Zamknij

Roman Abraham w Cieślach Małych. Z cyklu Romana Nowaczyka - Stańczyka

14:19, 26.08.2023 Roman Nowaczyk – Stańczyk Aktualizacja: 14:39, 26.08.2023

Dom kobiet (6)

Żadne z opracowań nie eksponuje związków Generała z Wrześnią i pojawia się ona dopiero jako miejsce pochówku, niemal jak personifikacja Grobu Nieznanego Żołnierza. Materiałem źródłowym mogą więc być tutaj jedynie przekazy ustne, ale należy brać poprawkę na upływ czasu. Spróbujemy jednak odtworzyć to, co jeszcze można i być może wyłoni się z tego jakiś w miarę spójny obraz.

Pierwszeństwo należy się Cieślom Małym, ale nie wiadomo dokładnie, kiedy one zostały nabyte. Posiadłość obejmowała dom mieszkalny – dworek, zabudowania gospodarcze oraz z górą 38 ha ziemi ornej. Na dobrą sprawę jedynym śladem wielkopolskim była osoba gen. Juliana Stachiewicza, męża siostry ABRAHAMA – WANDY. 1 stycznia 1919 został on oddelegowany przez Piłsudskiego do Sztabu Głównego powstania. Był już wtedy szefem Sztabu Komendy Głównej Polskiej Organizacji Wojskowej. Jeszcze za mjr. Taczaka opracował plany kampanii zbąszyńskiej, szubińskiej i łabiszyńskiej, ale wkrótce na wielkopolskie zesłanie trafił gen. Dowbór-Muśnicki, forsujący zbrodniczy pogląd, że Piłsudski nie był w ogóle wojskowym. Już 19 lutego Stachiewicz został zmuszony do złożenia rezygnacji i powrotu do swych legionowych pieleszy, a przy okazji neutralizacji uległa ekspozytura POW w Kościankach, gdyż HULEWICZOWIE byli zaprzysięgłymi piłsudczykami. Stachiewicz odwiedzał ziemię wrzesińską często, również później, gdy został mianowany szefem Wojskowego Biura Historycznego. Jego zasługi na polu utrwalania pamięci o powstaniu wielkopolskim są duże i bezsporne. Może więc on zainteresował swojego szwagra Wielkopolską?

Do 1882 właścicielem majątku był jeden z Ehrenfriedów, wywodzący się z mocno rozgałęzionego rodu wyznania mojżeszowego, prowadzącego ożywioną działalność gospodarczą od Wrześni po Miłosław. Tak nazywał się też rzekomy zdrajca z okresu Wiosny Ludów, restaurator wrzesiński. Cudem uniknął hańbiącej śmierci, ale napiętnowano go jako osławionego człowieka z kamienia, wybrukowanego w tym miejscu rynku, w które prowadzono konie za potrzebą.

W 1882 Cieśle Małe nabył niejaki Herman Schulz. Po jego śmierci właścicielem został Strudent (?), który jednak szybko poszedł z torbami i przekazał ziemię pruskiej Komisji Kolonizacyjnej. Od lutego 1919 do 1920 właścicielem był Ferdynand Schwartze, który wyjechał do Niemiec i majątek został przejęty przez Skarb Państwa. Przekazywanie takich resztówek zasłużonym wojskowym i to na bardzo dogodnych warunkach finansowych było wtedy na porządku dziennym, ale w tym wypadku wyjątkowy był lwowski rodowód ABRAHAMA. 

Pierwszym śladem abrahamowym jest zapis sołtysa Emila Bluma, któremu kończyła się kadencja i musiał przeprowadzić nowe wybory. Łaził więc od domu do domu w myśl zasad demokracji bezpośredniej i pod datą 

6 stycznia 1923 zapisał: Abrahama nie ma w domu, i nawet zaznaczył godzinę, o której odbił się od drzwi (3.00, zapewne po południu). Pułkownik zajął więc mniej miejsca, niż inni wieśniacy, ale nie była to jeszcze postać eksponowana, chociaż – takie można odnieść wrażenie – zadomowiona. ABRAHAM nie mieszkał jednak w Cieślach na stałe i wydzierżawił posiadłość rodzinie WIŚNIEWSKICH. Przed laty rozmawiałem jeszcze z ludźmi, którzy stykali się często z właścicielem przed 1939 i z tych przekazów wynika, że przyjeżdżał regularnie i wydawał dzierżawcom szczegółowe dyspozycje. Stosunki z miejscowym ludem układały się nader poprawnie – dał się poznać jako protekcjonalny i pobłażliwy łaskawca, który niespecjalnie dbał o profity i nawet lubił zaszpanować umiarkowaną rozrzutnością. Panisko, ale swój chłop.

