Zamknij

Geje i lesbijki żyją wśród nas: jest ich więcej niż ci się zdaje

12:55, 28.04.2017
Skomentuj

Gdyby zgromadzić w jednym miejscu wszystkich  homoseksualistów z powiatu wrzesińskiego, zajęliby spory plac. 

Jeśli wierzyć badaniom naukowym, w krajach naszego kręgu cywilizacyjnego (tzw. zachodniego) geje i lesbijki stanowią od jednego do dwóch procent populacji, zatem można przyjąć, że w naszym 75-tysięcznym powiecie mieszka od 750 do 1500 homoseksualistów, przy czym większość z nich to mężczyźni. Żeby zobrazować te liczby, wyobraźmy sobie, że to tyle, ile mieszka w dziesięciu blokach średniej wielkości czy w 3-4 wsiach średniej wielkości. Sporo, prawda?

Zjawisko „odczuwania pociągu seksualnego do osobników tej samej płci” od dawna fascynuje naukowców, którzy starają się odpowiedzieć na pytanie, skąd bierze się ta skłonność. Do tej pory nie znaleziono przekonującej odpowiedzi na to pytanie, czyli takiej, którą przyjęliby wszyscy badacze. Wyodrębniły się dwa stanowiska. Jedno przyczyn (determinant) szuka w biologii, drugie w wychowaniu. Zwolennicy jednej i drugiej teorii wysuwają najróżniejsze argumenty, ale jak dotąd uznawanie jednego lub drugiego stanowiska w większym stopniu uzależnione jest od przekonań światopoglądowych, w tym głównie religijnych, niż ściśle naukowych. Racjonalnym rozwiązaniem wydaje się więc uznanie, że póki co, jako ludzkość, po prostu jeszcze nie wiemy, jaka jest przyczyna występowania tego zjawiska – podobnie jak nadal nie wiemy, dlaczego jedni zapadają np. na schizofrenię, alkoholizm, autyzm czy raka, a inni nie.

Ta nasza „niewiedza” nie przeszkadza nam jednak określać swojej postawy wobec homoseksualizmu. Myślę, że nasz stosunek do ludzi „odczuwających pociąg seksualny do osób tej samej płci” jest jedną z miar rozwoju naszego człowieczeństwa, naszego humanizmu. Niechęć, dezaprobata, a nawet wrogość czy agresja – pachną mi barbarzyństwem. „Piękno tego świata tkwi w jego różnorodności” – mawiał jeden z mędrców.

Parę tygodni temu w „Moim zdaniem” zaprosiłem do rozmowy homoseksualistów z powiatu wrzesińskiego, zarówno kobiety, jak i mężczyzn. Na mój apel odpowiedział tylko jeden młody człowiek. „Rozmawialiśmy” tylko wirtualnie, mejlowo, od wielu dni, czasem z dość długimi przerwami. Poniżej zapis naszych „spotkań”.

Internauta: – Mogę opowiedzieć o swoich doświadczeniach. Pozdrawiam anonimowo.

W.Ś.: Świetnie, cieszę się, że pan się odezwał. Pierwsze pytanie: proszę się przedstawić.

[Tu pada nazwisko – dla wiadomości redakcji], bardzo mi miło.

Nie chodziło mi o personalia, a bardziej o przedstawienie się w sensie: kim pan jest, kim pan się czuje?

Czuję się szczęśliwym człowiekiem, w szczęśliwym związku. Mieszkam w dużym mieście w Polsce, gdzie ciągle się kształcę i rozwijam swoją karierę zawodową. Czuję się standardowym obywatelem naszego państwa, z jednym wyjątkiem: jestem gejem. Przyznam jednak, że nie czuję się odmieńcem. Kieruję swoim życiem tak, by moje najbliższe otoczenie akceptowało mnie takim, jakim jestem.

Jak rozumiem, pochodzi pan z Wrześni? W jakim wieku odkrył pan, że jest gejem?

