Zamknij

Wielka akcja pomocy Ninie. Rodzina poparzonej 36-latki nie kryje wzruszenia

20:02, 24.09.2024 .
Skomentuj

– Nie spodziewałem się takiego dobra i otwartości, ale ich doświadczyłem i daje mi to ogromną nadzieję – mówi Damian Komisarek, mąż ciężko poparzonej Niny. Podczas festynu charytatywnego w Borzykowie dla 36-latki zebrano ponad 200 tys. zł! 

Dramat Niny rozegrał się w sierpniowe popołudnie. Mieszkanka Borzykowa chciała rozpalić niewielki biokominek znajdujący się na balkonie. Wtedy prawdopodobnie doszło do samozapłonu bańki z biopaliwem, które wylało się na 36-latkę. Zaczęła płonąć. Przerażona wybiegła z mieszkania i wskoczyła do basenu. 

Kobietę udało się uratować, ale ma poparzone 70 proc. powierzchni ciała. Na razie utrzymywana jest w śpiączce farmakologicznej. Rokowania są coraz lepsze, ale wiadomo, że borzykowianka będzie potrzebować wieloletniej rehabilitacji, operacji i specjalistycznych zabiegów. 

Nina jest bardzo lubianą osobą wśród lokalnej społeczności. Mieszkańcy Borzykowa i okolic bardzo przeżyli jej wypadek, dlatego nie wahali się zorganizować akcji pomocowej. 21 września w Borzykowie odbył się festyn „Razem dla Niny", zorganizowany przez miejscową jednostkę OSP, a także rodzinę, przyjaciół i znajomych. Frekwencja była niesamowita. Wrażenie robi też zebrana kwota: 202 tys. zł! 

– Spodziewaliśmy się takiego odzewu i nie mówię tego przez brak skromności – zaznacza Jakub Pera, inicjator imprezy. – Ninę i jej rodziców znają tu wszyscy. Mama Niny, pani Beatka, bardzo długo pracowała w szkole w Borzykowie. To ludzie serdeczni, kochani, którzy angażowali się dobroczynnie w wiele inicjatyw – stwierdza Jakub. 

Podczas pikniku nie brakowało atrakcji kulinarnych (Fot. GOK Kołaczkowo)

W akcję zaangażowała się gmina Września oraz liczne grono ludzi dobrej woli. Dzięki nim całość wypadła perfekcyjnie. Niesamowite rzeczy działy się podczas licytacji. Koszulka z podpisami piłkarzy Lecha Poznań poszła za 6 tys. zł. Natomiast zestaw składający się z małego basenu z kulkami dla dzieci oraz worka cebuli i ziemniaków wylicytowano za 10 tys. zł! 

To nie koniec pomocy dla Niny. Na stronie Siepomaga.pl cały czas trwa zbiórka (można ją znaleźć: TUTAJ). W najbliższa niedzielę (29 września) na placu przy tężni Gmina i Miast Września organizuje piknik, podczas którego zbierane będą środki na rehabilitację i leczenie borzykowianki. 

Damian Komisarek, mąż Niny, mówi, że jest bardzo poruszony dobrocią okazaną jego rodzinie. Zgodził się na krótką rozmowę z nami. 

„WW": W jakim stanie jest obecnie pana żona?

DAMIAN KOMISAREK: – W tej chwili Nina jest po dwóch poważnych przeszczepach skóry. Pierwszy z nich przyjął się w 85 proc., co jest bardzo dobrym wynikiem. Po tym przeszczepie rokowania uległy poprawie. W piątek Nina miała kolejny przeszczep. Lekarze mówią, że jeżeli przyjmie się on podobnie jak pierwszy, będą myśleć o wybudzeniu Niny. Stan żony nadal jest bardzo poważny. Powierzchnia poparzonej skóry jest tak duża, że w każdej chwili może pojawić się infekcja. Lekarze mówią jednak, że żona jest silna. 

Czy wiadomo już, jakie będą najważniejsze potrzeby pani Niny po wyjściu ze szpitala? 

– Jeżeli chodzi o potrzeby żony, trudno mi cokolwiek powiedzieć. Złożyłem dokumenty na orzeczenie o niepełnosprawności. Gdy je uzyskam, będę mógł zrobić wstępny kosztorys potrzeb. Na pewno będą potrzebne rehabilitacje, zabiegi laserowe. Lekarz powiedział, że człowiek tak poparzony do końca życia będzie się zmagał z problemami ze skórą i prawdopodobnie co roku będzie konieczny jakiś zabieg. Oprócz zabiegów laserowych potrzebne będą też kolejne przeszczepy skóry. Jak dobrze pójdzie, to Nina wróci do nas na święta. Chciałbym, aby w nowym roku dostała się na rehabilitację do Siemianowic Śląskich. Do tego dochodzą maści, stroje dla osób poparzonych. Tych potrzeb jest bardzo dużo. 

Jak zareagował pan na akcję pomocową? Festyn dla pana żony okazał się jedną z największych imprez charytatywnych w powiecie. 

– Proszę mi wierzyć, że jeszcze do dziś nie ochłonąłem po tym wszystkim. Same zebrania przed imprezą, w których chciałem uczestniczyć, pokazywały mi, że ci ludzie naprawdę chcą, że mają piękne, otwarte serca. Oni znali ją od małego. Ja stałem się częścią tej społeczności i jestem z tego dumny. Tyle osób do mnie podchodzi, przytula, mówi, że będzie dobrze. To jest coś pięknego. Nie spodziewałem się takiej otwartości, ale doświadczyłem jej i daje mi to ogromną nadzieję na to, że kiedy żona wróci, będę mógł zagwarantować jej wszystko to, czego będzie potrzebowała. 

Fot. nagłówkowe: Facebook/ Razem dla Niny

 

(.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

❤️❤️

0 2

Markus na pewno się nie dołożył. 21:52, 24.09.2024

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo
0%