Płodozmian nie jest niczym nowym. Zaplanowana na kilka lat do przodu rotacja upraw stosowana jest od pokoleń w celu poprawienia biochemicznych i fizycznych właściwości gleby. Jak powiedział jeden ze specjalistów Poznańskiego Uniwersytetu Przyrodniczego, ogólne zasady i założenia układania płodozmianów są uniwersalne, a nieodpowiednie zmianowanie jest błędem agrotechnicznym – zarówno w uprawie tradycyjnej, jak i bezpłużnej.
Jednak szczególnie w uprawie bezorkowej ma on nieocenione znaczenie, i to z dwóch zasadniczych powodów:
Dobrze zaplanowane zmianowanie pomaga przeciwdziałać tym zjawiskom – mamy tu na myśli także wysiewanie międzyplonów. Oczywiście nie zastąpią one właściwego płodozmianu, ale użycie odpowiednich mieszanek zwiększa jego efektywność.
Zmiana gatunków pomiędzy kolejnymi sezonami nie dopuszcza do gwałtownego rozwoju tych samych chorób i szkodników, co dzieje się przy monokulturze. Wynika to między innymi z tego, że niektóre patogeny przenoszą się między roślinami tego samego gatunku. Wystarczająco długa przerwa w uprawie przerywa cykl życiowy napastnika. Poza tym pewne gatunki, np. owies, cykoria czy lucerna, wydzielają substancje, które odstraszają pewne patogeny.
Poza tym na rozwój chorób wpływa zapotrzebowanie różnych roślin na minerały – uprawa wciąż tych samych skutkuje nagromadzeniem jednego składnika kosztem innego. Zaburza to bioróżnorodność i prowadzi do zachwiania równowagi pomiędzy poszczególnymi grupami mikroorganizmów glebowych. Z jednej strony zwiększa to stres rośliny i osłabia jej odporność, a z drugiej jest zaproszeniem do rozgoszczenia na stałe szkodliwej dla nich mikrofauny.
W skrócie: jeżeli ubywa pożytecznych mikroorganizmów glebowych, przybywa tych niebezpiecznych. W związku z tym często zaleca się gorczycę białą i rzodkiew oleistą wśród międzyplonów, ponieważ stymulują rozwój pożytecznej mikroflory. Wyraźnie ograniczają też populację nicieni.
Osłabiona bioróżnorodność i odporność roślin sprzyja także ekspansji chwastów. Zbyt uproszczone zmianowanie pozwala na rozwój chwastów o cyklu wegetacji zbliżonym do uprawy głównej, co wzmacnia konkurencję. Natomiast w wielogatunkowym płodozmianie umieszcza się rośliny o wysokiej produkcji liści, takie jak lucerna (85 m² liści/m²), koniczyna czerwona (26 m² liści/m²) czy kukurydza (2,7 m² liści/m²). Dzięki temu chwasty są silniej zacieniane, a ich intensywność spada. Eksperymenty przeprowadzone w Rolniczym Zakładzie Doświadczalnym Swojec (UP we Wrocławiu) w 2008-2010 r. pokazały, że „liczba chwastów w łanie pszenżyta uprawianego po sobie była ponad 30-krotnie większa niż w płodozmianie”.
Płodozmian usprawnia nawożenie, wykorzystując także to, że jedne gatunki roślin potrzebują makro- i mikroelementów w większej ilości (np. burak, pszenica, rzepak, kukurydza), a inne w mniejszej (len, gryka, żyto, owies). Siejąc po zbożach np. rośliny strączkowe, które rozwijają silny system korzeniowy, można wydobyć na powierzchnię trudno dostępne składniki odżywcze. Niektóre gatunki potrafią także zmienić odczyn gleby, a nawet rozpuścić skałę, żeby przyswoić większą ilość niezbędnych minerałów, np. fosfor. Po ich mineralizacji te składniki zostaną w warstwie uprawnej.
Rośliny z silnym systemem korzeniowym, np. bobik, słonecznik czy też lucerna, silnie rozbudowują korzeń palowy i docierają do głębszych partii ziemi, rozluźniając jej strukturę oraz pozostawiając pory, w których zgromadzi się woda i inne składniki potrzebne roślinom następczym.
Ponadto poplony (np. bobik, gryka, facelia błękitna czy łubin żółty) poprawiają bilans materii organicznej. Rozkładając się, zwiększają zawartość próchnicy, która wiąże wodę i uwalnia niezbędne składniki dla kolejnych roślin. Przekłada się to oczywiście na zwiększenie zasobności pokarmowej i żyzności gleby. Dodatkowo, pozostając na polu w okresie jesienno-zimowym, hamuje erozję wietrzną oraz wymywanie azotanów – a bywa to nawet 60 kg/ha straty azotu na odsłoniętych polach.
O skuteczności płodozmianu decydują dwa czynniki. Pierwszym z nich jest wiedza na temat właściwości roślin uprawowych i poplonów oraz odpowiednie ułożenie ich rotacji. Warto ustalić co najmniej 3-4 gatunki w cyklu, np.:
Pszenica → Strączkowe → Rzepak → Pszenica → Kukurydza →Ziemniaki.
Oczywiście między uprawami głównymi warto wysiać jeszcze międzyplony w zależności od potrzeb.
Drugim czynnikiem jest oczywiście właściwa agrotechnika. Aby właściwie wykorzystać poplony, należy je w odpowiednim momencie wysiać i zniszczyć. Pierwszy zabieg można wykonać razem z pracami pożniwnymi dzięki specjalnemu siewnikowi APV podłączanemu do bron i agregatów firmy Rolmako. Kolejne działanie uprawowe może stanowić wyzwanie w technologii bezorkowej, ponieważ niektóre poplony zostawiają bardzo dużo masy zielonej. Do ich pocięcia dobrze sprawdzi się wał nożowy Rolmako ProCut i TurboCut. Bez względu na wersję głównym jego elementem jest solidny rotor tnący o średnicy 37,5 cm wykonany z rury ze ściankami o grubości 1 cm. Przymocowano do nich wymienne, bardzo wytrzymałe noże wykonane z hartowanej stali borowej o grubości 8 mm. W obu przypadkach maszynę można podłączyć na przedni bądź tylny TUZ ciągnika, a także (jako moduł doposażenie) sprzęgać z innym urządzeniem, np. broną. Dzięki temu nie tylko poradzi sobie z poplonami, ale też wesprze wykonanie innych zabiegów.
Rotacja gatunków, zwłaszcza w połączeniu z poplonami, stanowi jeden z najtańszych i najbardziej skutecznych sposobów na długotrwałą żyzność ziemi. Warto więc wprowadzić te praktyki do gospodarstw ukierunkowanych na nowoczesną, przyjazną środowisku i zrównoważoną produkcję. W końcu zdrowa ziemia i dobre plony to wygrana dla wszystkich: rolnika, lokalnego ekosystemu i przyszłych pokoleń.
Po więcej podobnych materiałów zapraszamy na stronę naszego partnera:
https://rolmako.pl/strefawiedzy oraz https://rolmako.pl/technologiauprawy
ARTYKUŁ PARTNERA