Są jak mały zielony pęd na wielkim drzewie. Wywodzą się z ponad stuletniej tradycji europejskiego skautingu i przynależą do polskiego ruchu harcerskiego, ale w pewien sposób chcą zacząć wszystko od nowa.
Oficjalnie istnieją zaledwie od pół roku. Noszą wojskowe mundury, zależy im na służeniu ojczyźnie, podkreślają swoją wiarę w Boga. Mają siedzibę w Krakowie, a jeden z oddziałów we Wrześni. Razem liczą około 400 członków. Oto w największym skrócie Harcerstwo Rzeczypospolitej Polskiej, które funkcjonuje także pod nazwą Bojowe Chorągwie Harcerskie. Nie mylić ze Związkiem Harcerstwa Polskiego, Związkiem Harcerstwa Rzeczypospolitej i Stowarzyszeniem Harcerstwa Katolickiego „Zawisza”.
HRP „wymyślił” i powołał do życia 38-letni ksiądz Marcin Kostka, rodem z Buska-Zdroju. Można powiedzieć, że cała organizacja opiera się na jego charyzmie i zaraźliwym entuzjazmie. Jest on naczelnikiem HRP w stopniu harcmistrza majora. Wielu podopiecznych mówi do niego po prostu „Majorze”. Wrzesińska drużyna HRP to efekt jego kilkuletniej katechezy w Gimnazjum nr 2 oraz pobytu w klasztorze paulinów w Biechowie. – Dziś pełnię posługę gdzie indziej, ale wspaniale wspominam ten czas. Udało mi się wówczas zaszczepić w kilku młodych sercach ideę odnowionego harcerstwa – mówi ksiądz Marcin.
Jednym z „zaszczepionych” był Marcin Goławski z Miłosławia, dziś student medycyny oraz zastępca naczelnika HRP ds. szkoleń i regulaminów.
– Major przekonał mnie do siebie otwartością i ogromnym zaangażowaniem. Poza tym przynależność do HRP to był naturalny następny krok po mojej działalności w grupie paramilitarnej – wyjaśnia Marcin, który stara się teraz przekonywać innych do idei Harcerstwa Rzeczypospolitej Polskiej.
A czym jest ta idea? Najprościej rzecz ujmując, to dewiza Wojska Polskiego „Bóg, Honor, Ojczyzna” do której dodano „Przyjaźń i Przygodę”. – Nade wszystko jesteśmy grupą przyjaciół, którzy w codziennej służbie Bogu i Polsce kształtują swoje charaktery i uczą się być przydatnymi – wyjaśnia Major. – W Krakowie mamy harcerzy, którzy poradzą sobie z bronią, wytropieniem potencjalnego wroga i wyeliminowaniem go. W Wojciechowie chłopcy uczą się, jak zorganizować pomoc i jak ugasić pożar. W kolejnych środowiskach ktoś będzie się świetnie znał na udzielaniu pierwszej pomocy, ktoś inny pokieruje ruchem na skrzyżowaniu albo w czasie wypadku drogowego – wymienia ksiądz Marcin. I dodaje:
– Harcerstwo to jest codzienność. My dajemy szansę realizowania własnych marzeń, ale nade wszystko staramy się dawać naszym harcerkom i harcerzom okazje do przeżywania przygody. Bo harcerstwo jest przygodą, która za kilka, kilkanaście lat skończy się tym, że nasi ludzie będą odpowiedzialnymi obywatelami, kochającymi ojcami i matkami, ale też mądrymi wychowawcami kolejnego pokolenia Polaków w Europie, która gubi swoje wartości: Boga, umiłowanie Ojczyzny i szacunek dla Tradycji. W HRP Bóg, Ojczyzna i Tradycja są nierozerwalne. A wszystko przez zabawę, przez wspólne ogniska i przez zdobywanie kolejnych sprawności i stopni harcerskich – wymienia ksiądz Marcin.
Mimo swojej propaństwowości i krótkiej historii członkowie HRP spotkali się już z zaszufladkowaniem i napiętnowaniem. Na Facebooku i forach internetowych, na których się organizowali i wykuwali swoje idee, nazywano ich „podróbkami prawdziwych harcerzy”, „bojówkarzami” i „rozłamowcami.