Urodziłem się we Wrześni, a pochodzę z jednej z wsi powiatu wrzesińskiego. Czułem to od dzieciństwa, trudno dokładnie określić, w jakim wieku. Ale czułem, że interesują mnie mężczyźni. Jednakże równocześnie wierzyłem, że tak czy siak będę miał kobietę. Oficjalnie sam sobie to uświadomiłem i pogodziłem się z tym na początku liceum, czyli mając 15-16 lat.

Czy w pana otoczeniu byli także inni geje, rówieśnicy? Czy powiedział pan o tym swoim rodzicom?

Nie potrafiłem tego dusić w sobie i czułem ogromną potrzebę podzielenia się z kimś. Dlatego też najpierw powiedziałem trzem przyjaciółkom, potem kilku członkom rodziny w moim wieku, gdyż czułem, że może oni będą potrafili to zrozumieć. Była to słuszna decyzja. Nikt się nie odwrócił. Paradoksalnie, musiałem w dość dziwne sposoby tego dowodzić, gdyż większość myślała, że jest to żart – zatem pokazywałem historię konwersacji z facetami, jakieś zdjęcia itp. W tym czasie nie znałem żadnego homoseksualisty z otoczenia. Kilka miesięcy później przyszedł czas przyznania się przed rodzicami.

Jak zareagowali?

Zaskoczenie. Szok. Płacz. Obawa o mnie. Mówili, bym to przemyślał. Rozmawiali ze mną. Było to dokładnie pięć lat temu. Jednakże o tyle dobrze trafiłem, że moi rodzice dość szybko to „ogarnęli”. Są tolerancyjni, nie usłyszałem nigdy, że jest to choroba czy że jestem jakimś wyrzutkiem. Krótko potem zacząłem czuć wyraźne wsparcie, zaangażowanie w temat. Z drugiej strony wiem, że bardzo strzegą tej informacji – by się nie rozniosła po wsi, by niektórzy w rodzinie lepiej nie wiedzieli, itd. I w sumie, to się im nie dziwię. Dzisiaj jest to na porządku dziennym, podłożem do żartów, „dogryzania”, gdyż kontakt z rodzicami mam bardzo luźny.

Czyli coś się jednak zmieniło? Dzisiaj nie są już tacy tolerancyjni?

Zupełnie w stronę przeciwną. Potrafią nawet z tego ironizować, w sensie takim, że mają dystans do otoczenia. Mam na myśli sytuację, że nie traktują tego jako tematu tabu, czegoś złego, tylko na tyle są świadomi i na tyle tolerancyjni, że potrafią żartować z tego w znaczeniu pozytywnym. Mam nadzieję, że teraz rozumiemy się lepiej.

Pisze pan o koleżankach, którym powiedział pan jako pierwszym. Czy to oznacza, że nie miał pan kolegów?

Miałem i to była znaczna większość. Powiedzenie koleżankom było „bezpieczniejszą opcją”.

Jak koledzy w szkole odnosili się do pana?

Zależy, o jakim etapie edukacji mówimy. W podstawówce odnosili się do mnie jak do każdego innego chłopca. W liceum było nieco inaczej, dlatego że w pewnym momencie wszyscy wiedzieli, jaką mam orientację. Powiedzmy, dla 80 proc. to nie był żaden problem, nasze znajomości się umocniły, bo ja nie musiałem nikogo udawać i grać, i takie relacje trwają do dziś. Znalazło się oczywiście kilka osób, które się zdystansowały albo dochodziły do mnie informacje, że intensywnie gadają głupoty na mój temat.

Czy uprawiał pan jakiś sport w szkole i później?

Sport zawsze był w moim życiu. Uprawiałem sporty zespołowe.

Wyczytałem kiedyś, że homoseksualiści raczej stronią od sportów, zwłaszcza od takich, gdzie można ubrudzić się, skaleczyć, od sportów, gdzie walczy się „wręcz”, że jeśli już, to wybierają takie sporty, jak np. jazda figurowa na lodzie, gimnastyka artystyczna, pływanie. Chodzi mi o potwierdzenie lub obalenie tego przeświadczenia.

