Zamknij

Czy uprawa bezorkowa sprawdzi się w małych gospodarstwach?

ID + 17:00, 21.03.2025 Aktualizacja: 20:39, 21.03.2025

Nie da się ukryć, że Unia Europejska zapewnia wsparcie finansowe rolnikom, którzy przestawiają się na uprawę bez pługa – chodzi zarówno o dopłaty za realizację ekoschematów, jak i dotacje na zakup sprzętu. Czy jednak nie jest tak, że uprawa bezorkowa opłaca się tylko na wielkich obszarach? I tak, i nie. Warto sprawdzić, co ma do zaproponowania małym gospodarstwom regionalny producent maszyn rolniczych – Rolmako.

Jak się mają małe gospodarstwa rolne w okolicach Wrześni?

Według danych zebranych w ramach Powszechnego Spisu Rolnego 2020, średnia wielkość gospodarstwa w województwie wielkopolskim wynosiła 15,3 ha – to aż o 3,9 ha więcej niż średnia krajowa. Oznacza to, że z jednej strony w okolicach Wrześni „kwitną” wielkoobszarowe przedsiębiorstwa rolnicze, z drugiej zaś nastąpił znaczny spadek tych małych (poniżej 10 ha) – aż o 7,4% w porównaniu z poprzednią edycją spisu. To realne zagrożenie dla niewielkich, profesjonalnych rolników, którzy mają realny wkład w produkcję żywności, a żeby to osiągnąć, ciągle inwestują w sprzęt, technologie i rozwój. Jednak konkurowanie z dużymi gospodarstwami jest trudne, zwłaszcza jeśli nie dysponuje się urodzajną ziemią.

W powiecie wrzesińskim aż 84% gruntów to gleby średniej i słabej klasy (od IIIb do VIz). Gmina Września ma dużo szczęścia, bo na jej terenie znajdują się stosunkowo najlepsze ziemie, jednak i tak 69% gruntów ornych to gleby średniej i słabej jakości, które wymagają sporo zabiegów agrotechnicznych i intensywnego nawożenia oraz są mniej odporne na trudne warunki pogodowe. Jednym ze sposobów na zwiększenie konkurencyjności gospodarstwa na rynku jest uprawa bezorkowa – ten system pozwala rolnikom realnie poprawić jakość ziemi, ograniczyć koszty nawozów, środków ochrony roślin i paliwa oraz uzyskać dopłaty unijne.

I tutaj pojawia się haczyk: maszyny do tego rodzaju uprawy najczęściej są dostosowane do dużych areałów. To przekłada się oczywiście na ich wielkość – brona o szerokości roboczej 6 m, która wymaga ciągnika o mocy co najmniej 250 KM, to nic nadzwyczajnego. Czy uprawa bezorkowa może być jakąś opcją dla mniejszych gospodarstw?

Czy da się wprowadzić uprawę bezorkową w małym gospodarstwie?

Do tej pory rolnicy uprawiający kilkuhektarowe pola raczej byli pomijani przez dostawców sprzętu do bezorki. Dlatego Rolmako, producent maszyn rolniczych z Psar Małych obok Wrześni, postanowił wyjść naprzeciw potrzebom takich gospodarstw i zaprojektować dwa kompaktowe kultywatory wielofunkcyjne – to najnowsze wersje U 436 PREMIUM w szerokościach roboczych 2,4 m oraz 2,1 m. Ten pierwszy może pracować z ciągnikiem o mocy 105 KM, a drugi – nawet 90 KM. Manewrowanie takim kultywatorem jest łatwe nawet na mniejszych czy węższych polach.

Te bezorkowce spokojnie zastąpią pług, bo pracują na głębokości od 5 do 35 cm przy prędkości roboczej 8–15 km/h. Poza tym doskonale nadają się do innych zabiegów agrotechnicznych: głębokiego i płytkiego kultywatorowania, uprawy przedsiewnej, uprawy ścierniskowej, mieszania resztek pożniwnych i usuwania zagęszczeń na większych głębokościach. Maszyny powstały, aby uprościć system uprawy i ograniczyć liczbę przejazdów po polu – a to przekłada się na oszczędności. Do tego dzięki szerokiej ofercie redlic i wyposażeniu dodatkowemu możesz całkowicie dostosować maszynę do potrzeb swojego pola.

