Kaseta magnetofonowa i „kaseciaki” były tematem przewodnim spotkania, które 12 kwietnia odbyło się w Muzycznym Poddaszu w Kołaczkowie.
Spotkania prowadzi Janusz Strzelczyk, która jest także twórcą ekspozycji muzycznego sprzętu elektronicznego w pałacu Reymonta. To głównie urządzenia wyprodukowane przez zjednoczenie Unitra. Centralne miejsce mają tutaj wyroby wrzesińskiego Tonsilu.
Od roku odbywają się w pałacu Reymonta cykliczne spotkania sympatyków marki Unitra i muzyki z retronośników. W miniony piątek w zebraniu uczestniczyło sześć osób, tematem przewodnim były „kaseciaki”, a więc magnetofony na kasety magnetofonowe.
Była to okazja do przypomnienia sobie dźwięków z tych urządzeń, wcale nie wyszukanych np. z magnetonów „Kapral” produkowanych przez Zakłady Radiowe Kasprzaka w Warszawie, MK 231 Grundig, czy „Hani” z bydgoskiej Eltry. Urządzenia Unitry były porównywane z magnetofonem Sony z tej samej epoki.
Sporo rozmawiano o kasetach magnetofonowych o ich zaletach i wadach. Okazało się, że to nośnik audio ciągle używany przez wielu ludzi, ba nawet wracający do łask.
Magnetofony kasetowe wywołały także rzewne wspomnienia z lat 80. i 90. Kolejne spotkania w Muzycznym Poddaszu już niebawem. Szczegóły na profilu facebookowym.
Bejsbol21:58, 14.04.2019
Sorry, lecz nie mam sentymentu. Bardzo nietrwały nośnik. Wkręcająca się taśma i głośny mechanizm magnetofonów spowodowały, że bez wahania przeniosłem swoje zbiory na CD. Dla mnie tragedia.
Sborodo00:25, 15.04.2019
Można było to nagrać. Wiele osób chętnie by obejrzało.
Hit na jutubie.
Bażant05:35, 15.04.2019
Jeśli chodzi o Pana Janusza Strzelczyka to wielki i niemiły wręcz zarozumialec .
Konto usunięte05:41, 15.04.2019
Dla mnie technika taśmy kasetowej miała sporo zalet. Może ja właśnie mam sentyment, bo przesłuchałem tak całą młodość... Do szkoły jechałem ponad 30 min. – zawsze z słuchawkami na uszach, w wakacje do pracy i z pracy z nieodłącznym walkmanem. Jak już przerzuciłem się na discmana, to musiałem to nosić w plecaku bo w kieszeni się nie mieścił, dla mnie to był regres... https://bit.ly/2VGXi4g hahaha True! Mi tam się nic nie wkręcało, przynajmniej nie na tyle często, żeby robić z tego zagadnienie. Dobrze nagrana kaseta, na sprzęcie jakim ja dysponowałem nie ustępowała w jakości płycie CD. Kasety dawały możliwość nagrania dźwięku w prosty sposób (kolega często nagrywał z Mtv normalnie stawiając magnetofon przy głośniku i wywieszał karteczkę na drzwi, żeby nie dzwonić hahaha, kiedyś to kurła było), jeżeli już trafiła się awaria, to można było kawałek wyciąć i skleić (to samo robiłem z taśmami vhs). Jak kończyły się baterie w walkmanie, to kaseta grała wolniej przez jakiś, ale grała – czasami była szansa na nowe doznania muzyczne :). Z płytami CD był problem, że jak nie działa, to nie działa i już raczej nie do odratowania, w najlepszym wypadku przeskakiwały. Dla mnie CD, to ogniwo pośrednie między kasetą a mp3. Głównie chyba przez swoje gabaryty wygrywała z CD. Chociaż były próby minidisc, pamiętam, że widziałem u szefa w firmie, który był strasznym gadżeciarzem, ale to u nas w ogóle się nie przyjęło... Pamiętam za to bardzo dobrze tą politykę nachalnej promocji płyt przez polskie wytwórnie, gdzie to samo wydawnictwo wydane na CD posiadało ZAWSZE jakiś bonustrack, często nawet nie wiedziałem, że są jakieś dodatkowe kawałki jak nie napisali w gazecie. Całą swoją kolekcję kaset wyrzuciłem kilka lat temu przy okazji jakiś tam wiosennych porządków. A tak mi się przypomniało jeszcze. Ktoś pamięta, że były takie bajeranckie magnetofony, które same przerzucały kasetę na drugą stronę? wow A i jeszcze jedna rzecz. Jak ktoś miał magnetofon 2-kasetowy, to można było np. miksować 2 piosenki, albo robić samemu efekty echa. Fajne to było! Wspomnień czar :) haha https://bit.ly/2IlZdIe
Krzysztof09:02, 15.04.2019
Przewijanie ołówkiem kaset, wyłamywanie ząbków, a potem zapychanie dziur papierem...Nagrywałem właściwie dzień i noc (małe studio nagrań), a to z listy Trójki etc, popołudniowych Zapraszamy do Trójki i po nocach Mini Maxy, Radio Łódź , tak żeby prowadzącego nie było słychać, w Merkurym na początku lat 90. całe płyty puszczali. Co do miksowania to każdy magnet co miał pauzę się do tego nadawał. Miałem nawet nieporadne próby na Kasprzakach...
Bejsbol11:13, 15.04.2019
Co do wkręcania, to polskie magnetofony trzymały formę i raczej nie połykały taśmy. Niestety w latach 90 nasz rynek został zalany tanią chińszczyzną i ta chinszczyzna nie była już taka łaskawa dla moich taśm... ja zakręciłem się u schylku lat 90 na nagrywanie płyt CD. Kupiłem pierwszą nagrywarkę CD, miałem już jakiś 486 na windowsiaku 95 i szybko mi się odechciało taśm. Analogicznie było z Divixami i końcem ery VHS kilka lat później.
rqa15:41, 17.04.2019
... historię można czytać, słuchać a nawet dotknąć, cała tajemnica Muzycznego Poddasza.
0 0
Bo ja wiem. Nie znam go zbyt dobrze, ale jakoś nie zauważyłem.