.
– Tak, wiem. W przyszłym roku planujemy tam jechać całą rodziną na wakacje. Na razie widziałem je tylko na zdjęciach. Jestem ciekaw, jak wyglądają naprawdę. Polska to piękny kraj.
1 0
W ubiegłym tygodniu pierwszy atak zimy. Ulice i nawet chodniki nie odśnieżone. Niektórzy właściciele maja to gdzieś ! Coraz gorzej . Nie ma pieniędzy??????