Już w tym okresie znał stosunkowo dobrze Wrześnię, gdyż załatwiał tutaj sprawy urzędowe. Po 1945 dzierżawa nadal pozostawała w mocy i być może nawet myślał, że spędzi tutaj ostatnie lata życia. Póki co jednak zajął się swoją repatriowaną z Lwowa rodziną. Z wiarygodnych źródeł wynika, że otrzymał rekompensatę za mienie pozostawione na wschodzie, co było praktykowane, chociaż nieczęsto i jedynie przed 1948. Była to willa przy ulicy Żwirki i Wigury 6, obecnie własność państwa WŁODARCZYKÓW. Budynek został postawiony w 1933, a inwestorem była Irena Müller z d. Ożóg, żona znanego działacza związkowego WOJCIECHA. Ze Lwowa przybyły cztery osoby: siostry STANISŁAWA i MALWINA REISS (pierwsza była matką generała), spokrewniona z nimi HELENA POBÓG-KRUSZYNSKA oraz pokojówka CZESŁAWA. 

STANISŁAWA była już wtedy osobą częściowo sparaliżowaną i przemieszczano ją na wózku inwalidzkim. Kontakt z nią był bardzo utrudniony, gdyż choroba objęła również aparat mowy. Jej blisko 80-letnia niezamężna siostra MALWINA przed 1939 prowadziła we Lwowie średnią szkołę muzyczną i próbowała reaktywować ją we Wrześni. Pomógł jej w tym wielki pianista i muzykolog Zbigniew Drzewiecki, związany wtedy z Poznaniem. Była to filia poznańskiego Liceum Muzycznego, ściśle powiązanego organizacyjnie z Państwową Wyższą Szkołą Muzyczną. We Wrześni istniała klasa fortepianu, ale wykładano również teorię muzyki. Zajmowały się tym osoby dojeżdżające z Poznania, posiadające ponadto uprawnienia do wydawania zaświadczeń i świadectw. 

Obecnie trudno określić rolę tej placówki w ówczesnym systemie edukacyjnym, jednak zdecydowana większość uczniów rozwijała umiejętności muzyczne w trybie użytkowo-domowym i raczej nie wiązała z tym swojej przyszłości zawodowej. Były to więc typowe lekcje muzyki. MALWINA była jednak pedagogiem wymagającym oraz przestrzegała zasad przyjętych w wyższych sferach, np. rzadko kontaktowała się osobiście z rodzicami ucznia i wszystko starała się załatwiać korespondencyjnie.

Za datę graniczną należy przyjąć dzień 8 lipca 1950, kiedy zmarła STANISŁAWA. Trumna była wystawiona w kościele farnym, a później nastąpił pogrzeb na cmentarzu parafialnym. We Wrześni pozostała tylko HELENA (1886-1971), która nadal udzielała prywatnych lekcji muzyki, ale już jako mieszkanka innej posesji na Żwirki i Wigury, tej, na której wmurowano, moim zdaniem bezkrytycznie, tablicę pamiątkową. Na pewno opiekowała się grobem i była odwiedzana przez Generała, ale były to wizyty rzadkie. Nie ma więc o co kruszyć murów, ale z drugiej strony ABRAHAM wybrał Wrześnię jako miejsce swojego pochówku wyłącznie dlatego, że znajdował się tutaj grób jego matki. Inaczej byłaby to prawdopodobnie Bielsko-Biała, gdzie zamieszkali po wojnie pozostali członkowie jego rodziny. Willę pod numerem 6 odwiedziła też wraz z innymi członkami swojej rodziny MARTA ABRAHAMOWA, co miało miejsce kilka lat przed jej śmiercią w 2007. 

W 1950 w życiu Generała nastąpiły dość istotne zmiany. Właśnie wtedy odszedł w stan spoczynku, ale zmuszony był podjąć dalszą pracę zarobkową. Znalazł się w niezwykle trudnej sytuacji, gdyż przypomniano sobie, że nie był dotychczas represjonowany. Zupełnie innym problemem była posiadłość w Cieślach Małych, której nadal był właścicielem. Nie podlegała ona parcelacji (reformie rolnej), gdyż jej areał nie przekraczał 50 ha. Generał wyszedł nawet naprzeciw zmianom stosunków własnościowych, łudząc się zapewne, że dadzą mu spokój. Właśnie tego dotyczy ocalała dokumentacja, licząca 80 stron i będąca przykładem koszmaru tamtych lat, zarówno pod względem językowo-stylistycznym, jak i merytorycznym. Cdn.

Kampania wrzesińska (7) 

Cieśle Małe są rzeczywiście niewielkie i w całej wsi mieszka zaledwie 80 osób, a użytki rolne to niespełna 262 ha. Jest to jednak miejscowość szacowna i mocno doświadczona przez historię. 

