Chaos polityczny na Bliskim Wschodzie jest ściśle związany z etniczną mozaiką zamieszkujących go ludów. Oprócz ludności arabskiej, która stanowi zdecydowaną większość, znajdziemy tam również inne ludy.
Do pozostałych większych grup etnicznych, językowych należą zdecydowanie Turcy, Irańczycy oraz Kurdowie. Kurdowie są również największym narodem świata bez swojego państwa, choć ich sytuacja polityczna poprawiła się znacznie w ostatnich latach, kiedy to otrzymali i nadal rozwijają daleką autonomię w ramach Iraku. Kurdowie są ludnością pochodzenia indoeuropejskiego i zamieszkują krainę nazywaną Kurdystanem, która jest podzielona między: Turcję, Syrię, Irak i Iran. Kurdowie walczą o swoją niepodległość już kilka dekad, choć walka na przestrzeni lat przybierała różną formę i natężenie.
W Turcji obecnie jest niemalże regularna wojna między armią rządową a kurdyjską partyzantką walczącą na wschodzie kraju. W Syrii i Iraku Kurdowie mocno trzymają się swoich terenów, walcząc nie bez sukcesów z samozwańczym kalifatem, co czyni ich strategicznym partnerem w relacjach z Zachodem, Stanami Zjednoczonymi oraz Rosją. Ta walka z państwem islamskim jest prowadzona od samego początku jego powstania przez regularną armię kurdyjską zwaną Peszmergami. Kurdowie od lat dążą do całkowitej politycznej separacji i są na najlepszej drodze do osiągnięcia sukcesu. Autonomia, jaką Kurdowie cieszą się w Iraku, jest tak daleko posunięta, że możemy mówić o irackim Kurdystanie jako quasi-państwie, z własnym prezydentem, rządem, armią i podziałem administracyjnym. Z Irakiem łączy Kurdystan już tylko wspólna waluta i pozory wspólnej państwowości.
W syryjskiej części Kurdystanu proklamowano niepodległość w styczniu 2014 r., odłączając tzw. Rożawe, czyli syryjski Kurdystan, od Syrii. Kurdowie są w ogromnej większości muzułmanami wyznania sunnickiego, choć są dalece bardziej tolerancyjnymi niż sunnici arabscy. Kurdowie posługują się językiem kurdyjskim, który dzieli się na kilka dialektów, w tym dwa główne: kurmandzi i sorani. Dialektami tymi mówi blisko 30 milionów ludzi i jest to dla nich język ojczysty. Przebywałem kilkakrotnie w Kurdystanie zarówno tureckim, syryjskim, jak i irackim.
Ten ostatni odwiedziłem w zeszłym roku, mimo że kraj ten jest w stanie wojny z państwem islamskim. Ciekawym doświadczeniem było to, że panował tam zupełny spokój i nie czuć było specjalnie bliskości samozwańczego kalifatu. Stolica Kurdystanu irackiego Erbil jest szybko rozbudowującą się metropolią, miejscami przypominającą wielkie place budowy, podobne do tych, jakie widziałem w Dubaju czy Omanie. Cały kraj jest kontrolowany przez armię strzegącą bezpieczeństwa na ulicach, co jest obecnie zupełnie zrozumiałe. Podobnie kontrole na lotniskach, są bardziej zaostrzone niż w innych częściach Bliskiego Wschodu.
Życie w obecnym Kurdystanie irackim wygląda zupełnie normalnie, dzieci chodzą do szkół, na miejscowych bazarach ludzie robią codzienne zakupy, po ulicach chodziłem zupełnie swobodnie. Kurdystan iracki również nie wymaga wobec obywateli UE specjalnych wiz. Wizę pobytową można otrzymać na lotnisku na 2 tygodnie, jedynie jej przedłużenie lub pozwolenie na pracę należy wyrobić po przylocie w osobnej procedurze.
Uderzającym doświadczeniem w Kurdystanie była propaństwowa propaganda, jaką widać na ulicach lub podczas rozmów z ludźmi, ponieważ tak długo wyczekiwana niepodległość jest najważniejsza dla ogromnej większości Kurdów. W wielu miejscach są wywieszone flagi Kurdystanu, zdjęcia prezydenta Barzaniego lub małe proporczyki z barwami partii politycznych. Stosunek Kurdów do Europejczyków jest pozytywny, choć czuć było pewien dystans w relacjach, wynikający z tego, że za czasów Saddama Husajna Kurdystan był niemal zupełnie odizolowany od świata i nie przybywało wówczas tam zbyt wielu obcokrajowców. Dla wielu ludzi, jakich spotkałem np. w mieście Akre, widok Europejczyka z kamerą na ulicy był czymś niecodziennym.
Obecny bałagan na Bliskim Wschodzie oraz wojny domowe w arabskiej części Iraku oraz Syrii powodują, że stosunek do Kurdów i ich niepodległościowych aspiracji jest znacznie lepszy niż jeszcze dekadę temu. Istnieje oficjalna współpraca wojskowa między Zachodem a kurdyjską armią, mająca na celu pomoc w walce z państwem islamskim. Peszmergowie są żołnierzami wybitnie zaprawionymi w boju oraz wyszkolonymi w prowadzeniu walki partyzanckiej, jaką doskonalili przez poprzednie dziesięciolecia, szczególnie w walce z reżimem Husajna.
Na tle całego Bliskiego Wschodu Kurdystan jest jedną z tych części, która rozwija się dość dynamicznie i należy do jednej z najspokojniejszych i stabilnych części tamtego regionu.
Tekst i fotografie: Jerzy Wierzbicki
Artykuł ukazał się w „Wiadomościach Wrzesińskich” 27 maja 2016 roku.
0 0
Kurdowie też brali udział w rzezi Ormian więc z tym sojuszem za daleko bym nie brnął.
Obserwowałem profil Archera na fb - polskiego żołnierza, który walczy po stronie SDF i YPG w Syrii. Szkoli tam ich żołnierzy i stwierdził że wiedza i doświadczenie bojowe jest mizerne. Prawdą jest że są bardzo zmotywowani.