– Rzeczywiście są tacy, którzy widzą tylko jedną organizację harcerską. Każda inna jest dla nich szkodliwą herezją – zauważa Major. – Zaślepieni w swoich poglądach zdają się zapominać, że jeden z pierwszych punktów Prawa Harcerskiego we wszystkich organizacjach w Polsce mówi o braterstwie wszystkich harcerzy! I my, instruktorzy, harcerze i zuchy Harcerstwa Rzeczypospolitej Polskiej, jesteśmy wierni tej idei. Nie mówimy, że jedni są komunistyczni, inni socjalistyczni, a jeszcze inni katoliccy. Nie nam oceniać innych. A poza tym całe polskie harcerstwo można nazwać podróbką skautingu Roberta Baden-Powella! Skoro tak, to my chcemy być podróbką takiego właśnie skautingu i podróbką ZHP z okresu Andrzeja Małkowskiego – podkreśla ksiądz Marcin.
Co ciekawe, harcerstwo i wspomniana wcześniej katecheza to nie jedyne pola działania Majora. Ksiądz Kostka jest także spowiednikiem, publicystą katolickich mediów, ogólnopolskim kapelanem Polskiego Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” oraz członkiem Bractwa Kapłańskiego Świętego Piotra, do którego przeszedł z zakonu paulinów. Piotrowe bractwo to wspólnota duszpasterzy wiernych Liturgii Łacińskiej. Z tej racji ksiądz Marcin regularnie w kilku miejscach w Polsce odprawia po łacinie i tyłem do wiernych tzw. msze trydenckie. Jednym z tych miejsc jest Września, a dokładnie kaplica szpitalna. Msze trydenckie odbywają się tutaj raz w miesiącu.
Dominika13:18, 20.11.2017
Taaaaa..... Ileż tutaj nieprawdy! Organizacja nie powstała z nicjatywy księdza, ale gdzieś na Lubelszczyźnie. A z harcerstwem ci "harcerze" mają tylko nazwę wspólną. Widziałam ich kiedyś na żywo. Nawet krzyży harcerskich nie mają. Zero mundurów harcerskich i typowych dla harcerstwa oznaczeń - chust, lilijek, pasów. To organizacja, która nazwę harcerstwo po prostu wykorzystuje do swoich celów. Wystarczy popatrzeć na ten reklamowy artykuł. Widzicie na którymkolwiek zdjęciu harcerzy? Co najwyżej kilku ludzi z krzyżem harcerskim.
Marcin12319:56, 14.11.2018
Łacina i skierowanie się do Boga to nie wyróżniki tzw. Mszy trydenckiej, bo Nową Mszę także odprawia się co do zasady po łacinie i ku Bogu. Skierowanie do ludu i języki narodowe są dopuszczone poprostu. Papież celebruje po łacinie, bo to język Kościoła.
Niepoprawny sceptyk20:44, 14.11.2018
Jakoś nie mam zaufania do ludzi, którzy przebierają się w mundury wojskowe. Mundur wojskowy to coś więcej niż strojenie sie przed lustrem (wiadomo - każdemu facetowi dobrze jest w mundurze). Doceniam zbożny cel, wszakże nawet kościoły prawosławne posiadają swoją autokefaliczność, ale forma wydaje mi się lekkim nadużyciem. Nazwa "Bojowe Chorągwie Harcerskie" brzmi jakoś tak złowrogo i unikałbym jej w jakiejkowiek pracy z młodzieżą w czasach pokoju. Czy aby nie czyni się tu zamętu w młodych głowach? Podobnie, jak zamętem grozi liturgia trydencka (nie mylić z mszą posoborową odprawianą po łacinie). Spotkałem się już ze zjawiskiem, że taka msza pełni bardziej rolę estetyczna niż eschatologiczną - szczególnie w czasach, gdy wszystko staje się tylko kolejną atrakcją, którą podziwia się "ze znajomymi". Na fejsie pełno jest takich pustych i głupawych "refleksji". Nie potępiam, broń Boże, tej liturgii, ale zasatanowiłbym sie nad powierzchowną jej reaktywacją.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu wrzesnia.info.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
9 3
I jeszcze jedno, bo zapomniałem: czy osoby widoczne na zdjęciach mają prawo do noszenia dystynkcji wojskowych, szczególnie oficerskich?