Pierwsza wzmianka pochodzi z 1288, czyli z czasów Przemysła II. W 1314 zostały nadane miastu Pyzdry przez Władysława Łokietka, który odwdzięczył się w ten sposób za zbrojne poparcie w walce o koronę. Generał zdawał sobie doskonale sprawę z tego, że na dłuższą metę nie jest w stanie utrzymać praw właścicielskich, a śmierć matki dodatkowo rozluźniła jego związki z ziemią wrzesińską. W marcu 1950 generał przekazał nieodpłatnie gminie Borzykowo całą posiadłość, do której nie miał już ani serca, ani głowy. Z kolei gmina postanowiła utrzymać dotychczasowy stan rzeczy:

Stosownie do pisma Dr. Romana Abrahama z dnia 18 marca 1950 (...) Prezydium Gminnej Rady Narodowej oddaje w tymczasowy zarząd wyżej wspomnianą nieruchomość ob. Wiśniewskiemu Marianowi, dotychczasowemu dzierżawcy, do czasu formalnego załatwienia sprawy (2 sierpnia 1950).

Ten sam zarząd wydaje 28 sierpnia 1950 następujące zaświadczenie: Prezydium Gminnej Rady Narodowej w Borzykowie pow. Września zaświadcza, że dawniejsze budynki gospodarskie Dr. Romana Abrahama z Ciesiel Małych są przyległe do nieruchomości ziemskiej zdanej przez Dr. Abrahama na Skarb Państwa. Powyższe wydaje się na żądanie wyżej wymienionego celem przedłożenia Władzom Kompetentnym.

Skarb Państwa nie przejął jednak majątku i pozostawił go w dyspozycji gminy, która ustanowiła sześciu dzierżawców indywidualnych i jednego zespołowego. Prawdopodobnie zaprotestowali oni jednak przeciwko trybowi dzierżawnemu, gdyż nikt nie płaci, jeśli nie musi. W rzeczywistości więc przekazano ziemię w ramach tzw. zagospodarowania, co w niczym nie różniło się od przydziału w ramach reformy rolnej. Opłatami i podatkami obciążano jednak nadal ABRAHAMA, co było niezgodne zarówno z prawem, jak i zdrowym rozsądkiem. Właściciel znajdował się wtedy w trudnej sytuacji życiowej i materialnej. Jeden z najwybitniejszych polskich dowódców wojskowych był kasjerem a później referentem w Chałupniczej Spółdzielni Pracy w Warszawie z bardzo niską grupą uposażeniową. W 1955 uległ w pracy poważnemu wypadkowi, czego skutkiem było złamanie łokcia i przedramienia. Zbiegło się to z ukończeniem przez niego 64 lat, ale nie otrzymał emerytury, a jedynie rentę inwalidzką w śmiesznej wysokości 537 zł (83% niezdolności do pracy).

Pretekstem do stosowania dodatkowych sankcji finansowych i nieuznawania pełnej podmiotowości prawnej ABRAHAMA było to, że generał przed 1939 nie do końca uregulował należności za wykup majątku. Nie był to jednak dług, gdyż właściciel spłacał należne raty, ale cykl ten został przerwany przez wybuch wojny. Wytworzyła się paradoksalna sytuacja: państwo przejęło darowany majątek i szybko go rozdysponowało, a jednocześnie za miarodajny uznało stan prawno-finansowy na dzień 31 sierpnia 1939. Na dodatek zaginęła większość dokumentów z tamtego okresu. ABRAHAM wpłacił znaczną część kwoty (20 tys. zł) jeszcze w okresie dzierżawy indywidualnej, a reszta miała być uregulowana z wpływów dzierżawnych lub gminnych, ale nie wyrażono na to zgody, gdyż na mocy dekretu z 1947 Państwowy Fundusz Ziemi przejął pełnię kompetencji przedwojennego Funduszu Obrotowego Reformy Rolnej oraz

podporządkowanego mu banku. Ten ostatni przyznał nawet w 1938 ulgę w opłatach, ale nie uwzględniono tego, gdyż zabrakło jakiegoś ważnego papierka. Na dodatek gmina orzekła, że w grę wchodzi jedynie gotówka obliczana według zupełnie nierealnego przelicznika, bardzo niekorzystnego dla generała. Nie wchodziły w grę żadne spłaty w naturaliach, co wydawało się rozwiązaniem najprostszym, gdyż użytkownicy osiągali z darowizny zyski. Jednak stroną sporu wcale nie była gmina, lecz urzędy wrzesińskie i poznańskie, które wykonywały odgórne dyrektywy. Bank Rolny w Poznaniu w piśmie z 3 lipca 1950 powiadamiał:

W związku z dokonaną wpłatą zł 20.000. - w dn. 30.06.1947, a zatem przed wejściem w życie dekretu z dnia 28.10.1947 r. o obowiązku uiszczania opłat przez dłużników b.F.O.R.R. od kwoty zł 20.000. - nie została wymierzona spłata w zbożu, co wynika z podanych na wstępie nin. pisma obliczeń. Od kwoty 20.000 zł - ew. od części jej, przypadającej na spłaty kapitałowe, przypada zatem podatek od wzbogacenia wojennego według wymiaru Urzędu Skarbowego.

