Do dość niecodziennej sytuacji doszło podczas obrad komisji wspólnej, która odbyła się w poniedziałek 18 listopada w sali narad Urzędu Gminy w Miłosławiu.

Wszystko zaczęło się od tego, że burmistrz Hubert Gruszczyński zapytał radnych o sprawę sprzedaży mieszkania komunalnego, które znajduje się w dawnym budynku szkolnym w Chlebowie. Przypomnijmy, że wieś jest w tej sprawie mocno podzielona. Sołtys Jan Cicharski obawia się między innymi tego, że sprzedaż lokalu spowoduje ograniczenia w funkcjonowaniu świetlicy wiejskiej.

– Ta sprawa ma już długie wąsy. Lokatorce należy sprzedać to mieszkanie. Tej kobiecie od lat podkłada się nogę. Nie rozumiem tego. Ona chce kupić lokal tak jak to zrobiły inne osoby ze środowiska nauczycielskiego. Trzeba zakończyć w końcu ten temat – powiedział Romuald Barszcz (Razem dla Gminy Miłosław).

Adam Pańczak i Małgorzata Bzowa (Razem dla Gminy Miłosław) mieli zgoła odmienne zdanie.

– Moim zdaniem panie Romanie to nie jest kwestia tego kto tam mieszka... – zaczęła wiceprzewodnicząca rady.

R. Barszcz słysząc to zdanie gwałtownie wstał i udał się w kierunku drzwi.

– Przepraszam ale muszę wyjść! – powiedział jedynie.

Zebrani nie dowierzali i byli lekko zaskoczeni tym co widzą.

– Chcę wierzyć, że powodem jego wyjścia nie były moje słowa. Ja szanuję zdanie innych i chciałabym aby szanowano również moje – powiedziała nam M. Bzowa.

Rady Barszcz przyznaje, że powodem jego wyjścia były słowa A. Pańczaka i M. Bzowej.

– Nie mogłem ich już słuchać. To mieszkanie powinno zostać sprzedane osobie, która w nim mieszka od wielu lat – stwierdza.

Dodajmy, że radni nie podjęli decyzji w sprawie lokalu w Chlebowie. Decyzja ma zapaść za kilka tygodni.