Homoseksualiści nie stronią od sportu. W dużym mieście przejawia się to głównie w chodzeniu na siłownię, basen, uprawianiu sztuk walki, tenisie. Generalnie, tu w sporcie jest to też bardzo zróżnicowane. Z takich ciekawostek. Odbywają się na świecie gejowskie turnieje sportowe, np. w Polsce: http://www.volup.pl/ – tu akurat badminton i siatkówka. Nigdy w tym nie uczestniczyłem, ale byłem zapraszany. W moim przypadku gry zespołowe, w szczególności te kontaktowe – jak piłka ręczna – to jest coś, co lubię, choć niestety teraz nie mam okazji uprawiać. Generalnie w kwestii sportu i homoseksualistów można wiele pisać. Patrząc na znajomych, to tu króluje tenis, siatkówka, pływanie, bieganie.

To, co pan napisał, że się boją o kontuzję... W moich kręgach to nie jest raczej znane. Tak jak mówiłem, środowisko homoseksualistów jest bardzo podzielone. Moi znajomi to zwykle bardzo dobrze zbudowani goście. Codzienny wysiłek fizyczny, bieganie, siłownia, basen itd. Wielu z nich jest w stanie przypłacić kontuzją za dobrze rozbudowaną klatkę piersiową.

I jeszcze, wskazał pan jazdę figurową na lodzie, gimnastykę artystyczną, pływanie... To tak naprawdę rzeczywiście są bardzo gejowskie sporty.

Czy kiedykolwiek czuł się pan dyskryminowany, spotkał się pan z pogardą, drwiną, agresją? Mam na myśli okres przed samookreśleniem się. 

Nie, nigdy. POTEM (po samookreśleniu) z agresją się nie spotkałem. Pogarda, drwina? Hmmm... Dwie sytuacje, jakie przychodzą mi na myśl, to zdarzenia w pociągu. Raz podróżowałem przytulony do swojego chłopaka, byliśmy sami w przedziale i weszła pani konduktor, która dość głośno wyraziła swoje zniesmaczenie i pogardę. Drugi raz był podobny, tylko że komentatorem była starsza pani. Generalnie nie spotkałem się z czymś, co by mnie zabolało, zasmuciło itd. Po pierwsze, trudno stwierdzić, że jestem gejem. Są miliony mniej męskich heteryków ode mnie. Po drugie, nie wystawiam się, nie manifestuję. Dwie przywołane sytuacje były rzeczywiście jakimiś wyjątkami.

Jak to jest z kobietami – czy nie odczuwa pan zupełnie pociągu seksualnego do kobiet? Nigdy pan nie odczuwał? A jeśli tak, to jaki typ kobiet wywoływał lub wywołuje u pana podniecenie? Proszę to opisać jak najdokładniej.

Odczuwałem, będąc dzieckiem, odczuwam teraz. Przyznam, że trudno mi to dokładnie opisać. Pociąg ten jednak jest dużo mniej intensywny niż do mężczyzn i dotyczy jednostek. Ale powiem tak: w kobietach pociąga mnie to, że są kobiece, czyli wykazują cechy przypisane kobietom (o, nawiązujemy do tematu gender). Może po prostu rzucę przykładami (pod względem fizycznym): Penelope Cruz, Anne Hathaway.

Co jest takiego w mężczyznach, że odczuwa pan do nich pociąg seksualny? Proszę opisać typ faceta idealnego zarówno w sensie fizycznym, jak i psychicznym.

Tutaj dużo łatwiej znaleźć kogoś, kto mnie pociąga. Jeśli chodzi o cechy fizyczne, to, tak jak u kobiet pociąga mnie kobiecość, tak u mężczyzn pociąga mnie męskość. IDEAŁ: silna, mocna budowa, brunet z mocno zaznaczonymi rysami twarzy, gęste brwi, trzydniowy zarost, silny, mocne dłonie, średniego wzrostu. W SENSIE PSYCHICZNYM: rozsądny, odpowiedzialny, dobrze wykształcony, inteligentny, ironiczny, zdystansowany, ciekawy świata, opiekuńczy, odważny. Przykłady: Jake Gyllenhaal.