Wynika z tego, że władze nie chciały dopuścić do tego, by ABRAHAM zadecydował o stanie prawnym Cieśli Małych i nadały mu status dłużnika wieczystego z prawem do egzekucji w każdym czasie i miejscu. II Rzeczpospolita przeszła już do historii, z samej swej natury wieczystej, ale nie brano w ogóle pod uwagę zasadniczej zmiany formacyjnej. W ten sposób komunistyczny aparat władzy stał się dziejowym rzecznikiem ciągłości państwowo-ustrojowej, skądinąd chwalebnej, ale to wymagało ofiar i tylko nie wiadomo dlaczego pierwszą z nich miał być ABRAHAM.

Cała dokumentacja jest niekompletna i niemożliwa do jednoznacznej interpretacji co dotyczy zresztą obydwu stron, gdyż ABRAHAM był przecież prawnikiem w naukowym stopniu doktora. Postępowanie miało kilka faz, a ostatnia nastąpiła po 1956, kiedy właściciel ustanowił pełnomocnika - Wacława Guzowskiego z Włocławka, który domagał się rozwiązania radykalnego, czyli zwrotu posiadłości ABRAHAMOWI. Było to jednak w praktyce niemożliwe, gdyż ziemia uprawiana była przez Bogu ducha winnych rolników i stanowiła podstawę utrzymania ich rodzin. W domu mieszkalnym zaczął funkcjonować sklep wielobranżowy oraz świetlica z pierwszym we wsi telewizorem. ABRAHAM dawno wyzbył się marzeń o spokojnej starości na wsi lub urządzeniu tam letniska. W Cieślach Małych był po raz ostatni w 1949, ale nie ustępował, gdyż do końca swoich dni był człowiekiem walki. Na gruncie prywatnym miał nawet sojuszników, gdyż w nieformalnym obiegu był postacią wiele znaczącą i docenianą. Znaleźli się nawet tacy wśród miejscowej władzy. W prywatnym liście do jednego z nich napisał pół żartem pół serio, że jeszcze raz zbierze swoją Brygadę i na jej czele przybędzie do Wrześni, żeby zaprowadzić tu porządek. Przyjazne stosunki łączyły go też z sekretarzem Prezydium Miejskiej Rady Narodowej - ZYGMUNTEM GOŁĘBIEWSKIM, któremu ofiarował I wydanie swoich Wspomnień wojennych znad Warty i Bzury z dedykacją.

Mamy tutaj do czynienia z pewną ciągłością, gdyż żona ZYGMUNTA - WANDA MICHAŁOWSKA -była uczennicą MALWINY REISSOWEJ, podobnie jak córka znanego filharmonika wrzesińskiego FRANCISZKA BOCHEŃSKIEGO - KRYSTYNA SOŁTYKOWSKA.

Tej walki ABRAHAM nie mógł wygrać, gdyż jego wrogiem był zbiurokratyzowany do granic absurdu i represyjny System. To już nie był wrzesień 1939, kiedy skuteczne okazywały się szarże kawaleryjskie, ale kampania wrzesińska, będąca od samego początku beznadziejną szarpaniną. W ostatnim piśmie Prezydium do Wydziału Finansowego czytamy:

Prezydium Powiatowej Rady Narodowej Wydział Rolnictwa i Leśnictwa we Wrześni zawiadamia, że Dr. Roman Abraham zamieszkały w Warszawie ul. Aleja Niepodległości 223 m. 8 zdał na rzecz Skarbu Państwa nieruchomość rolną o powierzchni 38,82 ha położoną w Cieślach Małych... (10 sierpnia 1964). Dok. nastąpi.

Z teki Stańczyka: W 1935 właściciel miał do spłaty 35 764 zł, a po zniżce 24 483 zł. Wpłacone 20 tys. zaliczono jako resztę raty z 1937 (129 zł), 20 rat (od 5 do 24) płatnych w okresie 1937-1947 (13 294 zł) oraz przedterminową spłatę części kapitału długu (6576 zł). W 1950 dług wynosił nadal 20 tys. zł, natomiast opłaty i podatki ściągane były z 800-złotowych poborów w wys. 250 zł miesięcznie. Wojna i okupacja oraz późniejsza darowizna nie zostały w ogóle przyjęte do wiadomości.

(Roman Nowaczyk – Stańczyk)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%