O zaletach kompaktowegobezorkowca Rolmako dałoby się jeszcze wiele napisać, ale nie ma to większego sensu bez omówienia zalet uprawy bezorkowej. Dlaczego więc ten system jest tak dobry dla wszystkich gospodarstw, bez względu na wielkość?

Co daje uprawabezorkowa?

  • Zachowanie naturalnych warstw i struktury gleby. Bez pługa ziemia nie jest odwracana, więc agregaty glebowe zachowują stabilność, a co za tym idzie – zwiększa się retencja wody. Na słabszych glebach, bardziej wrażliwych na susze, ma to ogromne znaczenie!
  • Ochrona przed erozją. Gleba użytkowana w systemie bezorkowym lepiej radzi sobie w warunkach ekstremalnych, takich jak intensywne opady czy susze. Wyjście na zewnątrz w zimie bez ciepłej kurtki nie należy do przyjemnych, prawda? Podobnie cierpi zaorane pole. Pozostawione na wierzchniej warstwie resztki roślinne zapewniają ziemi naturalny „zimowy płaszcz” – ograniczają wymywanie składników odżywczych w deszczowym okresie, a także wysychanie i wywiewanie żyznej próchnicy pod wpływem wiatru i mrozu. Wbrew pozorom bezśnieżne zimy są dla gleby bardziej niszczycielskie niż zaspy.
  • Oszczędność czasu i paliwa. Rezygnując z głębokiej orki, wykonasz mniej przejazdów po polu. Mniej przejazdów to mniej paliwa, a mniej paliwa to mniejsze koszty. Mało tego, koszty eksploatacji maszyn bezorkowych są niższe – warto wspomnieć chociażby o wolniejszym zużywaniu się lemieszy i innych elementów roboczych.
  • Rozkwit życia biologicznego. Ziemia bez mikroorganizmów jest martwa. Za to charakterystyczne dla uprawy bezorkowej pozostawianie resztek na polu zostawia… pole do popisu bioróżnorodności. W takiej ziemi doskonale rozwijają się pożyteczne grzyby, dżdżownice i inne stworzonka. A przez to mniej przestrzeni zostaje na szkodniki! To oznacza, że nie trzeba aż tyle pestycydów i herbicydów, które przecież także do tanich nie należą.
  • Niższy ślad węglowy. Jeśli chodzi o emisję dwutlenku węgla, orka zasługuje na miejsce w ławie oskarżonych. Wynika to z większej liczby przejazdów po polu (a przy tym spalania paliwa) oraz szybszego rozkładu materii organicznej i uwalniania CO2. Według raportu Europejskiej Federacji Rolnictwa Konserwującego (ECAF) poprzez przejście na bezorkę polscy rolnicy mogliby sekwestrować do 15 mln ton CO2 rocznie.

A czy to rzeczywiście działa? Tak. W ciekawy sposób do bezorki zachęcono na stronie Wielkopolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Poznaniu. Chociaż przejście na uprawę bezpłużną może wiązać się z pewnymi wyzwaniami, zwłaszcza na początku i w mniejszych gospodarstwach, w dłuższej perspektywie ta innowacyjna metoda przynosi same korzyści: lepsza struktura gleby, większa ilość materii organicznej, wyższe plony, większe zyski i mniejsza emisja gazów cieplarnianych.

Perełka na lokalnym rynku

Oprócz aktywnego promowania uprawy bezorkowej i rolnictwa regeneratywnego, również wśród małych rolników, Rolmako ma też ogromny wkład w rozwój lokalnej społeczności. To marka w 100% polska. To także stabilny i godny zaufania pracodawca, który zapewnia zatrudnienie ponad 100 osobom – spawaczom, ślusarzom, monterom maszyn, lakiernikom, operatorom CNC i wielu innym specjalistom. Jak jednak podkreśla wiceprezes firmy Tomasz Kowalski, ktoś chętny do podjęcia pracy w firmie nie musi mieć dużego doświadczenia w zawodzie. Specjalistą można się stać właśnie dzięki pracy w Rolmako – mile widziane są osoby po szkole czy chętne do przyuczenia. Więcej informacji znajdziesz na stronie rolmako.pl/praca.html.

Po więcej podobnych materiałów zapraszamy na stronę naszego partnera:

https://rolmako.pl/strefawiedzy

https://rolmako.pl/technologiauprawy

 

(artykuł sponsorowany)
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
0%