Z opisu idealnego mężczyzny wynika, że imponuje panu siła w sensie fizycznym i psychicznym. Czy oznacza to, że w mężczyznach szuka pan czegoś w rodzaju opieki, obrony, poczucia bezpieczeństwa?

O to wolę zadbać sam.

W rozmowach na temat homoseksualizmu męskiego z tzw. zwykłymi ludźmi („heterykami”) powtarza się często przeświadczenie, że w parach homoseksualnych jeden to „on”, a drugi „ona”. Czy na podstawie własnych doświadczeń potwierdza pan to przeświadczenie, czy mu zaprzecza?

Tak, bardzo często pada to pytanie ze strony heteroseksualnych znajomych. Nie ma czegoś takiego, w związku homoseksualnym mamy: 2 x ona bądź 2 x on. Takie przeświadczenie może oznaczać dla związku heteroseksualnego, że ona to on (żona więcej zarabia i nie ma jej w domu), a on to ona (mąż spędza więcej czasu z dziećmi i mniej poświęca się karierze zawodowej). Proszę zauważyć, że takie modele związków heteroseksualnych istnieją – i czy wtedy mówimy o takim przeświadczeniu? Nie.

Jak by pan zdefiniował homoseksualizm – czy bardziej jest to sprawa psychiki (np. pragnienie bliskości chłopaka, mężczyzny, czułości z jego strony, tworzenia pary na dobre i na złe, wspólnoty majątkowej itd.), czy też pożądania (pragnienie seksu z nim)? A może wszystko jest „zmieszane”?

Trudno to jednoznacznie wskazać, to zależy. Znam dość dobrze ten światek i dla każdego oznacza on co innego. Niektórzy szukają tylko seksu i nie chcą identyfikować się z homoseksualizmem (nierzadko faceci mający dzieci i żony), niektórzy ukierunkowują się na związek i uporządkowane życie, a jeszcze inni wolą być singlami, którzy nie wstydzą się orientacji, ale wolą działać w pojedynkę.

Porozmawiamy o samym seksie homoseksualnym czy to zbyt krępujące, intymne?

Proszę pytać – zobaczymy, co da się zrobić.

Z „technicznego” punktu widzenia seks dwóch facetów jest albo oralny – wpierw ja tobie, a potem ty mnie – lub też analny – na tej samej zasadzie: wpierw ja tobie, potem ty mnie. I to rozumiem, to jest jasne. Zadałem parę razy homoseksualistom pytanie: czy w seksie analnym dla „dawcy” jest to przyjemne, czy daje satysfakcję, czy też jest pewnym „złem koniecznym”, tzn. robię to dla ciebie, bo potem ty zrobisz to dla mnie. Wpierw przyjemnie jest tobie, potem mnie. Jak to jest? Od jednego usłyszałem, że istnieje coś takiego jak „orgazm mentalny”, który występuje właśnie wtedy, gdy jest się „dawcą”.

Z tym orgazmem mentalnym, hmm, może mi się coś obiło o uszy, ale nic więcej nie wiem. W gejowskim seksie analnym rozróżniamy trzy role: aktywną, pasywną i uniwersalną. Generalnie są faceci, którzy są tylko aktywni, bądź tylko pasywni – i tutaj nie ma odstępstw, więc cały czas odgrywają jedną rolę. Są również osoby uniwersalne, które przyjmują rolę naprzemiennie, bądź w zależności od ochoty czy umowy. Odgrywanie roli pasywnej na pewno nie jest „złem koniecznym”. Warto dodać, że seks analny, to również w dzisiejszych czasach sprawa osób heteroseksualnych, co praktykują moi znajomi. Z opinii kumpli dowiedziałem się, że zwykle seks analny z kobietą sprawia dużo większą przyjemność niż zwykły seks. Poza tym kobiety nie stronią od takiej aktywności seksualnej. Znam takie, które, jak zaczęły to robić ze swoimi partnerami, to nie mogły przestać. Znowu posłużyłem się porównaniem do osób heteroseksualnych, żeby wskazać, że homoseksualiści tak naprawdę nie robią czegoś, co jest nadzwyczajnie odmienne.

Czy wśród homoseksualistów seks oralny jest popularniejszy niż analny?

