Rzeźba Krzysztofa Wizy z Osowa ozdobiła wieś Lulinek pod Szamotułami.
Mieszkaniec gminy Września to jeden z ośmiu artystów zaproszonych do udziału w przedsięwzięciu „Wielki Powrót Rzeźb”. To już dziewiąty taki plener – na zaproszenie Szamotulskiego Ośrodka Kultury rzeźbiarze od 21 do 25 sierpnia pracowali w Parku Zamkowym. Przy ryku pił spalinowych wyczarowywali z drewna m.in. Jasia i Małgosię, starą szamotulankę czy chłopca z piłką.
Krzysztof Wiza wykonał ławkę z napisem „Lulinek” połączoną z dwiema rzeźbami – sarną oraz drzewem z sowami na gałęziach. Była to już jego druga twórcza wizyta w Szamotułach.
Plener rzeźbiarski wpisał się w kulturalny kalendarz miasta – mieszkańcy chętnie przyglądają się artystom przy pracy, zaś same rzeźby powstające w czasie tych wydarzeń następnie ozdabiają Szamotuły oraz okoliczne wsie. Jak podkreśla Piotr Michalak, dyrektor SzOK-u, od ubiegłego roku żadna z figur nie została uszkodzona, mimo że w mieście – jak wszędzie – przytrafiają się akty wandalizmu. Można więc powiedzieć, że mieszkańcy okolic identyfikują się z nową rzeźbiarską tradycją i są z niej dumni.
Ważnym wydarzeniem dla społeczności lokalnej był nie tylko sam plener, ale i jego zakończenie. Zostało ono połączone z czwartym jarmarkiem szamotulskim. Dzięki temu uczestnicy imprezy mogli nie tylko podziwiać rzeźby, ale też kupić rękodzieło od innych twórców.
– Wykonywaliśmy rzeźby na zadany temat. Podzieliliśmy się zagadnieniami między sobą. Ponieważ rzeźby zostają w Szamotułach, otrzymujemy za swoją pracę wynagrodzenie – opowiada o kulisach wydarzenia Krzysztof Wiza. – Jako ciekawostkę dodam, że około 90 proc. prac wykonywanych jest piłami spalinowymi, a nie tradycyjnie, dłutem.
Mieszkaniec Osowa ma 40 lat, a piłami rzeźbi od czterech. Zaczął krótko przed przejściem na emeryturę – wcześniej 16 lat pracował jako żołnierz zawodowy, w wojsku był chorążym.
– Kiedyś rzeźbiłem hobbystycznie, teraz stało się to moim zawodem. Zajmuję się artystyczną architekturą ogrodową, wykonuję takie rzeczy na zamówienie. Tak naprawdę nie wiem, dlaczego za interesowałem się akurat rzeźbą. To stało się spontanicznie – wyjaśnia. – Z kawałka kory za pomocą nożyka do tapet wykonałem kilka małych form, twarzy indiańskich. Od zawsze fascynowałem się kulturą Indian północnoamerykańskich, stąd próba wycinania ich wzorów, wizerunków. Potem zaczęło się to przekładać na większe formy, pojawiło się zaproszenie na pierwszy plener. A potem doświadczenie, obserwacja kolegów po fachu. Dziś rzeźbię przede wszystkim piłami.
[[ankieta3]]
Przy okazji plenerów Krzysztof Wiza odwiedził m.in.: Piotrków Trybunalski, Ławszową, Woskowice Górne i Łojewo, a nawet wybrał się za granice kraju: do Niemiec, Austrii i Norwegii. Nie tylko rzeźbi, ale też prowadzi zajęcia związane z tą tematyką.
– Mam nadzieję, że uda mi się wejść w kontakt z władzami Wrześni i Wrzesińskim Ośrodkiem Kultury. Może udałoby się kiedyś zor naprawdę nie wiem, dlaczego za ganizować u nas taki plener, np. tygodniowy. To fajne wydarzenie kulturalne, przyjeżdżają goście z całej Polski i nie tylko. Jest to widowiskowe – mieszkańcy mogą zobaczyć, jak wszystko jest wykonywane. No i oczywiście zostają piękne, duże rzeźby, które ozdabiają miasto.
[[ankieta2]]
oni16:13, 18.11.2019
jprdlę! 40letni emeryt! ja mam 50 i do emerytury jeszcze daleko?
jojo18:39, 18.11.2019
chłop rżnie jak ta lala
gemyja18:37, 19.11.2019
elektryczną to każdy potrafi ;)
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu wrzesnia.info.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
1 1
Trzeba było wybrać inną drogę... Pozdrawiam
1 1
Trzeba było wybrać inną drogę..... Każdy jest kowale swego losu jak powiadają. Pozdrawiam serdecznie
1 2
No, to jest przegięcie. Ale rzeźby ładne.