Zamknij

Z dziejów Szamarzewa: „W S(z)amarzewie”

11:40, 26.05.2023 . Aktualizacja: 11:47, 26.05.2023

Gdyby nie decyzje zaborców i podział wsi, Samarzewo mogłoby być dzisiaj największą i najzasobniejszą wsią powiatu wrzesińskiego. 

Przywódcy świata na Kongresie Wiedeńskim w 1815 r. potwierdzili rozbiór Polski. Przy okazji zaborcy – Rosja i Prusy – ustalili granicę oddzielającą oba mocarstwa w Wielkopolsce, na linii Warty i Prosny. Nie należy się łudzić, że w Wiedniu dyplomaci dumali, czy dzielić Samarzewo, czy nie. Po prostu ciachnęli wzdłuż traktu (choć nie dzisiejszego), który piął się na okoliczne wzgórza. Po rosyjskiej stronie zostało Samarzewo, po niemieckiej Szamarzewo. Skąd wzięło się dodatkowe „z” w pruskiej części Samarzewa? Tego dokładnie nie wiadomo. Ale podział miał takie same skutki społeczne, gospodarcze i kulturalne, jak podział Berlina po drugiej wojnie światowej.

Samarzewo Pruskie

Szamarzewo to wieś położona w gminie Kołaczkowo, powiat wrzesiński. Ani duża, ani mała: 232 mieszkańców. Ale za to urokliwa, rozpostarta na wzgórzach wzdłuż Wrześnicy. Graniczy bezpośrednio z gminami: Lądek (Samarzewo) i Pyzdry (Ksawerów). To historyczna granica rosyjsko-pruska. To też wieś gospodarna. Rolnicy preferują produkcję trzody chlewnej, ale w tak małej wsi jest już 300 krów mlecznych (!). Wielu gospodarzy skorzystało z funduszów europejskich i pomocy ARMiR. Szamarzewo na tle innych wiosek wyróżnia też akwen: 14-hektarowy staw rybny, spiętrzony na Kanale Kołaczkowskim. Ta część Szamarzewa nazywana jest Borkowem (historycznie folwark, potem przysiółek, nadal funkcjonuje w języku potocznym). W latach 70. kombinat PGR Bieganowo przebudował tutaj staw hodowlany. Od dziesięciu lat od agencji dzierżawi go Krystyna Karwacka, i prowadzi z synem Grzegorzem.

W sąsiedztwie stawu, w pięknej dolinie, gospodarstwo ma Jerzy Pol, jeden z najlepszych rolników powiatu, wyróżniony na dożynkach medalem ministra „Zasłużony dla rolnictwa”. Gospodarzy na 40 ha, z dzierżawą wychodzi 70 ha. Specjalizuje się w produkcji mleka. Z jego gospodarstwa widać całą piękną panoramę sąsiedniego Samarzewa. – Ta droga, która tutaj idzie do kościoła w Samarzewie, była kiedyś granicą zaborów pruskiego i rosyjskiego, a później wojewó­dztwa poznańskiego i konińskiego – wskazuje palcem rolnik.

– Dziadek opowiadał mi, że jedna ze strażnic granicznych ze stajnią była na wysokości stawu w Borkowie, natomiast druga na wzgórzu w Samarzewie, za domem pana Furmaniaka – wyjawia nas rozmówca. Jak podkreśla rolnik z Borkowa, mimo niezwykłej bliskości geograficznej Szamarzewo i Samarzewo utrzymują ledwie poprawne kontakty sąsiedzkie. Szczególnych powiązań rodzinnych też nie ma, jeśli już, to bardzo dalekie. Istnienie granicy zaborów przez 120 lat zrobiło swoje. Po podziale Samarzewa w 1817 r. Szamarzewo zostało przypisane do parafii Sokolniki, choć kościół samarzewski znajdował się dosłownie o rzut kamieniem. Trudności związane z przekroczeniem granicy na tyle utrwaliły się w obyczaju, że stan przedrozbiorowy nie został przywrócony.

– Naprawdę wszyscy przyzwyczaili się do chodzenia do kościoła w Sokolnikach. Może jeszcze ci starsi utrzymywali kontakt z tamtą stroną. Na przykład mój dziadek: maszerował co niedzielę do kościoła do Samarzewa, odwiedzał znajomych – mówi Jerzy Pol.

Samarzewo-Kongresówka

Samarzewo, gmina Lądek, powiat słupecki. Liczba mieszkańców: około 320. Obywatele zajmują się głównie działalnością rolniczą: produkcją trzody chlewnej i mleka. Sprzyjają temu piękne łąki nad Wrześnicą. Nie ma tu rzemiosła ani przemysłu. – Starsi mieszkańcy mówią na tamtą stronę Samarzewo Pruskie, ale to nazewnictwo też powoli zanika. Pewne różnice, zwłaszcza gospodarcze, się jednak utrwaliły. Na naszą niekorzyść – przyznaje sołtys Stanisław Skitek.

Gospodarz wsi ma na myśli zwłaszcza to, że tuż po zaborach podzielono tzw. majątek biskupi na małe, 7-hektarowe parcele, i od tamtego czasu niewiele się zmieniło. Tak małe gospodarstwa dzisiaj nie mogą być konkurencyjne. Na dodatek ziemie po tej stronie Wrześnicy są ciut niższej klasy.

– Jest też kwestia mentalności. U nas wiele osób boi się korzystać ze środków europejskich, do tej pory tylko jeden rolnik o nie wystąpił. To problem, bo najczęściej trzeba wziąć sto tysięcy kredytu i spłacić w ciągu w pół roku. A co będzie, jak się nie uda? – zastanawia się sołtys.

– Z drugiej strony, młodzi szukają pracy raczej we Wrześni i Poznaniu niż w Słupcy. Zakupy też lepiej robić we Wrześni, bo więcej sklepów, szersza oferta – dodaje Skitek. Po stronie Samarzewa – decyzją zaborców – został kościół, a więc niejako dusza starego Samarzewa, które wzmiankowane było już w 1269 r. Przez wieki było tu kilka drewnianych kościołów (parafia pw. Michała Archanioła). Ostatni spłonął w 1966, a w 1974 wybudowano nowy, murowany.

Archeolodzy u ujścia Wrześnicy odnaleźli wczesnośredniowieczne grodzisko, datowane na lata 920-930. Zabytkiem jest wiatrak koźlak z początku wieku, obecnie należący do Adama Langnera. Jest w coraz gorszym stanie.

– Dużo osób przyjeżdża, nawet Niemcy. Podziwiają, fotografują. Niestety nie mam środków, aby odrestaurować ten wiatrak. A w pierwszej kolejności trzeba zająć się dachem – mówi właściciel. 

Tekst ukazał się 31 października 2013 roku na łamach "Wiadomości Wrzesińskich"

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%