Wydaje mi się, że seks oralny jest popularniejszy w przypadku jednorazowych kontaktów, bo jest dużo bezpieczniejszy od analnego. W przypadku związków wydaje mi się, że seks oralny jest wstępem do seksu analnego.

Czyli seks analny jest tym „głównym”, „ważniejszym” rodzajem seksu, tym dającym więcej satysfakcji? Z jednej strony przyjemniejszym zmysłowo, a z drugiej – bardziej zbliżającym do siebie?

Zależy oczywiście od podejścia i od tego, co kto woli. Trudno mi tutaj generalizować. Wielu homoseksualistów nie żyje w związkach i uprawia seks analny „dla sportu”. Dla mnie seks analny jest na tyle intymną sprawą, że jednak w związku nabiera to silnego znaczenia – rzeczywiście bardzo zbliża do siebie i jest to bardzo zmysłowa czynność.

Czytałem parę lat temu „Lubiewo” Michała Witkowskiego, książkę, którą jego wydawca określił jako „literatura pedalska”. Jeden z bohaterów tej książki mówi, że „trzeba odróżnić prawdziwych pedałów, cioty od gejów i innych aktywistów, którzy uwielbiają pokazywać się w mediach”. Według tego bohatera książkowego „największym marzeniem prawdziwej cioty, prawdziwego pedała jest obciągnąć luja penerowi, żulowi, zarzyganemu i zasranemu pijaczkowi spod płotu”. Zetknął się pan z czymś takim? Co pan myśli o takim wyznaniu – rzeczywistość czy fikcja literacka?

Ja nie czytałem, ale obiło mi się o uszy o tej książce. Nie zetknąłem się z czymś takim – ani nie byłem naocznym świadkiem, ani z opowieści. Uważam, że bycie gejem oznacza pociąg do facetów, i niemęscy, zniewieściali goście tu się nie kwalifikują, bo nie są atrakcyjni dla tych prawdziwych gejów. Trzeba zaznaczyć, że to środowisko jest bardzo zróżnicowane: hipsterzy, zniewieściali, klasyczni męscy faceci, modnisie, siłacze, dresole – i na pewno można by wymienić jeszcze parę typów.

Czytałem, że statystycznie rzecz biorąc, homoseksualiści mają znacznie więcej partnerów seksualnych niż heterycy. Czy według pana to prawda? Czy pan uprawia seks tylko ze swoim partnerem? A jeśli nie, to czy skok w bok jest przez was tolerowany, czy traktowany jako zdrada, tak jak w związkach heteroseksualnych?

Tak, to prawda. Jako że do wszystkiego podchodzę analitycznie i od razu szukam przyczyn pewnych zachowań, tutaj też mam subiektywne wnioski. Nie uważam, że większa ilość partnerów seksualnych wynika z bycia gejem. Uważam, że bardziej warunkuje to środowisko zewnętrzne, które zdaje się być nieprzyjazne wobec związków dwóch facetów, dlatego takie związki nie utrzymują się długo, co sprzyja dużej „wymienialności” partnerów. Dodatkowo należy wskazać, że lesbijki raczej z powodzeniem tworzą trwałe związki, nierzadko wychowując dzieci – znam takie rodzinki. Drugą przyczyną tego, że geje mają wielu partnerów homoseksualnych, poszukiwałbym w ogóle w tym, jacy są mężczyźni. Jak wiadomo ze statystyk, mężczyźni i osoby niepraktykujące religijnie są bardziej skłonne do zdrady. I tutaj wystarczy dodać, że homoseksualiści to zwykle osoby bardzo laickie, wielbiące wolność, rozdział państwa od Kościoła. I dlatego mamy: niepraktykującego religijnie mężczyznę – czyli maszynę do skoków w bok. Uprawiam seks tylko ze swoim partnerem. Tolerowany skok w bok występuje przy tzw. związkach otwartych – i tutaj kolejny raz zaznaczę, że trend tworzenia się takich związków nie dotyczy jedynie homoseksualistów. Znaczna większość związków to standardowe „zamknięte” relacje, gdzie raczej nikt sobie nie daje bezpośredniego pozwolenia na utrzymywanie kontaktów seksualnych z innymi osobami.

