Zamknij

400 km dla Mai. Dawid Tomczak idzie do Warszawy, żeby ratować swoją córeczkę chorą na SMA

00:04, 24.08.2021 J.G Aktualizacja: 00:20, 24.08.2021
Skomentuj

16-miesięczna Maja Tomczak ze Zbąszynia choruje na rdzeniowy zanik mięśni (SMA). Jedyną szansą dla małej jest terapia genowa, która kosztuje aż 9,5 mln zł. Żeby nagłośnić sprawę dziewczynki tata Mai ruszył w pieszo-autostopową wędrówkę do Warszawy. Na trasie znalazła się Września.

Panu Dawidowi w wyprawie towarzyszy przyjaciel - Remigiusz Wojdacki. Na plecakach mają banery informujące o zbiórce dla Mai. Po drodze rozdają ulotki i zbierają datki. 

- Chcę, żeby jak najwięcej osób dowiedziało się o Mai - mówi zdesperowany ojciec.

Objawy choroby rodzice zauważyli, gdy Maja miała pół roku. 

- Córeczka nie siadała samodzielnie. Myślałem z początku, że jeszcze ma czas. Żona jednak bardzo się niepokoiła, więc zaczęliśmy odwiedzać lekarzy - wspomina pan Dawid. 

Medycy początkowo uspokajali, ale Maja nadal się nie rozwijała. Każda czynność, nawet sięgnięcie po zabawkę, sprawiała jej trudność

- Postanowiliśmy udać się jeszcze do neurologa do Zielonej Góry. To właśnie on zlecił badania w kierunku SMA. Mówił, że należy na początek wykluczyć najgorsze. W naszych rodzinach nie było wcześniej przypadku tej choroby. Szanse były niewielkie, jednak 17 maja otrzymaliśmy wyniki badań potwierdzających, że nasza córeczka ma rdzeniowy zanik mięśni - mówi pan Dawid. 

Dla rodziców diagnoza była szokiem. SMA powoduje obumieranie mięśni - tych odpowiedzialnych za poruszanie się, ale także przełykanie czy oddychanie. 

Jedyną szansą dla Mai jest obecnie terapia genowa, które kosztuje aż 9,5 mln zł!

W zebraniu kwoty rodzicom pomaga lokalna społeczność. Dotychczas udało się zgromadzić ok.1,8 mln zł. Trwa wyścig z czasem, bo Maja musi otrzymać lek zanim osiągnie wagę 13,5 kg. 

Pan Dawid poszukiwał sposobów na nagłośnienie zbiórki i wtedy postanowił, że pójdzie do Warszawy i będzie mówił, gdzie się da i komu się da o swojej córeczce. 

Nie jest sam. Idzie z nim przyjaciel.

-  Postanowiłem, że mój urlop wykorzystam, żeby pomóc Majeczce i ruszyłem z Dawidem w drogę. Jesteśmy jak bracia. Wspieramy się i motywujemy - mówi Remigiusz Wojdacki. - Wierzymy, że uda się pomóc Mai. Niedawno zebrano ogromną kwotę dla dziewczynki chorej na SMA z Zielonej Góry. To daje nam nadzieję, że wszystko jest możliwe - stwierdza towarzysz podróży pana Dawida.

Wędrowcy wyruszyli ze Zbąszynia w poniedziałek rano. Do pokonania mają ponad 400 km. Początkowo planowali przejść całą trasę pieszo, ale ulewny deszcze wymusił korektę planów. Zdecydowali, że pojadą autostopem. 

- Pogoda nas nie rozpieszcza, ale już na początku spotkaliśmy w drodze dobrych ludzi. W Poznaniu na nasz widok zatrzymała się pani, którą zainteresowały nasze banery. Już myśleliśmy, że nikt nas nie podwiezie. Tiry ochlapywały nas wodą, byliśmy przemoknięci. Kierowcy uciekali przed nami. A ta pani zdecydowała się zawieźć nas do samej Wrześni. To było wspaniałe - mówi pan Dawid. 

Podróż chcą zakończyć w czwartek. 

- Żona z Majeczką przyjadą tego dnia do Warszawy. Pójdziemy pod Ministerstwo Zdrowia. Tam chcemy przekazać apel z prośbą o pomoc - mówi pan Dawid. 

We Wrześni tata Mai i jego przyjaciel zatrzymali się na nocleg. Dalej będą kierować się na Kutno. W ich imieniu prosimy wszystkich o wsparcie w drodze i pomoc dla Majki. 

Zbiórkę dla małej mieszkanki Zbąszynia można wesprzeć: TUTAJ. 

Na Facebooku działa też grupa licytacyjna dla Mai. 

(J.G)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

VideoVideo

0 0

https://youtu.be/VoPMfbt52vU 09:24, 25.08.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo
0%