Co pan sądzi – na podstawie własnych doświadczeń – o tolerancji ludzi mieszkających we Wrześni i w powiecie dla związków homoseksualnych i w ogóle dla homoseksualistów? Przypuszczam, że w dużym mieście czy za granicą, czyli w miejscach, gdzie nikt was nie zna, chodzicie sobie z partnerem na spacer, trzymając się za ręce – a czy robicie to też we Wrześni lub we wsi, gdzie kiedyś pan mieszkał? Czy odwiedza pan rodzinę wraz ze swoim partnerem? Jeśli tak, to jak to jest odbierane przez sąsiadów, ludzi spoza rodziny?

We Wrześni... trudno mi do tego obiektywnie podejść. O mnie wiedziały tylko osoby w zbliżonym do mnie wieku i nie spotkałem się tutaj z nietolerancją – rzekłbym, że jest nieźle. Oceniając jednak podejście osób starszych do tych tematów, to śmiem twierdzić, że oni nie do końca sobie zdają sprawę z istnienia takich osób, a już na pewno nie z tego, że oni rzeczywiście są w najbliższym otoczeniu i nie jest to mała liczba. Dlatego też osoby starsze wykazują dużą niechęć – i znają to tylko z mediów. Nie chodzę w ogóle z partnerem za rękę. Może to śmieszne, ale wydaje nam się, że nie wypada facetom chodzić za rękę. Odwiedzam rodzinę ze swoim partnerem, ale nikt z sąsiedztwa nie zna prawdziwego statusu tej relacji – choć może się domyśla.

Czy bycie gejem musi oznaczać zachowanie powszechnie uznawane za mało męskie, wręcz zniewieściałe? Niektórzy homoseksualiści, których znam, mówią w specyficzny, śpiewny sposób, ale znam też takich, których zachowanie w żaden sposób nie wskazuje na to, że są „tacy”.

Już poniekąd napisałem to wyżej. Nie, nie musi – i myślę, że w znacznej większości właśnie nie widać po kimś, że jest homoseksualistą. Można to zauważyć dopiero po poznaniu kogoś – że nie mówi o kobietach, o życiu prywatnym.

Co pan myśli o postulatach adopcji dzieci przez pary homoseksualne, o legalizacji małżeństw?

Legalizacja małżeństw jak najbardziej. Jeżeli para homoseksualna tego chce, to dlaczego odbierać im taką możliwość? Adopcja? Trudny temat. Ale jeśli dzieci mają mieć lepsze warunki na rozwój i na przyszłość, wychowując się pod opieką pary homoseksualnej – to czemu nie? Poza tym, idąc tym tropem: czy wychowywanie dzieci przez samotną matkę i samotnego ojca też powinno być nielegalne? Przecież wówczas dziecko też nie czerpie tych wzorcowych ról społecznych od rodziców. Uważam, że trzeba sobie uświadomić, że świat jest różnorodny, nie można odcinać dzieci od wychowywania się w prawdziwym społeczeństwie. W Polsce jest to w większości udawane, bo dzieci są wychowywane w zamknięciu i w imię przestarzałych, tradycyjnych wartości.

Dlaczego pan w ogóle zareagował na mój apel, na moją propozycję „pogadania”?

Chęć podzielenia się (anonimowo) tym, jak kwestia homoseksualizmu, z mojego punktu widzenia, wygląda we Wrześni i w okolicach.

Jakie pytanie powinienem zadać?

Hmmm. Czy wiele znam takich osób z naszego powiatu, z Wrześni? Znam kilkanaście osób. Poznanych w różny sposób: internet, klub gejowski w Poznaniu, przez znajomych lub inne dziwne zbiegi okoliczności. Paru też oficjalnie objawiło się w szkole i nie krępowali się o tym mówić.

Jak wygląda edukacja i zachowanie pedagogów we wrzesińskich szkołach?

Tu jest różnie. Stosunek nauczycieli do homoseksualizmu był najbardziej tolerancyjny w liceum. Nie czuło się dyskryminacji z ich strony, z jednym wyjątkiem, którym były lekcje religii. Można było ciężką traumę przeżyć na takich lekcjach, gdy ksiądz puszczał materiały o leczeniu homoseksualizmu i podkreślał, że należy takie zachowania leczyć. Nietolerancja nauczycieli dotyczy w szczególności szkół podstawowych i gimnazjów. Odnoszę wrażenie, że wynika to z tego, iż nauczyciele boją się rozmawiać z młodszymi na takie tematy. Tutaj można było poczuć się kimś nienormalnym, gdyż często, w szczególności panowie nauczyciele, rzucali jakimiś nieśmiesznymi dla mnie podtekstami czy żartami, które jednocześnie sugerowały, że homoseksualizm to coś złego. W mojej opinii, właściwe podejście pedagogów do tematu homoseksualizmu jest sprawą niezwykle istotną i jednocześnie delikatną. Dorastający homoseksualista ma bardzo duże obciążenie psychiczne, przede wszystkim ze strony otoczenia, które w większości niepochlebnie odnosi się do homoseksualizmu, więc gdy dodatkowo takie rzeczy zdarzają się w szkole, może stać się tragedia. Znane są przypadki samobójstw wśród nastolatków, które były umotywowane tym, że osoby te były homoseksualistami.

Jak wyglądają spotkania osób homoseksualnych we Wrześni?

Najczęściej takie osoby poznają się przez internet – jeśli jest to pierwsze spotkanie. Oczywiście potajemnie, gdzieś jeden po drugiego przyjeżdża autem, tak by nikt niepożądany nie zauważył. I tak się rozpoczynają te znajomości.

Czy ludzie boją się ujawniać?

Boją się, ale ta obawa nie jest tak ogromna, jak w przypadku wschodu Polski. Tam negatywny stosunek do homoseksualistów jest silniejszy. Zatem, z tego co widzę, to homoseksualiści z naszego powiatu w pewnym okresie życia dorastają do decyzji o coming oucie (ujawnienie się – przyp. red.) i zaczynają mówić o swojej tożsamości. 

Dziękuję za rozmowę.

Waldemar Śliwczyński, Też żyją wśród nas, Wiadomości Wrzesińskie z 11 kwietnia 2014.

Od autora: pod artykułem ukazało się zaproszenie do zwierzeń dla lesbijek i innych homoseksualistów, z którego do dzisiaj nikt nie skorzystał. Zaproszenie jest nadal aktualne – kontakt do mnie: [email protected]

Jaki jest mój stosunek do osób homoseksualnych?

Ankieta zakończona, dziękujemy za oddane głosy. Wyniki głosowania są widoczne poniżej:
Nienawidzę ich 8%
Współczuję im 4%
Trzeba ich leczyć 4%
W ogóle mi nie przeszkadzają, akceptuję ich 40%
Lubię ich, bo są inni, ciekawsi 16%
Bronię ich, gdy są przedmiotem nienawiści 20%
Nie wiem, co o tym zjawisku myśleć 8%

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(2)

WafsoWafso

0 0

Wreszcie ktoś zajął się tym tematem w naszej okolicy. Jest nas wielu, ale z różnych powodów boimy się wyjść z ukrycia...

08:00, 27.04.2017
Odpowiedzi:1
Odpowiedz

RobertRobert

0 0

chętnie wrócę do tematu i porozmawiam, zapraszam, teraz albo w przyszłości – kontakt: [email protected]

14:44, 04.05.2017

TessTess

0 0

Brakuje mi w sondzie opcji: "To po prostu ludzie, nie oceniam nikogo przez pryzmat orientacji" ;) Tak, widzę, że jest "akceptuję", ale to nie to samo. No i... brak też opcji "sam/a jestem osobą homoseksualną" ;)

Poza tym ciekawy materiał. Pozdrawiam! :)

15:29, 01.05.2017
Odpowiedzi:1
Odpowiedz

RobertRobert

0 0

Nie chciałem nadmiernie rozbudowywać ankiety, która i bez tego jest dość długa.

14:43, 04.05.2017

0%